Były mąż postanowił wrócić po trzech latach życia z inną kobietą, ale nie spodziewał się, że spotka go tak zdecydowany opór.
— Nie przyszłem tu, żeby się kłócić. Chciałbym po prostu porozmawiać.
Tania patrzyła na Władimira, próbując dostrzec w nim tego samego człowieka, którego znała. Kiedyś odszedł do innej, pełen pewności co do swojego wyboru, a teraz stał przed nią, skulony, jakby całe ciężar błędów przeszłości przygniatał go do ziemi. Zgnieciona kurtka, niepokojące spojrzenie, gęsty zarost — wszystko to mówiło, że życie ostro go poturbowało i zmusiło do rewizji swoich przekonań. Jego oczy już nie miały tej dawnej pewności — teraz były pełne zagubienia i nadziei, które kierował w stronę Tani.
— Mów, — odpowiedziała spokojnie, delikatnie uchylając drzwi, ale nie zapraszając go do środka.
Władimir, nerwowo poprawiając włosy, głęboko odetchnął. Widać było, że nie wie, jak zacząć rozmowę.
— Byłem idiotą, Tania. Teraz rozumiem wszystko. Nie wiesz, jak bardzo mi przykro.
Tania krótko się uśmiechnęła, ale nie była to złość, raczej zmęczenie.
— Co dokładnie zrozumiałeś? — zapytała, krzyżując ręce na piersi.
— Zrozumiałem, że popełniłem błąd. Ty byłaś najlepszą rzeczą w moim życiu.
Zastąpiłem rodzinę… iluzją, rozumiesz?
— Iluzją? — powtórzyła Tania, patrząc mu w oczy.
— Byłeś pewny swojego wyboru. Pewny, że nie zasługuję na twoje zainteresowanie. Że jestem szara, że nie mam ci nic do zaoferowania.
Władimir spuścił wzrok.
— Byłem głupcem. Myślałem, że szczęście to zewnętrzny blask, lekkość życia, a nie wsparcie, wierność, ciepło, które dawałaś…
— A teraz, kiedy to wszystko się rozpadło, przypomniałeś sobie o mnie?
— Przypomniałeś sobie o tej, która nie miała czasu na manicure, o tej, którą zostawiłeś z samymi długami i pustym mieszkaniem?
— Tania, ja…
— Ty wtedy podjąłeś decyzję. Teraz ja podjęłam swoją.
I wiesz co, Władimir? — lekko się uśmiechnęła. — Już ci nie wierzę.
Stała w milczeniu, patrząc na niego. Kiedyś te słowa wywołałyby burzę emocji, ale teraz przed nią stał nie “najlepszy mężczyzna w jej życiu”, a po prostu człowiek, który kiedyś złamał jej serce.
— I czego ty chcesz? — zapytała po chwili.
Władimir zrobił krok w jej stronę, ale ona pozostała w miejscu. Zauważył to i stanął w martwym punkcie.
— Chcę to naprawić. Chcę wrócić, jeśli mi pozwolisz. Zrobię wszystko. Daj mi szansę.
Tania spuściła wzrok, a potem powoli podniosła go ponownie.
Ile nocy marzyła o tych słowach? Ile razy wyobrażała sobie, jak prosi ją o przebaczenie? Ale teraz, kiedy ten moment nadszedł, nie czuła radości ani ulgi. Tylko lekką smutek.
— Wrócić? Dokąd? Do pustego mieszkania, które porzuciłeś, pewny, że sobie nie poradzę? — jej głos pozostał spokojny, ale Władimir drgnął.
— Do kobiety, którą zostawiłeś, porównując ją z inną?
— Naprawdę chcesz wrócić do mnie? A może po prostu nie masz gdzie indziej pójść?
Władimir odwrócił wzrok, jakby odpowiedź była oczywista, ale wstrzymał się, nie chcąc przyznać się do tego.
— Wiesz co, to wszystko źle rozumiesz… Byłem głupcem. Myślałem, że potrzebuję innego życia, że miłość to lekkość. Ale, Tania, pomyliłem się. Zrozumiałem, że to ty byłaś moją podporą, moją rodziną.
Tania gorzko się uśmiechnęła.
— Podpora? Rodzina? Śmieszne. A kiedy odchodziłeś, to myślałeś o mnie? O naszym synu?
Czy wtedy martwiłeś się o dom?
— Byłem ślepy… — Władimir przesunął ręką po twarzy. — Wszystko zepsułem. Ale chcę to naprawić.
Oksana cię wyrzuciła.
— Naprawić? — jej głos stał się twardszy. — A gdyby Oksana cię nie wyrzuciła?
