Elena Nikolaevna zatrzymała się przy znanych drzwiach i wyjęła klucze, by wejść do mieszkania swojego syna. Już w przedpokoju uderzył ją kobiecy śmiech oraz woń perfum. Kiedy weszła do salonu, zamarła — na kanapie siedziała nieznajoma kobieta w szlafroku, wyraźnie dopiero co wstała z łóżka.
— Artur! — zawołała do syna, walcząc o zachowanie godności.
Chłopak pojawił się w kuchni z kubkiem w dłoni, spojrzał na matkę i wyraźnie się spięła.
— Mamo, mogłeś mnie wcześniej uprzedzić — zaczął zdenerwowany.
— Masz żonę Irinę i córkę Swietłanę — przerwała mu oschle Elena Nikolaevna, ignorując obecność nieznajomej. — Czy twoja pamięć jest tak wybiórcza, jak twoje sumienie?
— Właśnie o tym zamierzałem dziś porozmawiać z żoną — odpowiedział Artur spokojnie, ukrywając swoje emocje.
Kobieta w szlafroku wstała i demonstracyjnie objęła go, jakby chciała zaznaczyć swoje terytorium.
— Przedstaw nas sobie, kochanie — powiedziała z jadowitym uśmiechem. — Nazywam się Olga.
— A ja jestem rozczarowaną matką — odparła chłodno Elena Nikolaevna. — Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, iż wkraczasz do cudzej rodziny.
— Czy rodzina to nie kwestia miłości? — odparła z sarkazmem Olga. — A ja widzę tu jedynie… zwyczaj.
— Nic tu dla mnie nie ma — rzuciła matka do syna i odwróciła się, by wyjść. — Pamiętaj, Artur, co zasiejesz, to i zbierzesz.
Wracając do domu, wspominała, jak 25 lat wcześniej razem z mężem Nikołajem wprowadzała się do tego mieszkania. Sprzedała działkę po babci, on dołożył swoje oszczędności — kupili razem, marzyli o szczęśliwej rodzinie. Życie jednak ułożyło się inaczej. Ciągłe kłótnie, wzajemne wyrzuty i chłód. Nie odważyli się na rozstanie — przywiązanie do mieszkania było silniejsze niż uczucia. Mały Artur dorastał w konflikcie, przyjmując to za normę.
“Złego omenem jest wychowywać dzieci w ruinach małżeństwa”, — gorzko myślała. — “Potem budują podobne ruiny, tylko schludniejsze”.
Kiedy Artur miał siedem lat, Nikołaj wraz z przyjaciółmi stworzył mały kooperatyw budowlany. Biznes rozwinął się, a po 15 latach ich firma przekształciła się w znaczący holding z Nikołajem na czele. Pieniądze pojawiły się, ale nie przyniosły radości — jedynie nowe powody do waśni.
W przestronnym, czteropokojowym mieszkaniu przywitały ją synowa Irina oraz wnuczka Swietłana na rękach. Dziewczynka z radością wyciągnęła ręce do babci, a serce Eleny Nikolaevny na chwilę się rozgrzało.
- — Jak się miewa Artur? — zapytała Irina, kołysząc dziecko.
- — Wyglądasz na zmartwioną — dodała.
Elena Nikolaevna spojrzała na nią z niezadowoleniem. Irina była dobrą żoną i matką, lecz syn najwyraźniej zamierzał rozbić rodzinę. Wiedziała, kim była kobieta w szlafroku — Olga z banku, w którym pracował Artur.
— Irino, kochana, życie czasem daje bolesne lekcje — zaczęła ostrożnie. — Przekonasz się sama, gdy on wróci.
— Co się stało? — zaniepokoiła się Irina.
— To, co zdarza się mężczyznom, gdy wydaje im się, że po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona — odparła z ironią Elena Nikolaevna. — Często to jednak sztuczny trawnik.
Tymczasem Artur objął Olgę na tej samej kanapie, rozkoszując się iluzją wolności.
— Wszystko idzie zgodnie z planem — mówił z dumą. — Wkrótce będę wolny, a wtedy naprawdę zaczniemy żyć.
— Nareszcie — Olga figlarnie przesunęła palcem po jego piersi. — Myślałam już, że jesteś jednym z tych mężczyzn, którzy przez całe życie planują odejść od żony, a umierają w małżeństwie.
— To nie jest śmieszne — skrzywił się Artur. — Trzeba wszystko zrobić właściwie. Mam reputację do utrzymania.
— Jaką reputację? — zaśmiała się Olga. — Tajnego kochanka pracownicy banku? Bardzo poważne.
