Po tym, jak odkryłam, że mój narzeczony potajemnie planował “wyjazd kończący rozdział” ze swoją byłą – zaledwie kilka dni przed naszym ślubem – postanowiłam zorganizować swoją własną podróż. To, co wydarzyło się potem, zmieniło wszystko – w tym to, z kim ostatecznie stanęłam przed ołtarzem.
Kilka dni przed naszym ślubem, mój narzeczony pojechał na “wyjazd kończący rozdział” ze swoją byłą.
Nazywam się Tessa, a jeszcze trzy tygodnie temu myślałam, że mam idealnie zaplanowaną przyszłość. Miałam 35 lat i chciałam w końcu poślubić mężczyznę swojego życia.
Przygotowania do ślubu wchłonęły mnie całkowicie przez osiem miesięcy, ale nie sprawiało mi to problemu.
Od zawsze marzyłam o tym dniu, odkąd byłam małą dziewczynką, przebrana w stare sukienki druhen mojej matki.
Poznałam Jareda dwa lata temu na przyjęciu u wspólnego przyjaciela. Stałam w kuchni, próbując otworzyć oporną butelkę wina, kiedy nagle pojawił się ten przystojny mężczyzna z ciepłymi, brązowymi oczami obok mnie.
„Potrzebujesz pomocy?” zapytał z najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam.
„Tylko jeśli obiecasz, że nie oceniasz moich umiejętności dorosłego człowieka” odpowiedziałam śmiejąc się.
Wziął butelkę, otworzył ją bez trudu i napełnił oba kieliszki.
„Za codzienne wyzwania dorosłego życia” powiedział, podnosząc kieliszek. „To one czynią nas ludźmi.”
Rozmawialiśmy przez wiele godzin o naszych pracach, rodzinach i wspólnych zainteresowaniach. Od razu poczuliśmy między sobą niesamowitą więź – intensywną i elektryzującą.
Kilka dni przed naszym ślubem, mój narzeczony pojechał na “wyjazd kończący rozdział” ze swoją byłą.
Pod koniec wieczoru wymieniliśmy się numerami telefonów i umówiliśmy się na kolację na następny weekend.
Bycie z Jaredem było łatwe i naturalne. Był kierownikiem marketingu w firmie technologicznej, miał świetne poczucie humoru i traktował mnie jak najważniejszą osobę na świecie. Mieliśmy te same wartości, śmialiśmy się z jego żartów, nigdy nie brakowało nam tematów do rozmowy.
Kiedy w Boże Narodzenie poprosił mnie o rękę w mojej ulubionej restauracji – z pierścionkiem ukrytym w deserze – bez wahania odpowiedziałam „tak”.
Czas narzeczeństwa minął błyskawicznie – pełen wizytacji miejsc na wesele, przymiarek i dyskusji o liście gości. Moi przyjaciele ostrzegali mnie, jak stresujące mogą być śluby i jak wiele par się kłóci, ale my z Jaredem byliśmy całkowicie od tego wolni.
Podejmowaliśmy wszystkie decyzje razem, wspieraliśmy się nawzajem w tym chaosie i wciąż stawaliśmy się sobie coraz bliżsi.
Wszystko było idealne. Miejsce na wesele zarezerwowane, kwiaty zamówione, a moja suknia wisiała w szafie, czekając na wielki dzień.
Ale mniej więcej tydzień przed ślubem coś się zmieniło. Jared zaczął dziwnie się zachowywać – subtelnie, ale coś w jego zachowaniu sprawiło, że poczułam niepokój.
Kilka dni przed naszym ślubem, mój narzeczony pojechał na “wyjazd kończący rozdział” ze swoją byłą.
Był zamyślony, non-stop sprawdzał swój telefon i stawał się defensywny, gdy temat dotyczył jego wieczoru kawalerskiego.
„Stres przed ślubem wprowadza ludzi w zakłopotanie” mówiłam sobie w duchu. Tak przecież zawsze mówią, prawda?
Jego wieczór kawalerski miał być spokojny – z dwoma kumplami, bez zbędnego hałasu. Wędrówki i piwo w górach.
Nawet spakowałam mu jego ulubione batony energetyczne.
Trzy dni przed jego wyjazdem byłam w centrum handlowym, kupując próbki kosmetyków i prezent dla jego matki, kiedy moje życie nagle stanęło w miejscu.
Spotkałam Dylana, jednego z jego drużbów.
„Cześć, Tessa!” zawołał, podchodząc do mnie z torbami zakupowymi. „Super, że tak luzacko podchodzisz do tego całego wyjazdu!”
„Jakiego wyjazdu?”
Dylan roześmiał się, jakby powiedziałam dowcip. „No, tego ‘kończącego rozdział’! Stary, moja dziewczyna nigdy by mi nie pozwoliła wyjechać z byłą tuż przed ślubem. Ale wielki szacunek, że jesteś taka wyrozumiała!”
Świat nie zadrżał, ale wydawało mi się, że wszystko wokół ucichło, gdy te słowa do mnie dotarły.
Mój narzeczony wyjeżdżał – z jego byłą. Nie z kolegami na wędrówki. Z jego byłą.
Zacisnęłam usta, starając się uśmiechać i przytakiwać, jakbym doskonale wiedziała, o czym mówi. Potrzebowałam więcej informacji – panika nie pomoże.
„Aha, jasne” powiedziałam. „Jared bardzo ceni emocjonalną jasność przed ważnymi decyzjami życiowymi.”
Dylan kiwnął głową z uznaniem. „To naprawdę dojrzałe z waszej strony. Większość by zwariowała.”
Starałam się mówić jak najbardziej swobodnie: „Ale ten wieczorny lot jest trochę niepraktyczny, nie sądzisz?”
„Wieczorny lot? Nie, myślałem, że mają wylot o 8:40 rano we wtorek. Przynajmniej tak mi Jared powiedział, gdy chciał, żebym przejął jego spotkanie.”
„A, tak, jasne. Zgubiłam się z tą zmianą czasu. Może spakuję mu parasol – w Bali pewnie pada o tej porze.”
Dylan wyglądał teraz naprawdę zdezorientowany.
„Bali? Myślałem, że lecą do Cancún. Jared mówił o tym na pokerze zeszłego tygodnia.”
Mój uśmiech pozostał – mimo że poczułam się na samą myśl źle. „Naprawdę? Hm. Pewnie pomyliłam jego daty podróży. Dzięki za przypomnienie! Spytam go jeszcze raz.”
„Jasne! Widzimy się na próbnym obiedzie” powiedział, zanim zniknął w kierunku foodcourtu.
Cancún. Z Mirandą. Jego byłą dziewczyną, z którą był przez trzy lata przed tym, jak mnie poznał.
Szłam w transie do mojego samochodu. Moje ręce drżały, gdy szukałam kluczyków.
W samochodzie siedziałam przez dziesięć minut, po prostu tam, oszołomiona.
Nie płakałam. Nie krzyczałam. Zaczęłam snuć plan.
Oczywiście!