Pod brzozą znalazł maluszka i wychował jak własne dziecko. Kto by jednak pomyślał, co się wydarzy później…
— Hej, co tu robisz? — Mikołaj Andrzejewicz zamarł, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Pod starą brzozą, skulony na opadłych liściach, leżał chłopiec. Chudziutki, około czteroletni, w za cienkiej kurtce, drżał, obejmując się ramionami. Przestraszone oczy skierował na leśniczego. Mikołaj rozejrzał się uważnie, wsłuchując w ciszę lasu. Nikogo w pobliżu. Jedynie wiatr szumiał w gałęziach … Read more