Kontrowersje w gościnie: co wydarzyło się w naszym domu

— Wera! Słyszysz mnie? — krzyknął Aleksey, nie wchodząc jeszcze do domu.

— Słyszę, — odpowiedziała kobieta, nie odrywając wzroku od ekranu, po którym prowadziła stylusem.

— Igor z żoną i córką prosi o nocleg!

Wera dobrze znała Igora — brata swojego męża, energicznego młodzieńca o kilka lat młodszego. Wyglądało na to, że urodził się z aparatem fotograficznym w dłoniach, ponieważ niemal zawsze go nosił. Pasjonował się fotografowaniem, uwieczniał wszystko, ale przede wszystkim oczywiście modele — pociągały go kobiece sylwetki. Najpierw zatrudnił się w gazecie, potem w agencji reklamowej, po czym jakoś trafił na konkurs piękności, co było dla niego prawdziwym skarbem. Oczywiście Igor na tym nie poprzestawał: fotografował śluby i prezentacje, był wszędzie tam, gdzie tylko mu płacili. Nawet na ślubie swojego brata nie mógł usiedzieć w jednym miejscu — biegał za panną młodą, nieustannie pstrykając jej zdjęcia.

Wera odstawiła elektroniczny ołówek, prostując plecy. W tym momencie do pokoju wszedł Aleksey. Kobieta się uśmiechnęła i spojrzała na niego.

— A więc, daję zgody.

Fakt, że pytał ją o gości, był miły. W końcu mieszkali nad morzem, a wszyscy chcieli ich odwiedzać. W każdym razie, Wera nie miała nic przeciwko, chociaż ich domek był dość niewielki, a jedynie w zeszłym roku zaczęli budować pokój gościnny.

— Musimy skończyć remont, — przypomniała mu, bo nie był najlepszym rzemieślnikiem.

— Tam zostały tylko drobiazgi.

— A kiedy? — zapytała Wera.

— Jeśli jest zgoda, to myślę, że za około dwa tygodnie.

— Oczywiście, niech przyjeżdżają.

— Może pójdziemy na spacer? — zapytał ostrożnie Aleksey.

— Jest za dużo roboty.

— Rozumiem, ale może jednak…

Wera rzadko opuszczała dom, chyba że lubiła spędzać wieczory w ogrodzie, gdy nie było tak gorąco, a tak to cały czas zostawała w swoim pokoju, rysując, rysując i rysując.

Prawdopodobnie dlatego dopiero co lekko przytyła, z jednej strony na dietach, licząc kalorie, a potem, oszukując, znów objadając się, i cały proces zaczynał się od nowa.

Na dworze szumiało morze, w ogrodzie kwitły róże, napełniając powietrze delikatnym aromatem. Na parapecie drzemał puszysty kot, od czasu do czasu otwierając oczy na przelatujące mewy.

Aleksey wyszedł. Wera wstała, czyli rozmasowała plecy, podeszła do wagi i, wzdychając, weszła na nią. Wskazówka poszła w górę.

„Jeszcze raz”, — pomyślała smutno, że znowu przytyła pół kilograma.

Kobieta spojrzała na woreczek z ciastkami, który przyniosła rano, już zjadła połowę.

„Może jeszcze jednego, i na tym koniec”, — pomyślała. Ręka już sięgnęła, chciała go otworzyć, ale zrobiło jej się głupio. Zamknęła go i, biorąc torebkę, zaniosła do kuchni.

Kiedy Wera pracowała w domu, od niej wymagano tylko wyników — ilustrowała książki, natomiast Aleksey, otworzył pięć lat temu swoją agencję reklamową, zawsze gdzieś znikał. Wszystko zaczęło się od zakupu sprzętu do wizytówek, potem aparatu, stopniowo zatrudnił studentów, którzy pasjonowali się grafiką, potem malarzy, scenarzystów, i jakoś wszystko poszło gładko. Ale nie zamierzał spoczywać na laurach, doskonale zdawał sobie sprawę, że rynek reklamy się zmienia. Potem miał specjalistów, którzy tworzyli strony internetowe i sklepy online. Miał dość mało pracowników: około 15 etatowych i mniej więcej tyle samo freelancerów.

