„Zostawiasz mnie? A gdzie jest majonez?” – historia kobiety, która nie dała się złamać
Wracałam do domu po pracy, jak każdego wieczoru. Spodziewałam się, że mój mąż już tam będzie, ale tym razem jego nieobecność mnie nie zdziwiła. Dzieci były u teściowej, więc miałam dla siebie rzadką chwilę ciszy i spokoju.
Bez pośpiechu przygotowałam obiad, delektując się samotnością. Planowałam wcześniej położyć się spać, ale wtedy zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran – to był on.
Odebrałam, a jego słowa uderzyły we mnie jak cios, choć wcale mnie nie zaskoczyły.
– Pewnie zauważyłaś, że ostatnio wracam późno do domu. Mam inną kobietę. Proszę, nie rób scen.
Bez łez, bez dramatu, tylko majonez
Jego wyznanie nie wywołało we mnie ani szoku, ani gniewu. Zamiast tego westchnęłam i odpowiedziałam najspokojniejszym głosem, na jaki było mnie stać:
– Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego po tobie. Ale skoro już o tym mowa, to powiedz mi, co mam teraz zrobić z jutrzejszą wizytą u fryzjera? Miałeś zająć się dziećmi.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Wyraźnie nie tego się spodziewał. Był gotów na krzyki, może nawet na błagania. Zamiast tego ja kontynuowałam:
– A przy okazji… nie wiesz, gdzie jest majonez?
Jego konsternacja była niemal namacalna.
– Nie chcesz wiedzieć, kto ona? Dlaczego odszedłem? Nie interesuje cię to? Nie będziesz walczyć? Już mnie nie kochasz?
Znów westchnęłam.
– Szczerze? Kompletnie mnie to nie obchodzi. To twój problem. Po prostu powiedz mi, czy zabrałeś majonez, bo nie mogę go znaleźć.
Nie ja straciłam – to on
Po chwili ciszy jego głos zabrzmiał niemal oburzonym tonem:
– Co z ciebie za kobieta? Twój mąż cię zostawia, a ty pytasz o majonez?!
I to był koniec rozmowy.
Nie poczułam bólu. Nie poczułam straty. Jedyne, o czym myślałam, to moje dzieci i nasz dom. On miał teraz swoje życie – a ja swoje.
Nie byłam tą, która straciła. Byłam tą, która odzyskała wolność.4