Zenek Martyniuk nie obnosi się z bogactwem, ale jego żona żyje z rozmachem.
Choć Zenek Martyniuk mógłby pozwolić sobie na wiele ekstrawagancji, stara się prowadzić życie bez zbytniego przepychu. Jest świadomy, że w Polsce sukces często rodzi zazdrość, dlatego unika publicznego chwalenia się swoim majątkiem. Zupełnie inaczej podchodzi do tego jego żona, Danuta Martyniuk, która nie kryje zamiłowania do światowej klasy mody i luksusu.
Danuta od lat fascynuje się stylizacjami z najwyższej półki i jak sama przyznaje – nie uznaje kompromisów. Jej garderoba składa się z ubrań najbardziej prestiżowych marek, których ceny nierzadko przekraczają możliwości przeciętnego Polaka. Chanel, Prada, Louis Vuitton, Burberry – to jej codzienność. Polska moda? Zdaniem Danuty – jeszcze nie dorosła do jej oczekiwań.
– Modą interesowałam się od zawsze. Odwiedziłam kiedyś Vitkaca w Warszawie, ale asortyment mnie rozczarował. Daleko mu do standardów, które obowiązują w Nowym Jorku czy Brukseli – powiedziała w rozmowie z „Faktem”.
To właśnie do tych światowych metropolii lata na zakupy, gdzie znajduje to, czego nie może znaleźć w kraju.
– Lubię, gdy moje ubrania dobrze leżą i mają klasę. A zapach to dopełnienie stylu – dodała w wywiadzie dla „Rewii”.
Co ciekawe, Danuta nie korzysta z porad stylistów. Uważa, że najlepiej doradza jej… mąż.
– Zenek zawsze mówi, że wszystko mi pasuje. Czasem pytam go, którą sukienkę wybrać, ale on – jak to facet – odpowiada, że każda ładna. Dlatego stawiam na własny gust – śmieje się Danuta.
Nie da się ukryć, że państwo Martyniukowie mogą pozwolić sobie na luksus. Według portalu Party.pl, roczne przychody Zenka mogą sięgać nawet 7,5 miliona złotych. Wokalista gra przeciętnie 300 koncertów rocznie, a za każdy z nich inkasuje około 25 tysięcy złotych. Czasem nawet kilka występów dziennie!
Niektórym może przeszkadzać, że Danuta nie wspiera polskich projektantów. Ale w końcu – kto bogatemu zabroni? W świecie disco polo obowiązuje przecież prosta zasada: „za hajs z disco – luksus na całego.”