Śmiali się, gdy kupiłam zrujnowane mieszkanie, ale efekt końcowy sprawił, że wszystkim opadły szczęki!
Kiedy powiedziałam znajomym, że zdecydowałam się na zakup starego, zaniedbanego mieszkania, popatrzyli na mnie jak na wariatkę. “Po co ci taka rudera?”, “Nikt normalny nie chciałby tam mieszkać!” – słyszałam z każdej strony. Ale ja wiedziałam, co robię. Miałam plan. I wizję, której nikt inny nie dostrzegał.
Dziś chcę Wam pokazać, jak zmieniłam to niepozorne lokum w prawdziwą perełkę. Efekt końcowy zaskoczył wszystkich – nawet tych najbardziej sceptycznych.
Bohaterką tej historii jestem ja – samotna kobieta, z zawodu projektantka wnętrz, która zawsze wiedziała, czego chce. Mieszkanie miało mieć konkretną lokalizację i wyjątkowy widok. I kiedy przypadkiem trafiłam na ofertę sprzedaży starego M3 w kamienicy, mimo opłakanego stanu wiedziałam, że to “to”.
Wielkie zmiany od progu
Remont zaczęłam od całkowitego odświeżenia i pozbycia się wszystkiego, co przestarzałe. W korytarzu położyłam jasne płytki z geometrycznym wzorem, a ściany pokryłam nasyconym odcieniem terakoty, co nadało wnętrzu ciepła i przytulności. Po jednej stronie zamontowałam wygodną ławeczkę z wieszakami i półką, a naprzeciwko niej zawisło stylowe lustro z niską konsolą.
Nowy układ, nowa jakość
Zdecydowałam się też na zmianę układu pomieszczeń. Wejście do kuchni zostało przeniesione z korytarza do salonu, dzięki czemu oba pomieszczenia połączył przestronny otwór bez drzwi czy przesuwnych ścianek. Ściany kuchni pomalowałam na przyjemny odcień zieleni, a podłogę wyłożyłam wzorzystymi kaflami.
Z uwagi na nietypowe wymiary pomieszczenia, kuchenną zabudowę wykonałam na zamówienie. Szuflady mają różną głębokość, idealnie dopasowaną do potrzeb. Fronty szafek mają głęboki pomarańczowy kolor, który pięknie kontrastuje z zielenią ścian. Wbudowane szafki, piekarnik i lodówka zostały dyskretnie wkomponowane w całość.
Przestrzeń, która żyje razem z domownikami
Jadalnia jest mobilna – kiedy przychodzą goście, stół i krzesła przenoszę do salonu. Chciałam też, by wnętrze oddawało charakter miejsca i moją osobowość, więc postawiłam na styl vintage. Każdy mebel ma swoją historię.
Sypialnia z duszą
Główna sypialnia nie jest duża, ale dzięki odpowiedniemu kolorowi ścian – zgaszonej zieleni – i przemyślanemu ustawieniu mebli zyskała na przestronności. Na środku stanęło łóżko, a naprzeciwko niego mała komoda i wygodny fotel do wieczornego relaksu.
Biuro i pokój gościnny w jednym
Jeden z pokoi przeznaczyłam na domowe biuro, które może pełnić też funkcję pokoju dla gości. Jest tu miejsce na książki, wygodne biurko do pracy oraz żółta, rozkładana sofa, która w razie potrzeby zamienia się w komfortowe łóżko.
Łazienka jak z katalogu
Dzięki sprytnej przebudowie udało się delikatnie powiększyć łazienkę. Znalazło się miejsce na dużą szafę gospodarczą z pralką. Podłogę wyłożyłam butelkowozielonymi kaflami, a ściany ozdobiłam połączeniem matowej, wodoodpornej żółtej farby i pomarańczowych płytek. Efekt? Pełen energii i stylu!
Wniosek? Nigdy nie oceniaj mieszkania po jego stanie początkowym. Z pasją, wyobraźnią i konsekwencją nawet z najbardziej zaniedbanego miejsca można stworzyć coś zachwycającego. Dziś każdy, kto mnie odwiedza, mówi: „Wow… nie spodziewałam się, że tu może być TAK pięknie!”
A ja tylko się uśmiecham – bo wiedziałam to od początku.