Gdyby nie pojawił się ktoś inny? Czy byłbyś teraz tutaj? Pamiętałbyś o nas?
Władimir zamilkł, nie mając słów. Chciał odpowiedzieć, że tak, ale wiedział, że to kłamstwo.
— Oksana cię wyrzuciła? Prawda? — zapytała.
Zamilkł, kiwając głową.
— Pojawił się ktoś inny? — zapytała, prawie pewna odpowiedzi.
— Nie wiem… Może… — wymamrotał.
— Oczywiście — zaśmiała się. — Tacy jak ty są przewidywalni.
Odszedł od jednej, znalazł inną. “Kochanek nie zmienia się, zmienia kobiety” — brzmi znajomo?
Władimir zadrżał.
— To nie tak… Naprawdę wierzyłem, że to ona jest tą jedyną. Pomyliłem się.
— Pomyliłeś się? — zapytała Tania, podnosząc brew. — Odszedłeś z podniesioną głową, pewny, że bez ciebie skończę. A teraz stoisz tu, bo bez mnie utknąłeś?
Władimir zacisnął pięści, ale milczał. Wiedział, że żadne usprawiedliwienie nie zmieni przeszłości.
— Myślałem, że jesteś szczęśliwa. Myślałem, że macie prawdziwą miłość.
— Miłość… — gorzko zaśmiał się. — Okazało się, że była inna.
Kiedy straciłem wszystko, zrozumiałem, że to nie ciebie powinienem stracić.
Tania pokręciła głową.
— Za późno, Władimir. Nie jestem twoim zapasowym rozwiązaniem.
Tania uśmiechnęła się. Jak przewidywalne.
— Wiesz, co najciekawsze, Władimir? — kontynuowała.
— Przebaczam ci. Szczerze. Nie żywię urazy, nie pragnę zemsty, nie przeklinam cię w nocy. Już mnie nie boli.
Patrzył na nią, nie rozumiejąc.
— Ale nie czekam na ciebie. Nie czekałam przez te miesiące. I teraz też nie czekam.
Nie będę już z tobą pod jednym dachem.
Władimir zacisnął pięści.
— Ale przecież mnie kochałaś…
— Kochałam — spokojnie odpowiedziała. — A potem odeszłam. Teraz żyję dalej. Bez ciebie.
Zgubił wzrok. Wiatr targał jego kurtką, jakby sama natura przypominała mu: przeszłości nie da się odzyskać.
— Tania…
— Miałeś rację w jednym: miłość przemija. Czasami zostaje coś ciepłego, jasnego, a czasem tylko pustka. Z nami zostało niewiele, Władimir.
I to nie wystarczy, by zaczynać od nowa.
Milczał, patrząc na nią. Pewnie spodziewał się, że go przytuli, zapłacze, powie, że czekała. Ale to się nie wydarzyło.
— Więc mnie nie wybaczysz? — zapytał ochrypłym głosem.
Tania pokręciła głową.
— Wybaczam ci. Ale nie wpuścę cię z powrotem.
Zamknęła przed nim drzwi.
Na dworze wiał chłodny, jesienny wiatr. Władimir stał jeszcze chwilę, ale nie odważył się zapukać.
Zrozumiał: wszystko się skończyło.
Tania odeszła od drzwi i powoli przetarła twarz. Jej serce biło równym rytmem.
Nie płakała. Nie gniewała się. Nie wątpiła.
W następnym momencie w korytarzu pojawił się jej syn, czteroletni Sasza.
— Mamo, kto przyszedł?
Tania uśmiechnęła się i pochyliła do niego.
— Po prostu ktoś z przeszłości, Sasza.
Chłopiec objął ją za szyję, wtulając się.
— No i dobrze. Pójdźmy się bawić.
— Dobrze, tylko najpierw umyjesz zęby, dobrze? — przypomniała mu łagodnie.
Sasza niechętnie wydębił usta, ale kiwnął głową i pobiegł do łazienki.
Tania oparła się o ścianę, zamknęła oczy i głęboko wdychała.
W środku było cicho. Bez pośpiechu.
Poszła do kuchni, postawiła czajnik i spojrzała na swoje odbicie w oknie.
Kobieta, która patrzyła na nią z odbicia, była silna. Przeszła przez ból, zdradę i rozczarowanie, ale nie złamała się. Trzy lata temu mąż zostawił ją z rocznym synem dla innej.
Poradziła sobie. Stała się silniejsza. Żałowała Władimira, ale uczucia do niego dawno wygasły po jego zdradzie.
Teraz czekało ją nowe życie. Życie bez miejsca na przeszłość. Teraz żyła dla siebie i syna.
A Władimir poradzi sobie. Jak kiedyś poradziła sobie ona.