— Chcę, żebyście podarowali to mieszkanie Innie! Ona z dziećmi musi mieć gdzie mieszkać — powiedziała mama do syna.

Advertisements

— Czy ktoś dziś z moich już do ciebie dzwonił? — zapytał Aleksej swoją żonę. — Bo oni mi już dziś wyczerpali cierpliwość! Naprawdę, mam ich dość!
— Nie rozumiem! Po co oni mieliby do mnie dzwonić? I co im do ciebie? — zdziwiła się Nastia.
— Nie ode mnie, tylko od ciebie! — uśmiechnął się Aleksej.
— Ode mnie? — zmarszczyła brwi żona. — Co oni mogą ode mnie chcieć?
— Twoja mama chyba całkiem straciła rozum! Dzisiaj nawet się z nią pokłóciłem. Zszargała mi nerwy do granic możliwości. Prawie ją udusiłem! W końcu wykrzyczałem jej wszystko, odprawiłem i wróciłem do domu.
— Zaraz, co się właściwie stało? Czego ona chce? — wciąż nie mogła zrozumieć Nastia.
— W jakiś sposób dowiedziała się, że mamy z tobą drugie mieszkanie, chociaż nikomu o tym nie mówiłem! I że je wynajmujemy! W pracy tylko szef wie o tym, że kupiliśmy dodatkowe lokum, i nikt więcej! To twoi coś powiedzieli?
— Nie sądzę, żeby mogli! A poza tym jak mieliby to powiedzieć twoim, skoro oni nawet ze sobą nie rozmawiają? — wzruszyła ramionami Anastazja. — Nadal nie rozumiem, dlaczego to właśnie ode mnie coś chce?
— Powiedziałem, że to twoje mieszkanie, które odziedziczyłaś po dalekich krewnych! Żeby dali mi spokój! A teraz chce, żebyśmy je albo sprzedali, albo podarowali Ince! Wyobrażasz sobie? Byłem w szoku, gdy zaczęła dziś opowiadać o tym, jakby to była jakaś błahostka! Jakby to było coś takiego: „No i co, mieszkanie, po prostu podaruj i po sprawie”.
— No tak — westchnęła Nastia. — Z twoją mamą nigdy nie jest nudno! A jak w ogóle rozpoczęła tę rozmowę? Nie zapytałeś nawet, skąd się dowiedziała o drugim mieszkaniu?
— Jak to nie zapytałem? Oczywiście, że zapytałem! Tylko nie dostałem odpowiedzi, wkurzyłem się, odprawiłem ich wszystkich i pojechałem do domu!

Advertisements

Kilka godzin wcześniej Aleksej siedział spokojnie w swoim biurze, zajmując się pracą. Nagle zadzwonił telefon — dzwoniła jego starsza siostra.
— Halo! Cześć, Ino! Sprawa czy po prostu tak? Teraz jestem zajęty! — odpowiedział.
— Sprawa, cześć! O której kończysz dziś pracę?
— Koło siódmej. Co się stało?
— Wpadnij do mamy, będę u niej. Musimy pilnie porozmawiać. To ważne, nie chcę odkładać tego na później.
— Przynajmniej powiedz, o co chodzi? Może pomogę ci przez telefon? Nie chcę jechać do mamy. Co się znowu stało?
W tym momencie do słuchawki podeszła mama — była blisko i wszystko słyszała.
— Co to znaczy, że nie chcesz jechać do mamy, synku? Jak to rozumieć?
— Cześć, mamo! Słuchaj, jestem zajęty, pracuję! Zadzwonię, jak skończę! Pa!
— Jeszcze nie skończyłam z tobą rozmawiać! Odpowiedz na moje pytanie, proszę! — zażądała stanowczo Swietłana Olegowna.
— Co ty, mały chłopiec? Mówiłem, że jestem zajęty, więc jestem! Pa! Zadzwonię, jak skończę.
Odłożył słuchawkę i wstał od biurka. Nastrój miał fatalny. Tylko mama potrafiła go tak szybko wkurzyć. Aleksej starał się unikać kontaktów z nią, bo każda rozmowa kończyła się jego wybuchami — tak było od dzieciństwa.

