Dotarłem na miejsce ceremonii z wyprzedzeniem, licząc na chwilę spokoju — zamiast tego zamarłem, gdy odkryłem, że… moja siostra postanowiła wziąć ślub tego samego dnia.

Advertisements

Mój ślub. Moje miejsce. Moja siostra.

Advertisements

Dzień mojego ślubu zaczął się jak marzenie – z motylami w brzuchu i głową pełną wzruszeń. Leo i ja przez lata odkładaliśmy na ten moment, odmawiając sobie przyjemności, pracując po godzinach, odkładając każdą złotówkę. To miał być nasz dzień. Nasza chwila.

Dotarłam na miejsce wcześniej, marząc o chwili ciszy przed ceremonią – chciałam wziąć oddech, poczuć tę magię, przygotować się bez pośpiechu. Ale gdy tylko weszłam do sali… zamarłam.

Advertisements

Przy ołtarzu stała panna młoda. W białej sukni. W welonie.

Odwróciła się. I wtedy serce mi zamarło.

To była… Jessica. Moja siostra.

W mojej sukni? W moim miejscu? Na moim ślubie?

— Och! — zawołała radośnie, jakby nic się nie stało. — Miała być niespodzianka! Myślałam, że zdążę przed tobą i wszystko będzie gotowe.

Nie dowierzałam własnym uszom.

— Niespodzianka?! — powtórzyłam cicho.

— No bo wiesz — westchnęła teatralnie — Ben mnie ostatnio ciśnie, żebyśmy się pobrali. A skoro wszystko już gotowe, pomyślałam… czemu nie? Dwa śluby w jednym! Genialne, prawda, siostrzyczko?

Nie mogłam oddychać.

Jessica przez całe życie brała coś mojego — moje rzeczy, moje pomysły, moją przestrzeń. Ale teraz? Próbowała wziąć mój ślub.

To nie było tylko nieporozumienie. To był akt czystej złośliwości.

Na sali zapadła cisza. Goście, którzy przyszli wcześniej, szeptali z niedowierzaniem. Moja organizatorka ślubu, Bella, patrzyła na Jessicę jak na bombę zegarową. Nawet Ben, narzeczony Jessiki, wyglądał na zaskoczonego i… zawstydzonego.

— Jess, mówiłaś, że Gina się zgodziła — powiedział cicho. — Nie powinienem ci ufać.

Wzięłam głęboki oddech i… uśmiechnęłam się.

— Bella, czy masz przy sobie tablet?

— Oczywiście — odparła zaskoczona.

— Proszę, dolicz opłatę za harfistę, i… przygotuj osobny rachunek dla mojej siostry. Skoro chce własny ślub, niech go sobie opłaci.

Uśmiech Jessiki zgasł w jednej sekundzie.

— Co ty robisz?! — pisnęła. — Przecież to jedno wydarzenie!

— Nie według umowy — powiedziałam spokojnie. — Zorganizowaliśmy nasz ślub, dla naszych gości. Ty nie jesteś jego częścią. Chcesz własną ceremonię? Płać.

Jessica zaczęła się trząść ze złości. Rzuciła welon, tupnęła nogą, krzyczała, że jestem samolubna i że niszczę rodzinny moment. Ale nikt jej nie poparł. Nawet nasza mama. Nawet tata. Nawet Ben.

— Gina mówiła, że nie chce, żebyś to robiła — powiedziała mama z lodowatym tonem. — Sama to sobie zaplanowałaś. I sama sobie teraz z tym poradzisz.

Ben tylko westchnął, potrząsnął głową… i wyszedł.

Jessica rozpłakała się, klęcząc na podłodze, a tata wezwał ochronę, by ją wyprowadzić.

A ja?

Poszłam się przebrać. Włożyłam moją suknię. Moja mama podała mi bukiet.

I ślub był… piękny. Intymny. Radosny.

Bez dramatu. Bez Jessiki.


Kilka godzin później

Ledwo zdjęłam buty, usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Przez chwilę miałam nadzieję, że to goście… ale serce już wiedziało.

Otworzyłam.

Jessica stała w dresie, rozmazanym makijażu, z oczami opuchniętymi od płaczu.

Po raz pierwszy wyglądała nie jak moja pewna siebie siostra, ale jak ktoś… złamany.

— Gina… mogę wejść? — szepnęła.

— Po co? — zapytałam chłodno.

— Muszę z tobą porozmawiać.

Zawahałam się. Chciałam zamknąć drzwi. Ale coś w jej spojrzeniu — może cień skruchy? — sprawił, że się odsunęłam.

— Masz pięć minut.

Usiadła. Przez chwilę milczała.

— Ben mnie zostawił — powiedziała cicho. — Mama i tata nie odbierają. Moi znajomi… chyba nie są tacy bliscy, jak myślałam.

Zaczęła mówić więcej. Że nie wie, czemu robi to, co robi. Że zawsze wszystko psuje. Że tym razem… przekroczyła granicę.

I po raz pierwszy… nie próbowałam jej ratować.

Spojrzałam na nią.

— Wiesz co, Jess? Tak.

— Czy możemy… zacząć od nowa?

Pokręciłam głową.

— Nie.

Zadrżała. Wstałam, przeszłam do drzwi.

— Przez całe życie brałaś to, co nie było twoje. Oszukiwałaś, manipulowałaś. I teraz, kiedy wszystko się zawaliło, chcesz resetu?

Zamknęłam drzwi.

Ale zanim to zrobiłam, spojrzałam na nią raz jeszcze.

— Mam nadzieję, że się ogarniesz. Naprawdę.

Potem zaparzyłam sobie herbatę.

I po raz pierwszy w życiu poczułam się naprawdę wolna.

Advertisements