Artur wspominał, jak ojciec nalegał, by został prawnikiem — “dla dobra firmy”. Wybrał jednak programowanie i nie żałował. Konflikt z ojcem osiągnął szczyt, gdy Artur oznajmił, że chce poślubić Irinę.
— Nie teraz, mam spotkanie — rzucił Nikołaj, nie odrywając wzroku od dokumentów.
Matka stanęła po stronie męża jak zawsze. Artur potajemnie zawarł małżeństwo i nie poinformował rodziców. »Niech dowiedzą się faktem dokonanym« — pomyślał.
Po narodzinach Swietłany Elena Nikolaevna postanowiła poprawić stosunki i zaprosiła synową z wnuczką do siebie. Od tego czasu Irina mieszkała u teściowej, a Artur coraz częściej nocował w swoim kawalerskim mieszkaniu, tłumacząc to pracą. Dlatego matka zdecydowała się go odwiedzić.
Pod wieczór Artur wrócił do domu matki, wciąż rozmarzony spotkaniem z Olgą. Eleny Nikolaevnej nie było. Irina przywitała go, mając posępną twarz i zaczerwienione od łez oczy.
— Twój ojciec dziś zmarł — oznajmiła bez ogródek, drżącym głosem. — Dzwonił kilka razy, ale nie odbierałeś.
— Co…? — Artur opadł na krzesło, a jego pewność siebie natychmiast zniknęła.
— Zawał serca, prosto w biurze — spojrzała na niego z bólem Irina. — I co najgorsze? Nie znalazłeś odwagi, by się z nim pogodzić. Teraz już nigdy nie będziesz miał takiej szansy.
— Nie wiedziałem… — wymamrotał Artur, myśląc już o tym, co stanie się z firmą ojca. Dziedzictwo mogło zmienić wszystko.
— Naturalnie, to straszne — powiedział, udając żal. — Tata był… trudnym człowiekiem, ale wiele osiągnął.
Irina spojrzała na niego z pogardą — fałsz był widoczny nawet dla dziecka.
— Myślisz o pieniądzach? — zapytała cicho. — W takim momencie myślisz o majątku?
— Nie wygłupiaj się — odparł Artur. — Trzeba być praktycznym. Życie toczy się dalej.
— Tak, życie toczy się dalej — zgodziła się Irina z gorzkim uśmiechem. — Szczególnie twoje. Z tą… Olgą.
Zadzwonił do matki i dowiedział się, że Elena Nikolaevna otrzymała wiadomość o śmierci męża dopiero w południe i teraz jest w prosektorium, zajmuje się formalnościami. Kolejny telefon skierował do prawnika firmy.
— Arturze, składam kondolencje — powiedział prawnik. — Zarząd zwołał już posiedzenie i wybrał tymczasowego zarządcę. Jeśli chodzi o dziedziczenie aktywów, wszystko zależy od testamentu. Należy go ogłosić.
— Kiedy można to zrobić? — pospieszył Artur.
— Po pogrzebie. Ale rozumiesz, że głównym spadkobiercą prawdopodobnie będziesz ty?
— Oczywiście — uśmiechnął się zadowolony. — Kto inny?
Gdy wrócił do salonu, Irina siedziała na fotelu, kołysząc śpiącą córkę. Swietłana spokojnie spała, nieświadoma, że jej dziadek już nie żyje.
— Matka opowiedziała mi o twojej kochance — powiedziała cicho Irina. — Co teraz zamierzasz robić?
— Złożę pozew o rozwód — szczerze odpowiedział. — Nie ma sensu dłużej udawać.
— Doskonale — spojrzała na niego bez żalu. — Zrezygnujesz też z dziecka?
Artur był zaskoczony taką propozycją — spodziewał się łez i błagań.
— Jeśli nie masz nic przeciwko… — ostrożnie kontynuowała Irina. — Mniej problemów z alimentami i wizytami…
— Nie mam — skinął głową. — Wręcz nalegam.
— Umowa stoi — odetchnęła z ulgą Irina.
Kluczowa kwestia: Artur nie zdawał sobie sprawy, że właśnie wpada w pułapkę.
Pogrzeb odbył się skromnie, bo Nikołaj za życia nie lubił przepychu. Rozwód Artura został przeprowadzony szybko, za obopólną zgodą. Zrezygnował z praw rodzicielskich, zgodził się tylko na alimenty. Elena Nikolaevna była oburzona tym postanowieniem.
- — Pozbądź się tej… osoby! — domagała się, gdy Olga wprowadziła się do syna.
- — Nie mieszaj się w moje sprawy! — oburzył się Artur. — Jestem dorosły i sam wiem, co robię!
- — Dorosły? — sarkastycznie zapytała matka. — Dorośli nie porzucają swoich dzieci dla pierwszej lepszej kobiety!
