Ciężarna taksówkarka zabiera do szpitala rannego bezdomnego – a już następnego ranka pod jej oknem zatrzymuje się kolumna czarnych SUV-ów.

Advertisements

Ciężarna taksówkarka pomogła bezdomnemu – następnego dnia przed jej oknem stanęła kolumna czarnych SUV-ów

Advertisements

Od dwóch lat Klara prowadziła nocną taksówkę w wielkim mieście. Widziała już wszystko – pijanych biznesmenów, którzy nie pamiętali swoich adresów, rozczarowanych kochanków z walizkami na tylnym siedzeniu i matki z dziećmi, uciekające od mężów-tyranów. Ale tamtej nocy, zaledwie kilka tygodni przed porodem, wsiadł do jej auta pasażer, który odmienił jej życie na zawsze.

Była późna jesień, kurz z liści unosił się nad ulicami, a zimna mżawka ciągle zacinała w szyby. Klara miała już dość – marzyła tylko o gorącym prysznicu i miękkim łóżku, w którym czekał na nią jej rudy kot, Felek.

Advertisements

Ale właśnie wtedy, przy pustej ulicy, zauważyła postać. Młody chłopak, przemoczony do suchej nitki, chwiał się na nogach, a rękę przyciskał do boku. Wydawało się, że nie jadł od dni, może tygodni.

Powinna była po prostu odjechać. Była przecież w ósmym miesiącu ciąży, noc była zimna, a on wyglądał… niepokojąco. Ale coś w nim – może sposób, w jaki trzymał się na nogach z ostatnich sił – zatrzymało ją.

Otworzyła okno.

– Wszystko w porządku? – zapytała cicho.

Chłopak uniósł głowę. Oczy miał zmęczone, przekrwione.

– Muszę się tylko dostać w bezpieczne miejsce.

Bez słowa odblokowała drzwi.

– Wsiadaj. Zawiozę cię do szpitala.

Gdy usiadł na tylnym siedzeniu, spojrzał na nią z wdzięcznością. – Nikt by się nie zatrzymał. Dziękuję.

Jechali w milczeniu. Gdy zajechali pod szpital, wysiadł i spojrzał na nią raz jeszcze.

– Nie musiałaś tego robić, ale to, co zrobiłaś, znaczy dla mnie więcej, niż myślisz.

Następnego ranka Klara obudziła się od dźwięku przypominającego ryk silników. Zaspana podeszła do okna – i zamarła.

Pod jej blokiem stała kolumna czarnych SUV-ów. Kilku mężczyzn w garniturach rozstawiało się na ulicy jak przy operacji wojskowej.

Zanim zdążyła się otrząsnąć, ktoś zapukał do drzwi.

Za nimi stało trzech mężczyzn. Jeden z nich – w garniturze – był znajomy.

To był on. Chłopak z poprzedniej nocy. Ale teraz wyglądał zupełnie inaczej – elegancki, czysty, jak ktoś z zupełnie innego świata.

– Pani Klaro – powiedział starszy mężczyzna z powagą. – Jestem Robert Borys, ojciec Adama. Chciałem pani podziękować za uratowanie życia mojego syna.

Okazało się, że Adam – chłopak z nocnej przejażdżki – był synem miliardera, szefa jednej z największych firm technologicznych w kraju. Porwano go kilka dni wcześniej, a Klara pomogła mu uciec, nie wiedząc, kogo ratuje.

– Dzięki pani nie tylko przeżył – powiedział ojciec – ale i mogliśmy schwytać porywaczy.

– Ale ja tylko… – zaczęła Klara, zaskoczona.

– To wystarczyło – przerwał jej z uśmiechem Adam. – Nie każdy by się zatrzymał. Ale pani to zrobiła. Dla obcego.

Wtedy starszy mężczyzna wyciągnął kopertę.

– To symboliczna wdzięczność. Ale też zaproszenie. Chcemy, by pani poprowadziła projekt fundacji, która wspiera ludzi niosących pomoc innym. Potrzebujemy takich jak pani.

Klara patrzyła na nich przez łzy.

Jej życie właśnie się odmieniało. Po miesiącach samotności, po zdradzie męża, po nocnych zmianach i zmęczeniu – teraz los znów się do niej uśmiechnął.

Spojrzała na brzuch i szepnęła:

– Widzisz, maluszku? Świat potrafi być dobry. I właśnie dlatego warto pomagać.

Advertisements

Leave a Comment