– Ty niewdzięczna istoto! – krzyknął mąż podczas imprezy, kiedy odmówiłam sprzedaży mojego mieszkania.

Advertisements

Tania powoli wpatrywała się w obrączkę na palcu, wspominając, jak tylko pół roku temu Ivan zakładał ją, wypowiadając przysięgę. Wtedy wydawało się, że życie w końcu się ułożyło, a przed nimi czeka tylko szczęście. Jednak lato zamieniło się w jesień, a przytulne ciepło rodziny zamieniło się w chłód niezrozumienia i żalu.

Advertisements

Po ślubie Tania przeprowadziła się z miasta na wieś, do starego domu Ivana, który odziedziczył po rodzicach. Skrzypiące podłogi, piec i łazienka na podwórku stały się jej nową rzeczywistością. Początkowo czuła się niezręcznie, ale postanowiła, że poradzi sobie. Ivan obiecał, że z czasem wszystko poprawią: wprowadzą wodę, zrobią remont. Tania wierzyła.

„Nie martw się,” uspokajał ją Ivan zimnymi wieczorami, kiedy zawijała się w koc. „Latem zainstalujemy piec gazowy, a potem zrobimy łazienkę.”

Advertisements

„Wiem,” uśmiechała się Tania, przytulając się do niego. „Chodzi mi tylko o to, że na razie to wszystko jest inne.”

Tania postanowiła wynajmować swoje mieszkanie w mieście. Mała kawalerka w dobrej okolicy szybko znalazła najemców – młodą parę studentów, spokojnych i odpowiedzialnych. Pieniądze z wynajmu Tania nie wydawała na siebie. Część odkładała, część przeznaczała na wspólne potrzeby: kupiła pralkę, elektryczną kuchenkę, żeby nie gotować na piecu. Pomagała w domu i na działce, nauczyła się uprawiać warzywa, sadzić ziemniaki i robić zapasy na zimę. Ivan nie miał nic przeciwko temu, jak Tania zarządzała pieniędzmi z mieszkania. Aż do pewnego momentu.

Pierwsze sygnały niepokoju pojawiły się na urodzinach Ivana. Anna Michałowna, która do tej pory prawie ignorowała synową, nagle zainteresowała się mieszkaniem.

„A ile płacą za wynajem?” zapytała teściowa, wnikliwie przyglądając się Tani.

„Dobrze płacą,” odpowiedziała wymijająco, nie chcąc podać konkretnej kwoty.

„Na ciuchy pewnie wydajesz?” kontynuowała Anna Michałowna.

„Mamo!” – upomniał ją Ivan. „Tania kupiła nam pralkę i kuchenkę. Jaka różnica?”

Anna Michałowna zaciągnęła usta, ale jej wzrok stał się jeszcze chłodniejszy. Po tym incydencie teściowa zaczęła regularnie testować cierpliwość Tani: krytykowała jej miejskie ubrania, które rzekomo nie pasowały do życia na wsi, narzekała sąsiadkom, że Tania to „delikatna dama”, choć Tania pracowała jak wszyscy.

Jednak najgorsze zaczęło się później – teściowa zaczęła celowo nastawiać Ivana przeciwko żonie.

„Ty, mężczyzna, czy co?” słyszała Tania rozmowy z przedpokoju, gdzie matka i syn palili papierosy. „Masz żonę z pieniędzmi, a ty żadnej władzy. To nie w porządku!”

„Mamy jakieś pieniądze?” odmawiał Ivan. „Kopimy na mieszkanie.”

„Właśnie! Na mieszkanie! A twój dom się sypie. Dach przecieka, obora lada moment się zawali. A ona wciąż oszczędza na swoje mieszkanie.”

Tania starała się nie zwracać uwagi na te rozmowy, ale ziarno wątpliwości zaczęło kiełkować. Ivan zaczął się zmieniać. Kiedy Tania proponowała coś kupić do domu, on marszczył brwi i mówił: „Pomyślmy” lub „Może wydamy na coś innego?”

Temat „inwestycji w rodzinę” zaczął się pojawiać coraz częściej. Na początku chodziło o traktor.

„Wyobrażasz sobie, jakby to było wygodne?” mówił Ivan marzycielsko, patrząc na stary traktor sąsiada. „I pole zaorać, i siano przywieźć. A i można zarobić, pomagając sąsiadom.”

„Ivan, to bardzo drogie,” ostrożnie zaprotestowała Tania. „Przecież mieliśmy zbierać na remont.”

