Moja matka stwierdziła, że to nie moje dziecko.

Advertisements

Sara właśnie kończyła zmywać naczynia, gdy usłyszała coś, co na chwilę odebrało jej dech. Dźwięk bieżącej wody mógł zniekształcić słowa, więc zakręciła kran i spojrzała na stojącego w drzwiach męża.

Advertisements

— Co powiedziałeś? — zapytała spokojnie, ale z wyczuwalnym napięciem.

— Chcę testu na ojcostwo — powtórzył John, z chłodnym wyrazem twarzy. — Nie sądzę, że Tim jest moim synem.

Advertisements

Serce Sary na moment zamarło. Tim miał cztery lata, był ukochanym dzieckiem — nie tylko jej, ale i Johna. Nie był może ojcem idealnym, ale poświęcał dziecku czas, zabierał go na spacery, czytał bajki, kupował zabawki, a nawet zostawał z nim, gdy Sara musiała wyjść. Nigdy, przenigdy nie zasugerował, że ma wątpliwości co do ojcostwa. A teraz, po czterech latach?

— Czy mogę zapytać, skąd te podejrzenia? — zapytała, starając się brzmieć rzeczowo, choć wszystko w niej krzyczało.

John skrzywił się szyderczo. — Aha! Już się tłumaczysz! Gdybyś nie miała nic do ukrycia, nie próbowałabyś zbywać tematu.

Sara aż się w duchu zaśmiała. Związek może i nie był porywem namiętności, ale opierał się na zaufaniu i szacunku. Tak sądziła. Teraz jednak mąż nie tylko ją upokarzał, ale rujnował fundament ich wspólnego życia.

— Nie próbuję niczego unikać. Pytam, bo to brzmi absurdalnie — powiedziała spokojnie. — Dlaczego dopiero teraz, po tylu latach?

— Spójrz na niego! — rzucił z przekonaniem. — Ja i cała moja rodzina jesteśmy blondynami. On ma ciemne włosy i brązowe oczy!

— Tak samo jak ja — odpowiedziała cierpko. — I dokładnie tak samo wyglądał mój tata, którego, jak sam wielokrotnie mówiłeś, Tim bardzo przypomina.

John nie dał się przekonać. — On wygląda jak twój kolega z pracy. Ten, no… Marek.

Sara wybuchła śmiechem. Marek był tragarzem w sklepie meblowym, w którym pracowała przed zajściem w ciążę. Jedynym podobieństwem było to, że obaj mieli ciemne włosy. — To już nawet nie jest śmieszne, to żałosne.

— Moja matka i siostra powiedziały, że będziesz zaprzeczać — rzucił John. — Ale i tak zrobimy test.

I wszystko nagle stało się jasne.

Matka Johna — z pozoru uprzejma, elegancka kobieta — od początku nie darzyła Sary sympatią. Uśmiechała się, gdy John patrzył, a za plecami obrzucała synową obelgami. Słyszała o takich teściowych, ale nie sądziła, że sama jedną pozna. Siostra Johna była jej kopią — wiecznie niezadowolona, złośliwa, skłonna do plotek. To one zatruwały Johna przeciwko niej, krok po kroku.

Sara postanowiła dać mu szansę.

— John, twoja rodzina mnie nie lubi. Wmawiają ci rzeczy, które niszczą nasz związek — powiedziała cicho, patrząc mu w oczy.

— Jeśli nie masz nic do ukrycia, to co za problem zrobić test? — powtórzył chłodno.

— Zgoda — przytaknęła Sara. — Ale pod jednym warunkiem.

— Jakim?

— Gdy test potwierdzi, że Tim to twój syn — spakujesz się i wyprowadzisz do swojej matki. A potem rozwód.

— Co? Dlaczego?

— Bo nie mogę żyć z kimś, kto mi nie ufa. Kto bardziej wierzy w plotki niż w miłość i wspólne życie. Wolisz słuchać mamy? To żyj z nią.

John zamilkł. Widziała, że bije się z myślami. Ale nie ustąpił.

— Robimy test. I koniec dyskusji.

Sara tylko skinęła głową. Próbowała go zrozumieć, ale widziała już, że jest zaślepiony.

Pobrali próbki następnego dnia. Przez tydzień nie rozmawiali. John był zimny, nawet wobec Tima. A Sara… Sara czekała. Nie na wynik. Na potwierdzenie, że to, co miało być związkiem opartym na szacunku, przestało istnieć.

Gdy przyszły wyniki, otworzyła maila i podała telefon Johnowi bez słowa.

Długo wpatrywał się w ekran.

— Jest mój… — powiedział z uśmiechem. — Uff, co za ulga! No to możemy świętować!

Sara uniosła brew.

— Tak, świętujmy. Ale nie twoje ojcostwo — ono nigdy nie było dla mnie wątpliwe. Świętujmy rozwód.

John zamarł.

— Żartujesz?

— Nie. Nie mogę być z kimś, kto daje się tak łatwo zmanipulować. Kto przez tydzień traktuje swoje dziecko jak obce, tylko dlatego, że ktoś coś powiedział. Kto w jednej chwili zapomina, kim jesteśmy dla siebie.

Próbował ją jeszcze przekonywać. Przepraszał. Obiecywał, że teraz będzie ufać tylko jej.

Ale dla Sary to był koniec. Nie dlatego, że zrobił test. Ale dlatego, że nie potrafił samodzielnie myśleć, że pozwolił innym zatruć ich rodzinę.

Dziś Sara żyje z Timem spokojnie. John widuje syna zgodnie z ustaleniami. I czasem pisze wiadomości do Sary. O tym, jak żałuje. Ale ona już nie odpowiada.

Bo czasem jeden test DNA mówi więcej o człowieku, niż tylko to, kto jest ojcem dziecka.

Advertisements

Leave a Comment