Czterdziestego dnia po śmierci męża ujrzała go żywego… Czy to w ogóle możliwe? Jak to się stało?

Advertisements

Czasami życie potrafi zaskoczyć w sposób, który wydaje się wręcz niemożliwy!

Advertisements

Młoda kobieta, której mąż zginął tragicznie i niespodziewanie, musiała stawić czoła ogromnej stracie.

Oboje mieli zaledwie 35 lat, a przecież to czas, kiedy życie nabiera barw i pełni. A tu, nagle, śmierć, okrutna i nieznośnie bolesna.

Advertisements

Dokładnie w ten sposób czuła się młoda wdowa, gdy wyruszyła na czterdziesty dzień po śmierci męża do miasta, w którym pochowano go – w jego rodzinnych stronach, tam, gdzie się urodził i wychował. Rodzina nalegała, aby pojechała.

Po nabożeństwie w cerkwi i tradycyjnym obiedzie żałobnym, wszyscy udali się na cmentarz. To była trudna chwila dla wszystkich, a dla wdowy – wyjątkowo bolesna.

Serce biło jej jak młot, a jednocześnie wydawało się, że zatrzymuje się w piersi. Oddychanie stało się trudne, przed oczami zaczęła ciemnieć, a łzy przesłaniały cały świat.

– Kochany, dlaczego mnie zostawiłeś? – szeptała, patrząc na zdjęcie męża z jego błękitnymi oczami i uśmiechem…

Kiedy bliscy zaczęli się zbierać do wyjazdu, poprosiła ich, aby zostawili ją na chwilę samą.

Chciała jeszcze pobyć z mężem, porozmawiać z nim, wyżalić się, jak bardzo jej go brakuje i jak ogromna jest jej tęsknota.

Tak wiele chciała mu powiedzieć. Był dla niej wszystkim, a teraz go już nie było.

Po powrocie do miasta postanowiła trochę się przewietrzyć, oderwać od łez, po prostu złapać oddech. Udała się do parku, w którym kiedyś wielokrotnie spacerowała z mężem, kiedy odwiedzali jego rodzinne strony.

Idąc przez ulicę, nagle zobaczyła, że za kierownicą jednego z samochodów na czerwonym świetle siedzi jej mąż.

Co? Niemożliwe! To ktoś, kto wygląda jak on! Tak niesamowicie podobny do niego! Przecież takie rzeczy się nie zdarzają!

Kobieta zatrzymała się, by przyjrzeć się temu mężczyźnie, który wyglądał jak jej zmarły mąż.

Ludzie przechodzili obok, potrącali ją, a ona stała jak wmurowana, nie mogąc ruszyć się z miejsca… Powietrze ledwo wchodziło do jej płuc, miała wrażenie, że zaraz zemdleje…

Zielone światło zapaliło się, samochody ruszyły, a ona niemal biegiem musiała przejść przez jezdnię.

Drżała… Nie mogła uwierzyć, jak to możliwe. Przecież nie zwariowała! Widziała to wyraźnie, własnymi oczami – za kierownicą siedział jej mąż…

Kiedy opowiadała o tym zdarzeniu rodzinie męża, zauważyła, jak zmieniają się ich twarze…

– Nie chcieliśmy ci tego mówić, uznaliśmy, że tylko pogorszy to twój stan – powiedział starszy brat męża, wyraźnie poruszony. – Ale skoro sama to zobaczyłaś, musimy ci wszystko wyjawić. Ja dowiedziałem się o tym dopiero niedawno.

– Pozwól, że opowiem ci tę trudną historię z przeszłości. I ja ponoszę część winy, nie mała – dodała teściowa.

Wtedy wdowa dowiedziała się, że jej oczy jej nie zawiodły. Mężczyzna za kierownicą nie był tylko bardzo podobny do jej męża, ale był jego bratem bliźniakiem.

Dawno temu, kiedy chłopcy mieli zaledwie trzy lata, ich rodzice się rozwiedli, a ojciec zabrał jednego z bliźniaków ze sobą, zabraniając jakiejkolwiek kontaktów z matką oraz drugim synem.

Matka próbowała go znaleźć, zwracała się do różnych instytucji, ale bezskutecznie.

Z synem mogła się spotkać dopiero, kiedy wrócił z ojcem do rodzinnego miasta, mając już 20 lat. Jednak nie chciał nawiązać kontaktu z matką i braćmi, uznając, że go zdradzili…

– Więc, moja droga, miałaś i nie miałaś racji jednocześnie. Moi synowie byli jak dwie krople wody.

Tak oto brzmi ta historia, moi drodzy.

Czy wdowie było łatwiej, wiedząc, że na tym świecie żyje kopia jej zmarłego męża? Tego już się nie dowiemy.

Ale może uznała to spotkanie za dobry znak. Może uznała to za wiadomość, która daje nadzieję na przyszłe spotkanie z ukochanym – tam, po drugiej stronie…

Czy to możliwe, że czterdziestego dnia po śmierci męża spotkała go żywego? Jak to możliwe?

Czasami życie potrafi naprawdę zaskoczyć.

Advertisements