To przynosiło dobry dochód. Kiedyś żyli na północy, ale gdy przyjechali na południe latem i już mieli wyjeżdżać, właścicielka domu powiedziała, że chce sprzedać swoją działkę. Aleksey machnął na to ręką, nie miał na to czasu, żył dla pracy, a Wera była tym zainteresowana. Zapałała miłością do ziemi — duże, 20 arów, ale, prawda, nieco w złym miejscu, na stoku wzgórza. Niemniej jednak, po konsultacji z ojcem, poparł ją i przesłał pieniądze. Gdy pojawiła się działka, Aleksey musiał uznać, że trzeba coś zbudować. I po kilku latach mieli dom z trzema pokojami, a gdy przyjechali goście, postanowili zrobić też domek gościnny.

Pomimo tego, że Wera i Aleksey pobrali się przed Igorem, ich córka Olesya była rówieśniczką Natashy, córki Wery. Być może Igor długo by jeszcze pozostawał kawalerem, ale wygląda na to, że Yulia zaszła w ciążę, więc musiał zgodzić się na małżeństwo.

Na początku lata Wera wysłała swoją córkę do mamy. Natashy było 5 lat, wkrótce pójdzie do szkoły. Wera chciała, aby spotkała się z Olesą, więc po konsultacji z mężem postanowiła pojechać po córkę.

— Szybko wrócę, — powiedziała Alekseyowi. — Zabawiaj gości, a ja proszę… — zakryła ekran monitora specjalną folią, — aby nikt tu nie wchodził.

— Zamknę na klucz, — zażartował Aleksey.

Z spokojnym sumieniem Wera wyruszyła w drogę.

Po kilku dniach do Alekseya przyleciał Igor ze swoją żoną i córką.

— O wow! — wykrzyknęła Yulia z zachwytem. Słyszała od męża o domu brata wiele razy, ale jeszcze nigdy tu nie była.

— To wszystko Wera, — powiedział z dumą Aleksey, wskazując na ogród.

Ogród w rzeczywistości był w dużej mierze dziki: rosły tu grusze, orzechy, jabłonie i śliwy — wszystkiego po trochu, ale trawa rosła tak szybko, że nie miał czasu na jej przycinanie, nawet kosząc.

— Olesya, tam jest czeresnia, — powiedział łagodnie Aleksey, wskazując na drzewo rosnące na wzniesieniu.

Dziewczynka natychmiast pobiegła w tym kierunku.

— Pięknie u Ciebie, — przyznał Igor, ciągnąc swoje walizki do domku gościnnego.

— A co tam u was? — zapytała z ciekawością Yulia.

Prawie przez godzinę Aleksey chodził po działce, opowiadając o każdym drzewie, a potem zeszli ze wzgórza i weszli do domu. Zobaczywszy otwarte drzwi do pokoju Weroniki, Aleksey wszedł. Dziewczynka Olesya, jak gospodyni, odsłoniła folię ochronną z ekranu i już wzięła do rąk stylus.

— Stop! — powiedział spokojnie, ale stanowczo. — Tego nie wolno dotykać.

Mężczyzna podszedł do dziewczynki i zabrał jej elektroniczny ołówek, odkładając go na półkę.

— A w ogóle, nie warto wchodzić do tego pokoju.

Dziewczynka natychmiast wybiegła. Położając folię ochronną z powrotem na ekran, Aleksey wyszedł i zamknął drzwi za sobą.

— A twoja żona nadal tak gruba? — zapytała z sarkazmem Yulia.

Mężczyzna skrzywił się. Wiedział, że Wera nie jest szczupła i nie można jej porównać z Yulią, która kiedyś była fotomodelką.

Aby nie urazić żony swojego brata, taktownie zaczął rozmowę:

— Nie każda musi być taką szczupłą, jak ty.

W odpowiedzi Yulia zrzędliwie się uśmiechnęła.

— Niemniej jednak, proszę, nie mówmy o tym.

W odpowiedzi kobieta westchnęła:

— Aby być szczupłą, wystarczy jeść mniej.

— Rozumiem, — przyznał Aleksey. — Wera próbowała wielu metod, była na dietach, liczyła kalorie, ale…

— Trzeba jeść mniej, — powtórzyła Yulia.

Aleksey zrozumiał, że do kobiety nie dociera to, co chciał jej zasugerować, więc powiedział dosadnie:

— Przy Werze nie mów takich rzeczy.

Yulia znowu westchnęła, wzruszyła ramionami i, wychodząc z domku, znów powiedziała:

— Po prostu trzeba jeść mniej i tyle. Nie bądź świnią.

Na słowa te Aleksey skrzywił się. Nie rozumiał, dlaczego te modelki są takie wredne. Zdarzało mu się z nimi spotykać w pracy — były dumnie ze swojej figury i buzi, którą po prostu dostały od natury, ale zamiast korzystać z tego i cieszyć się, szukały pułapek u innych.