„To też inwestycja,” odpowiedział Ivan, marszcząc brwi. „Traktor to narzędzie robocze. Nie kupujemy go dla zabawy.”

Tania zgodziła się, a wszystkie jej oszczędności poszły na traktor. Ale to nie koniec. Potem zaczęto mówić o rozbudowie domu. Następnie teściowa zaproponowała „wyjazd na sanatorium” – oczywiście na koszt Tani.

Każda rodzinna impreza zamieniała się teraz w dyskusję o tym, na co wydać pieniądze z mieszkania Tani. Nikt nawet nie ukrywał, że chodziło wyłącznie o jej fundusze, a nie wspólne.

Wieczorem na kolacji u Ivana zebrała się rodzina. Przyjechał jego starszy brat Wiktor z żoną, kuzynka Lena z mężem, no i oczywiście Anna Michałowna, która przyjechała wcześniej, żeby „pomóc przygotować stół”.

Tania spędziła cały dzień w kuchni: upiekła ciasto, zapiekła mięso, przygotowała sałatki. Wieczorem była zmęczona i marzyła tylko o spokojnym siedzeniu przy stole i rozmowie o czymś miłym. Jednak ledwo wszyscy usiedli do stołu i wypili pierwszą porcję wódki, jak teściowa zaczęła swoją ulubioną śpiewkę:

„No to co, Wanuś, zdecydowaliście, na co przeznaczyć pieniądze Tani?”

Tania napięła się, czując, że coś jest nie tak.

„Mamo, przecież się umówiliśmy,” próbował ją powstrzymać Ivan.

„A co w tym dziwnego?” zdziwiła się Anna Michałowna. „Rodzina tu jest. Co, jakieś tajemnice?”

„Nie ma żadnych tajemnic,” przerwała Tania, starając się mówić spokojnie. „Po prostu zdecydowaliśmy się odłożyć tę rozmowę. Najpierw musimy skończyć z dachem.”

„Po co się tym zajmować?” machnął ręką brat Ivana. „Wojtek, lepiej sprzedaj mieszkanie. Pieniądze leżą bezużytecznie. A ty powinieneś zająć się własnym interesem. Widziałem, że Serhiy sprzedaje garaż z dołkiem i narzędziami. Możesz zajmować się naprawą samochodów.”

„Tak, dokładnie,” poparła go Anna Michałowna. „Bo co to za sytuacja, że żona zarabia, a mąż w kołchozie dostaje grosze.”

Tania poczuła się nieswojo. Nie chodziło o same pieniądze, ale o ton rozmowy: jakby była tylko portfelem, z którego można korzystać, a nie osobą z własnymi planami.

„Przepraszam,” cicho, ale stanowczo powiedziała Tania, „ale nie zamierzam sprzedać mieszkania.”

W całym pomieszczeniu zapanowała cisza.

„Dlaczego?” zmarszczyła brwi teściowa.

„Bo to moja własność. Chcę ją zachować.”

„Tania, ale przecież jesteśmy rodziną,” powiedział Ivan, zagubiony. „Decydujemy razem…”

„Rzeczywiście jesteśmy rodziną. I inwestuję w nasz wspólny dom. Ale mieszkanie to moja poduszka bezpieczeństwa. Nie jestem gotowa się z nią rozstać.”

Ivan zaczerwienił się. Było widać, że powstrzymuje gniew.

„Co to znaczy – poduszka bezpieczeństwa?” wysyczał. „Nie ufasz mi?”

„Nie chodzi o zaufanie,” próbowała wyjaśnić Tania. „Po prostu…”

„Po prostu myślisz tylko o sobie!” nie wytrzymał Ivan. „Ja haruję od rana do nocy, żeby utrzymać rodzinę, a ty oszczędzasz pieniądze! Na osobne życie, tak?”

„Ivan, nie rozmawiajmy o tym przy wszystkich,” poprosiła Tania, czując, jak łzy napływają jej do oczu.

„A dlaczego nie?” poparła go Anna Michałowna. „Niech wszyscy wiedzą, jaka jesteś żona. Myślisz tylko o sobie!”

Ivan uderzył pięścią w stół, aż talerze podskoczyły.

„Jaka ty niewdzięczna!” krzyknął, a Tania odskoczyła w szoku. „Przyjąłem cię do domu, zapewniam cię, a ty mi nie ufasz!”

W pokoju zapanowała gęsta cisza. Tania…

Advertisements