Przeglądając fotografie z gali Oscarów, szczególnie z lat 70., ogarnia mnie nieodparte uczucie nostalgii. Te obrazy przenoszą nas do czasów, które wydają się odległe, a jednak wyjątkowe. Była to epoka, w której Hollywood emanowało nie tylko blaskiem, ale także klasą i elegancją, jakiej często dziś brakuje.
W tamtych czasach wszystko wyglądało inaczej – począwszy od stylu, poprzez ceremonie, aż po samo podejście do kina. Gwiazdy, które znamy z tych fotografii, wydawały się niemal nadludzkie – piękne, pełne wdzięku i szlachetności. Jednak te wspomnienia mają też gorzką stronę. Widzimy, jak wielu z tych wspaniałych artystów już z nami nie ma, co uświadamia, jak szybko upływa czas.
Zastanawiając się nad Oscarami z 1975 roku, można odnieść wrażenie, że była to gala, która na długo pozostawiła ślad w historii – nie tylko dzięki filmom i nagrodzonym, ale również dzięki kontrowersjom, które ją otaczały.
Dustin Hoffman i krytyka Akademii
Oscary z tamtego roku trudno wspominać, nie odnosząc się do osoby Dustina Hoffmana. Nominowany za rolę w biograficznym filmie Lenny, opowiadającym o życiu komika Lenny’ego Bruce’a, Hoffman był jedną z głównych postaci wieczoru. Jednak jego stosunek do całego wydarzenia był daleki od entuzjazmu. Znany z ostrych opinii, otwarcie nazywał galę „krzykliwym widowiskiem” i „groteską”, porównując ją do konkursu piękności.
Te uwagi stały się tematem licznych żartów tego wieczoru. Gospodarz ceremonii, Bob Hope, ironicznie zapowiedział, że jeśli Hoffman wygra, nagrodę odbierze za niego… George C. Scott, który w 1971 roku odmówił przyjęcia Oscara.
Chociaż Hoffman ostatecznie nie zdobył statuetki, jego krytyka wywołała zamieszanie. Nawet Frank Sinatra, jeden z prowadzących, pozwolił sobie na niewybredne komentarze pod adresem aktora. Jednak to nie Hoffman był największym problemem Sinatry tej nocy – recenzje jego występu były bezlitosne. Znany krytyk Roger Ebert opisał, jak publiczność wygwizdała Sinatrę, który wydawał się być pod wpływem alkoholu i wygłaszał nieodpowiednie uwagi.
Polityka na Oscarach
Wbrew przekonaniu, że Oscary dawniej były wolne od polityki, ceremonia z 1975 roku zaprzecza tej tezie. W czasie, gdy wojna w Wietnamie dobiegała końca, jej echa były wyraźnie odczuwalne tego wieczoru.
Bert Schneider, odbierając Oscara za najlepszy dokument Hearts and Minds, wygłosił przemówienie nawiązujące do wojny. Przeczytał telegram od przedstawiciela Wietkongu, w którym dziękowano amerykańskiemu ruchowi antywojennemu za ich wkład w działania na rzecz pokoju. Ten gest wywołał oburzenie prowadzącego Boba Hope’a, który szybko zadbał o odczytanie sprostowania ze strony Akademii, odcinając się od politycznych odniesień Schneidera.
Nie wszyscy jednak zgodzili się z Hope’em. Shirley MacLaine i Warren Beatty otwarcie skrytykowali jego działania, podkreślając, że Akademia nie konsultowała z nimi swojego stanowiska.
Ingrid Bergman i poczucie winy
Wśród laureatów tego wieczoru znalazła się Ingrid Bergman, uhonorowana Oscarem za rolę drugoplanową w Morderstwie w Orient Expressie. Choć publiczność przyjęła ją owacją na stojąco, sama aktorka wydawała się pełna pokory i… wątpliwości.
W swoim przemówieniu Bergman stwierdziła, że to Valentina Cortese, jej konkurentka w tej kategorii, bardziej zasługiwała na nagrodę. Wyznała, że Hollywood mogło głosować na nią z poczucia winy za to, jak traktowano ją po skandalu z 1949 roku, związanym z jej romansem z Roberto Rossellinim.
Ikoniczne zdjęcie i kontrowersje
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów z tej gali jest zdjęcie przedstawiające Jona Voighta i Raquel Welch za kulisami. Voight w klasycznym smokingu i Welch w olśniewającej, różowej sukni stworzyli duet, który do dziś wzbudza zachwyt. Jednak fotografia wywołała również krytykę – niektórzy uznali, że pozowanie Voighta było „nieodpowiednie” i „niewygodne” dla Welch.
Opinie internautów na ten temat są podzielone. Jedni uważają, że zdjęcie oddaje ducha tamtych czasów, inni widzą w nim przykład męskiej dominacji. Niemniej jednak, dla wielu jest ono symbolem złotej ery Hollywood, kiedy gwiazdy olśniewały w sposób, jaki dziś jest rzadkością.
Podsumowanie
Oscary z 1975 roku miały wszystko – ikoniczne wystąpienia, polityczne napięcia, a także niepowtarzalny blask gwiazd. To wydarzenie było zarówno świętem kina, jak i odbiciem społecznych i politycznych zmian tamtego czasu. Nie dziwi więc, że po prawie pięćdziesięciu latach wciąż o nim mówimy.