Po dniu, jak obiecała, Wera wróciła z Natashą. Aleksey powitał ją, westchnął, usiadł i objął córkę.

Dziecko zdecydowanie przytyło — policzki się zaokrągliły, usteczka…

— Babcia, — jakby ją broniąc, odpowiedziała Wera.

— Nic się nie martw, przez kilka dni pożyje, pobiega, popływa — szybko wróci do normy, — poparł ją Aleksey.

— A jak nasi goście? — zapytała Wera.

— Poszli na morze, niedługo będą.

— Czy nie głodowali? Na pewno jedli tylko pizzę? — zapytała gospodyni i, wchodząc do domu, otworzyła lodówkę.

— Nie, Yulia coś tu piekła, raczej z głodu nie umarli.

— Dobrze, przygotuję teraz obiad, — powiedziała Wera i, przebrana, weszła do kuchni.

Po godzinie goście wrócili. Tym razem Yulia milczała, ale po oczach i wyrazie twarzy Aleksey wiedział, że była niezadowolona nie tylko z wyglądu Wery, ale i jego córki, ale miała na tyle rozsądku, by nie wyrażać swoich uwag.

Obiad był syty. Wera myślała, że goście są głodni, dlatego przygotowała pieczeń, pokroiła sałatki, owoce i kilka placków.

Dzieci pochłaniały wszystko, jednak po 10 minutach Yulia upomniała swoją córkę:

— Nie jedz tak dużo, inaczej staniesz się gruba, jak Natasha.

Na szczęście w tym czasie Wera i Natasha już wyszły na zewnątrz, ale Aleksey wszystko słyszał.

Jego twarz za czerwieniała ze złości, już chciał od razu zwrócić uwagę, ale do pokoju wpadła Natasha.

— Tato, tato, tato! — wykrzyknęła z podekscytowaniem do ojca. — Mogę iść na wzgórze?

Domek znajdował się w dolinie, za nim zaczynał się wzniesienie, właśnie tam rozciągała się działka, może dlatego Wera udało się nabyć ją za niską cenę. Wzgórze było niemal całe porośnięte orzechem, a na najbardziej stromo pochyłych zboczach rosły dzikie winogrona. Rankiem trudno było dłużej spać, budzik nie był potrzebny — ptaki budziły. Na początku to denerwowało Alekseya, ale potem przywykł i nie mógł już wyobrazić sobie, jak żył wcześniej bez śpiewu ptaków.

— To weź Olesię ze sobą, — zaproponował Aleksey córce.

Dziewczynka natychmiast podeszła do Olesy i, wyciągając do niej rękę, powiedziała:

— Chodź, pokażę ci gniazdo, a tam jeszcze jest urwisko i kamienie!

Olesya obróciła głowę w stronę matki, potem spojrzała na Natashę z pogardą i, jakby dobrze przemyślawszy każdą wypowiedź, powiedziała:

— Nie przyjaźnię się ze świniami.

Aleksey wstał, wziął córkę za rękę i poprosił, aby poszła do mamy, która poszła podlać kwiaty. Obraziła się na Olesię i uciekła.

Aleksey zwrócił się do swojego brata, który przez cały czas siedział obok swojej żony i Olesi:

— Obraziłeś moją córkę, — powiedział z goryczą, — pozwalając nazwać ją świnią.

— Nie mówiłem! — oburzył się Igor.

— Milczałeś, tak samo jak milczała twoja żona, — Aleksey powoli przeniósł wzrok z brata na Yulię, a potem na dziewczynkę Olesię. — Wszyscy jednocześnie nazwaliście moją córkę świnią.

Na te słowa Yulia poczerwieniała. Igor nie miał nic do powiedzenia — faktycznie milczał i nie zrobił uwagi swojej córce. Aleksey zimno spojrzał na tę rodzinę, a potem, patrząc na nich z pogardą, wyszedł na zewnątrz.

A wieczorem, gdy Wera nakryła do stołu, przybył Igor ze swoją rodziną. Aleksey myślał, że ktokolwiek przeprosi, ale oni zachowywali się jakby nic się nie stało. Wera, jako gospodyni domu, przygotowała wspaniałą kolację. Igor pochwalił jedzenie, a Aleksey go poparł. Natasha, najedzona, opadła na oparcie krzesła. Wera przyniosła herbatę i ciastka, które poprosiła męża, by kupił. Yulia wzięła jedno z nich i, odcinając krem, zaczęła jeść, to samo zrobiła i Olesya. Wera już wzięła ciastko, ale przypomniawszy sobie obietnicę, że na dziś wystarczy, odłożyła je na bok. Yulia to zauważyła, uśmiechnęła się i cicho powiedziała:

— Aby nie być grubą, wystarczy po prostu nie jeść.