- — Olga nie jest pierwszą lepszą! Kochamy się!
- — Miłość… — Elena Nikolaevna gorzko się uśmiechnęła. — Zobaczymy, jak długo potrwa ta miłość.
Zrozumiawszy, że syn odziedziczył po ojcu upór, Elena Nikolaevna postanowiła go wspierać. »Wnuki mogą być liczne, ale syn jest tylko jeden«, — myślała.
— Irino, musisz się wyprowadzić — oznajmiła byłej synowej tydzień po rozwodzie. — Na początku zapłacę ci za wynajem mieszkania, żebyś mogła stanąć na nogi.
— Daj mi cztery miesiące — poprosiła spokojnie Irina. — To wystarczy, by uregulować wszystkie sprawy.
— Dobrze — zgodziła się Elena Nikolaevna. — Ale potem sama spakuję twoje rzeczy i zawiozę je, gdzie powiesz. Nie chcę, byś przeciągała.
— Nie martw się — uśmiechnęła się Irina. — Nie należę do tych, co kurczowo trzymają się przeszłości.
Czas płynął powoli i nieubłaganie. Nikołaj, zdając sobie sprawę, że pojednanie z synem jest nierealne, zdecydował przepisać cały majątek na wnuczkę Swietłanę — zarówno udział w mieszkaniu, jak i konto oszczędnościowe oraz akcje firmy. Gdy dokumenty spadkowe zostały uregulowane, Irina odwiedziła teściową z uprzejmą wizytą.
— Elena Nikolaevna, teraz proszę o opróżnienie mojego mieszkania — powiedziała chłodno.
— Twojego? — zdziwiła się teściowa.
— Było kiedyś — poprawiła spokojnie Irina. — Teraz mieszkanie należy w całości do Swietłany, a ja jestem jej prawnym opiekunem do pełnoletności. Choć jestem gotowa wykupić twoją starą część za uczciwą cenę.
Elena Nikolaevna mrugała zdezorientowana — skąd u tej cichej kobiety tak dużo odwagi i pieniędzy? Jednak nie miała wyboru.
— Rozumiesz, że to niehonorowe? — chciała naciskać na sumienie.
— Postępuję rozsądnie — odpowiedziała stanowczo Irina. — Zresztą zawsze mówiłaś, że jestem niepraktyczna. Widocznie nauka nie poszła na marne.
U notariusza Elena Nikolaevna doznała ogromnego szoku — ani ona, ani Artur nie otrzymali niczego po testamencie. Wszystko przeszło na małą Swietłanę.
— Jak to możliwe?! — krzyczała na syna. — Obiecywałeś, że wszystko ułożysz! Mówiłeś, że ojciec ci wybaczy!
— Myślałem, że… — tłumaczył Artur, przeglądając dokumenty. — Nie mógł tak zrobić!
— Mógł i zrobił — suchym tonem powiedział notariusz. — Testament jest poprawny. Trudno będzie go podważyć.
— Spróbujemy! — wściekała się Elena Nikolaevna. — Znajdziemy sposób!
— Z jakich środków? — zapytał prawnik. — Koszty sądowe nie będą tanie.
Dowiedziawszy się, że Artur niemal nic nie otrzymał, Olga urządziła awanturę z rozbijaniem naczyń i krzykami.
- — Obiecywałeś mi spokojne i luksusowe życie! — krzyczała, zbierając rzeczy.
- — Mówiłeś o spadku i mieszkaniu! A okazałeś się nieudacznikiem i biedakiem!
— Olga, poczekaj, naprawię to! — starał się ją zatrzymać Artur. — Wymyślimy coś!
— Co naprawisz, żałosny człowieku? — prychnęła z pogardą. — Nie potrafiłeś nawet przekonać własnego ojca! Samochód zabieram — na mnie jest zarejestrowany!
— A co z naszymi planami na ślub?
— Jakie plany z bankrutem? — złośliwie się roześmiała Olga. — Znajdź najpierw normalną pracę, wtedy porozmawiamy. Na razie żegnaj, nieudaczniku!
Elena Nikolaevna wróciła z rzeczami do dwupokojowego mieszkania syna — tego samego, które kupili z Nikołajem 25 lat temu. Postanowiła nie tracić pieniędzy z sprzedanego udziału na próżno — może syn wyrzuci ją w gniewie.
— Mamo, to tymczasowe — uspokajał ją Artur, robiąc miejsce w szafie. — Znajdę lepszą pracę, odłożę pieniądze…
— Jaką pracę? — gorzko się uśmiechnęła. — Nie masz doświadczenia w zarządzaniu. Kto cię potrzebuje?
— Coś wymyślimy — niepewnie mruknął syn.