Nie potrafił się skupić do końca dnia. Koło siódmej zadzwonił do Inny, jak obiecał.
— Co chciałaś? — zapytał od razu. — Ino, czy mama jest obok? Jeśli jest, nie będę rozmawiać!
— Nie, nie ma jej! — odpowiedziała zirytowana siostra. — Wyszłam tylko na chwilę, jestem w sklepie! Aleksej, proszę, wpadnij dziś do nas! Musimy porozmawiać, nie chcę tego omawiać przez telefon. Przyjedziesz?
Po chwili milczenia odpowiedział:
— Dobrze, przyjadę. Ale przynajmniej daj znać, o co chodzi? I czemu u mamy? Może spotkamy się gdzie indziej, w kawiarni? Tam wszystko mi opowiesz!
— Nie chcę do kawiarni, to sprawa rodzinna. Czekamy na ciebie, przyjedź jak najszybciej!

Advertisements

Aleksej wiedział, że ta rozmowa, na którą go zapraszają, jak zwykle nie skończy się dobrze. Wiedział też, że jeśli nie przyjedzie, to nie dadzą mu spokoju.

Po przyjeździe witały go mama i siostra. Ojca nie było w domu, a Alekseja to wcale nie interesowało, bo z nim miał jeszcze gorsze relacje niż z mamą.
— No więc jestem. Co to za pilna sprawa? — zapytał od razu. — Co znowu ode mnie chcecie?
— No to opowiedz mi, kochanie — zaczęła mama. — Dlaczego od zupełnie obcych ludzi dowiaduję się, że masz drugie mieszkanie? I dlaczego ani ja, ani Inna o tym nic nie wiemy?
— Co? — udawał zdziwionego Aleksej. — Jakie mieszkanie? Nie macie nic lepszego do roboty niż wymyślanie sobie problemów?
— Nie udawaj głupka! — wściekała się Swietłana Olegowna. — Wszystko wiem! Twoja siostra nie ma gdzie mieszkać, a ty masz mieszkanie i o tym milczysz! Tak cię wychowałam? To nazywasz rodziną?
— Stop! — przerwał Aleksej. — Po pierwsze, skąd o tym wiecie? I po drugie, dlaczego myślicie, że to moje?
— Myślałeś, że się nie dowiemy? — wtrąciła się Inna. — Myślałeś, że ukryjesz to przed nami?
— A dlaczego miałbym wam coś mówić? I kto powiedział wam o mieszkaniu?
— To nieważne! — machnęła ręką mama. — Ważne, że sam nic nie powiedziałeś! Jak tam z Nastią? Już mieszkania po mieście kupujecie? A rodzinie nie poświęcasz ani chwili?
— Rodzinie? Serio? — zaśmiał się Aleksej. — To ty mówiłaś, że mnie nie chcesz? Że lepiej mieć psa albo kota niż mnie? To przecież twoje słowa, prawda?
— Nie o tym teraz mowa! Chcę, żebyś odpowiedział na moje pytanie!
— Tak, mamy mieszkanie! Tylko to nie moje, tylko Nasti! To jej mieszkanie! Dostała je w spadku! Zadowolona? Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
— Chcę, żebyście podarowali to mieszkanie Innie! Ona z dziećmi musi gdzieś mieszkać! — zażądała Swietłana Olegowna.

Aleksej zaczął się śmiać.
— Może podaruję jej jeszcze mój samochód i kartę płatniczą? Co tam, czemu się ograniczać? — zażartował.
— Przestań się śmiać, Alekseju, mówię poważnie! Nie rób mi scen! — powiedziała mama. — Przecież dobrze wiesz, że twoja siostra ma dwoje dzieci, a nas tutaj będzie za pięciu ledwo stać!
— To nie mój problem, mamo! — odpowiedział Aleksej. — Nie zmuszałem twojej córki do włóczenia się po mieście i rodzenia dzieci z różnymi facetami, tak że sama nie wie, kto jest czyim ojcem! Nie zwalaj swoich problemów na mnie! A jeśli chodzi o mieszkanie, to możecie o nim zapomnieć! To mieszkanie mojej żony i nie ma nic wspólnego z wami! Ani z tobą, siostro, ani z tobą, mamo!
— W takim razie po prostu je sprzedajcie i przekaż przynajmniej połowę pieniędzy siostrze!
— Masz jakieś problemy ze słuchem albo z głową? — zwrócił się Aleksej do matki. — Co z tego, co ci powiedziałem, nie rozumiesz?
— Wszystko doskonale rozumiem! I nie musisz powtarzać! Chcę tylko, żebyś pomógł siostrze!
— Dobra, koniec, odpocznijcie! Jadę do domu! I nie dzwońcie więcej, ta rozmowa jest zakończona! A ty, Inna, zacznij szukać pracy! Już dość korzystasz z tego, że wszyscy cię wspierają i litują się nad tobą! Masz dwoje dzieci! Ludzie z trójką czy czwórką dzieci dają sobie radę i utrzymują rodzinę! A od mnie nie oczekuj niczego!