Aleksey uderzył dłonią w stół. Od głośnego dźwięku Yulia drgnęła i z niezrozumieniem spojrzała na mężczyznę.

— Idźcie się przejść, — zwrócił się Aleksey do swojej żony.

Ta, biorąc córkę, wyszła na zewnątrz. Gospodarz domu został sam z gośćmi. Odwrócił się do swojego brata — w końcu był mężczyzną w swojej rodzinie:

— W tym razem obraziłeś moją żonę.

— Nic takiego! — odpowiedział Igor.

— Milczałeś, kiedy ona, — i spojrzał na Yulię, — powiedziała, że moja żona jest gruba.

— Ale ona naprawdę jest gruba! — w obronie swojej żony powiedziała Yulia.

W tej samej chwili dłoń Alekseya skinęła po stole, a Yulia znowu drgnęła. Aleksey zwrócił głowę w stronę brata:

— Najpierw obraziłeś moją córkę, nazywając ją świnią.

— Słuchaj, przestań! — zrozumiawszy, dokąd zmierza jego starszy brat, powiedział Igor.

— A teraz obraziłeś moją żonę, nazywając ją grubą i mówiąc „mniej jeść”.

— Ale ma rację, — i Igor spojrzał na swoją żonę.

— Nie pozwolę swoim bliskim być obrażanym w moim domu, — Aleksey zamilkł.

— No przepraszam, — z pogardą odpowiedziała Yulia. — Nie mogę za to, że ona taka…

Aleksey zimno spojrzał na kobietę, a potem powoli, by do nich dotarło, powiedział:

— Pozwalam ci tu nocować, ale jutro rano wyjedziecie.

— Co?! — krzyknął Igor.

— I to wszystko dlatego, że mam rację?! — zaczęła krzyczeć Yulia. — Jest gruba, a wasza córka też jest gruba!

— Jeszcze jedno słowo… — Aleksey wstał, oparł ręce na stole i powiedział: — Jeszcze jedno słowo, a wy od razu wyjedziecie z mojego domu.

Yulia zerwała się z krzesła, prychnęła i, nie dziękując za kolację, szybko poszła do domku gościnnego. Za nią pobiegła Olesya.

— Powiedziałem wszystko, — te słowa Aleksey skierował do swojego brata.

Ten milczał, najwyraźniej doskonale rozumiał, kim jest jego żona.

O świcie, pomijając śniadanie, rodzina jego brata szybko zmierzała do wyjścia. W powietrzu unosił się zapach kwitnących magnolii, a słońce dopiero zaczynało grzać.

— A dokąd to oni? — zapytała Wera Alekseya, wycierając stół kuchennym ręcznikiem. — Nie podobał się im domek czy to, jak gotuję?

— Jest w porządku, — objął swoją żonę Aleksey, poprawiając zasłonę w oknie.

— Ale jak to? — zmartwiła się Wera, siadając na skraju krzesła.

— Tak trzeba, — odpowiedział jej. — A wiecie co proponuję? Może dzisiaj pójdziemy na morze i spędzimy tam cały dzień?

Usłyszawszy tę propozycję, radosna Natasha od razu pobiegła do sypialni, a po kilku minutach wróciła w kostiumie kąpielowym z dużym nadmuchanym kołem. Jej wesołe kroki odbijały się echem po całym domu.

— Już jestem gotowa! — oświadczyła, kierując się do wyjścia, nucąc radosną melodię.

— Nie tak szybko! — zauważyła jej mama, i również poszła się przebierać.

Aleksey był smutny — dawno nie widział brata i myślał, że obie dziewczynki się zaprzyjaźnią.

Wierka podeszła do Alekseya, gospodarna i przewidująca.

— Wzięliśmy wodę, owoce, ręczniki i krem przeciwsłoneczny, — powiedziała, pakując rzeczy do dużej torby plażowej.

— Wspaniale, to idźmy, — odpowiedział i, wyrzucając z głowy rodzinę Igora, pospiesznie udał się do swojego pokoju, aby się przebrać. A już za pięć minut schodzili ze wzgórza, kierując się ku morzu. Południowe słońce coraz bardziej grzało, a morska bryza niosła słony zapach wody oraz wodorostów.