Budząc się na oddziale intensywnej terapii, Katja była wstrząśnięta tym, co usłyszała od swojej teściowej…
Świat powoli wracał do niej niczym przez gęstą mgłę. Pierwszym fragmentem rzeczywistości był biały sufit nad jej głową, rozmyty i niewyraźny.
Zza kurtyny ciszy zaczęły wyłaniać się dźwięki: rytmiczne tykanie aparatury medycznej, stłumione rozmowy, szelest ubrań.
„Gdzie ja jestem?” — myśl powoli przebijała się z głębi zapomnienia. Wspomnienia układały się w poszarpane fragmenty: wypadek samochodowy, mokry asfalt, oślepiające reflektory…
Gdy próbowała się poruszyć, przeszył ją ostry ból całego ciała. Z jej ust wyrwał się jęk, który przykuł czyjąś uwagę.
„Odzyskała przytomność! Doktorze, szybko!” — zabrzmiał kobiecy głos pełen niepokoju.
Z trudem skupiła wzrok i rozpoznała znajome rysy: to była Valentina Pietrowna, jej teściowa, zwykle surowa i niedostępna, teraz zbladła i załamana.
Jej oczy były czerwone od płaczu. „Katjo, kochanie…” — szepnęła cicho, z tonem, którego Katja nigdy wcześniej nie słyszała.
Przez trzy lata wspólnego życia z mężem Andriejem, relacje Katji z teściową nigdy się nie poprawiły. Valentina Pietrowna nieustannie krytykowała synową za „zbytnią niezależność” i brak „odpowiednich manier”.
Do pokoju weszli lekarz i pielęgniarka. Radosny doktor zbadał pacjentkę: „Nasza piękność wróciła! Jak się pani czuje?”
Suchość w ustach utrudniała odpowiedź, a próba mówienia wywołała atak kaszlu. Pielęgniarka podała kilka łyków wody.
„Źle,” wyszeptała Katja.
„To naturalne po takich przeżyciach: liczne urazy, wewnętrzne krwawienie, poważne wstrząśnienie mózgu. Ma pani dużo szczęścia, Jekatierino Aleksiejewno. Cztery dni w stanie krytycznym — gdyby trwało to dłużej, skutki mogłyby być tragiczne.”
Wszystko zaczynało się układać: deszczowy wieczór, utrata kontroli nad autem, oślepiające światła, straszliwa kolizja…
„A Andriej… gdzie on jest?” — zapytała, dopiero wtedy zauważając, że męża nie ma obok.
W pomieszczeniu zapadła nienaturalna cisza. Lekarz, pielęgniarka i Valentina Pietrowna wymienili znaczące spojrzenia.
„Doktorze, czy moglibyśmy zostać na chwilę sami?” — poprosiła teściowa.
„To tylko na moment, potrzebuje pani chwili odpoczynku,” uprzedził lekarz.
Gdy drzwi się zamknęły, Valentina usiadła na brzegu łóżka, na twarzy malowało się wewnętrzne rozdarcie.
„Katjo, muszę ci coś wyznać…”
Zamilkła na chwilę, zbierając odwagę. „Andriej jest teraz z Werą Nikołajewą. Spotykają się od sześciu miesięcy. Miał z tobą porozmawiać… przed wypadkiem.”
Katja zamarła, nie chcąc uwierzyć w usłyszane słowa.
„Żartujesz… prawda?” — wyszeptała ledwo słyszalnie…