Aleksej wstał od stołu, gdzie toczyła się cała kłótnia, i ruszył do wyjścia z mieszkania.

Ale mama nie zamierzała tak łatwo puścić syna. Pobiegła za nim i zaczęła znów go obrzucać obelgami, jak zwykle.

— No to tak jesteś, co? Niewdzięcznik! To ja cię wychowałam, to ja cię ukształtowałam! A ty mi się teraz tak odwdzięczasz! Tylko ci się nie wydaje, że wyjdziesz z tego cało, kochanie! Jeśli teraz nie zrobisz tego po dobroci, to zrobisz po swojemu! Jesteś mi dłużny za wszystkie lata, które dla ciebie poświęciłam! I NIE OŚMIELAJ SIĘ ODWRACAĆ DO MNIE TYŁEM, GDY Z TOBĄ MÓWIĘ! — krzyknęła Swietłana Olegowna, chwytając syna za rękaw marynarki.

Aleksej odwrócił się do matki, jakby chciał jej dać w twarz, ale nie zrobił tego.

— Nie dotykaj mnie! Nawet nie próbuj! I myślisz, że nie uderzę matki? Gdyby nie to, że jesteś moją matką, to bym cię nie tylko uderzył! Zniszczyłaś mi całe życie! Ciągle narzekałaś, że nie chciałaś mnie mieć, że byłem niechcianym dzieckiem! Nie ma mnie już w twoim życiu! Mieszkam osobno! Wyprowadziłem się dawno! Czego jeszcze chcesz? Żyj i ciesz się, ale mnie nie ruszaj! Wyobraź sobie, że mnie nie ma i nigdy nie było! A to — — wskazał na siostrę — — to twoja ulubienica, na którą kładziono wszystkie nadzieje! To od niej żądaj wszystkiego, czego potrzebujesz!

— Dobra, zróbmy tak — powiedziała mama. — Oddajesz siostrze swoje drugie mieszkanie i znikamy z twojego życia! Nawet więcej o nas nie usłyszysz! Obiecuję!

— A to widziałaś? — Aleksej uniósł lewą rękę, zgiętą w łokciu, a prawą gwałtownie uderzył ją poniżej z głośnym klapnięciem. — To jest maksymalne, co ode mnie zobaczycie! I ty, i ona, i tata! Możesz mu też przekazać ten gest ode mnie! I nie dzwońcie do mnie więcej i nie piszcie! Nie jesteście dla mnie rodziną! Mam rodzinę — to moja żona! A wy wszyscy jesteście dla mnie obcymi ludźmi! I jeszcze raz jeśli mnie złapiesz za rękę, mamo, to ci naprawdę przyłożę!

Po tych słowach mężczyzna wyszedł z mieszkania rodziców, zatrzaskując drzwi z hukiem.

Ledwo zdążył usiąść w samochodzie, gdy mama znów do niego zadzwoniła. Odrzucił połączenie. Potem dzwoniła jeszcze i jeszcze. Po niej zaczęła dzwonić siostra, z którą tak samo jak z mamą nie chciał rozmawiać.

Całą drogę do domu Aleksej nie mógł znaleźć sobie miejsca. Był wściekły, ale też zły na siebie, że zgodził się przyjechać do rodziców. Wiedział przecież, że każda wizyta kończy się kłótnią. Wiele razy obiecywał sobie, że już nigdy tam nie pojedzie, ale znów uległ i pojechał.

Po tym wydarzeniu Aleksej całkowicie zerwał kontakty rodzinne z tymi ludźmi. Nawet gdy kiedyś spotkał mamę i siostrę na ulicy, udawał, że ich nie zna — jakby byli dla niego obcymi osobami.

Ani mama, ani siostra, ani tata już do niego nie dzwonili i nie zawracali mu głowy.

Wkrótce Aleksej został ojcem syna, potem córki. A gdy dzieci pytały go o dziadka i babcię, odpowiadał, że jest sierotą i że jego rodziców już dawno nie ma na tym świecie.

Advertisements

Leave a Comment