— Tak, umiesz wymyślać — zjadliwie skomentowała matka. — Już wymyśliłeś nam takie życie…
W tym samym czasie w przestronnym mieszkaniu Irina podpisywała kontrakt na stanowisko dyrektora wykonawczego holdingu budowlanego. Mała Swietłana radośnie biegała po pokoju z labradorem, który szczekał z nadmiaru szczęścia.
— Mamo, patrz, jaki śmieszny! — krzyczała dziewczynka. — Już zna swoje imię! Barsik, chodź do mnie!
Irina uśmiechała się, obserwując córkę. Jak dobrze, że wszystko się ułożyło. Koniec zdrad, upokorzeń ze strony teściowej oraz kłótni.
- — Mamusiu, dlaczego tata już z nami nie mieszka? — zapytała Swietłana, siadając obok psa.
- — Bo dorośli czasem nie potrafią się dogadać, kochanie — wyjaśniła łagodnie Irina. — Ale nam jest dobrze we dwoje, prawda?
- — Oczywiście! — roześmiała się dziewczynka. — Teraz mamy Barsika i nie płaczesz już wieczorami!
Na biurku w sąsiednim pokoju leżały dokumenty firmy — wszystko teraz należało do jej córki. Oznaczało to potrzebę mądrego zarządzania majątkiem do czasu jej pełnoletności.
Telefon zadzwonił melodii — dzwoniła nowa sekretarka.
— Irino Siergiejewno, jutro ważne spotkanie z inwestorami dotyczące nowego osiedla — poinformowała. — Dokumenty są już przygotowane.
— Świetnie, będę gotowa — odpowiedziała pewnie Irina.
Odkładając słuchawkę, spojrzała przez duże okno salonu. Gdzieś tam, w ciasnym dwupokojowym mieszkaniu, Artur z matką liczą alimenty na Swietłanę. A tu — jej nowe życie, zbudowane własnymi rękami i umysłem.
— Mamusiu, a czy dziadek był bardzo mądrym człowiekiem? — zapytała Swietłana, podchodząc do matki.
— Bardzo mądrym i sprawiedliwym — odpowiedziała ciepło Irina, obejmując córkę. — Dobrze znał ludzi.
— To znaczy, że wiedział, że dobrze zadbasz o jego firmę?
— Dokładnie tak, moja mała mądralo.
Tymczasem w dawnym mieszkaniu Artur bezskutecznie przeglądał oferty pracy, a Elena Nikolaevna krytykowała każdy jego ruch.
— Widzisz, wymagają doświadczenia! — złośliwie zauważyła. — A co umiesz? Tylko wydawać pieniądze i zmieniać żony!
— Mamo, proszę, przestań — znużony syn prosił. — Jest mi i tak ciężko.
— A ja myślałam, że będę żyła normalnie na starość, a tu znowu w tej nory! I wszystko przez twoją głupotę!
— Poprawię się, znajdę pracę…
— Co niby poprawisz, pechowy kochanku? — prychnęła matka z pogardą. — Lepiej zostań prawnikiem, jak ojciec radził, a nie bądź tylko informatorem.
W tym czasie Irina analizowała raporty finansowe firmy, podziwiając przewidywania teścia. Stary człowiek naprawdę stworzył dochodowy biznes, który teraz będzie fundamentem przyszłości Swietłany.
— Mamo, a czy my jesteśmy bogaci? — zapytała nagle córka, zaglądając przez ramię w liczby.
— Jesteśmy dobrze sytuowani, kochanie — odpowiedziała ostrożnie Irina. — Ale najważniejszym bogactwem są rozum i pracowitość. Pieniądze to tylko narzędzie.
— Jak młotek?
— Dokładnie — zaśmiała się matka. — Młotkiem można zbudować dom albo go zniszczyć. Wszystko zależy od tego, w czyich rękach się znajduje.
— Rozumiem! — przytaknęła dziewczynka. — A tata nie umiał nim dobrze posługiwać?
— Niestety, nie, kochanie. Nie potrafił.
I to była czysta prawda, zupełnie inna niż ta, którą znali wcześniej.
Podsumowanie
Historia Eleny Nikolaevny i jej rodziny ukazuje skomplikowane ludzkie relacje, które często splatają się z materialnymi sprawami i decyzjami życiowymi. Miłość, lojalność i strata przeplatają się na tle obietnic i zdrad, a konsekwencje dawnych wyborów długo oddziałują na przyszłość. Przypadek pokazuje również, jak silna jest więź matki z dzieckiem oraz jak ważna jest odpowiedzialność za bliskich. Pomimo licznych trudności, nowy rozdział życia Iriny i Swietłany daje nadzieję na odbudowę i szczęście, oparte na mądrości i pracy, a nie na iluzjach i zemście.