Jesteś zbyt biedna na nasz poziom” – jak przejęłam firmę, w której Hanna była sekretarką
„Jesteś za biedna na nasz poziom” – to słowa Hanny, która zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że to ja właśnie stałam się właścicielką firmy, w której pracuje jako sekretarka.
— Lukas, przekaż swojej żonie, żeby ściszyła muzykę — głos jego siostry, Hanny, ledwo ukrywał irytację. — Mama już ma ból głowy przez waszą, jak to się nazywa… awangardę.
Obniżyłam głośność, nie ze względu na Hannę, lecz z powodu mojej teściowej, która już trzymała palec przy skroni. Zawsze stała po stronie córki, niezależnie od sporu czy kaprysu. Mój mąż wzruszył tylko ramionami — znał rodzinę zbyt dobrze, by się tym przejmować. Pięć lat wspólnego życia nauczyło mnie wiele o ich zwyczajach.
— Emma, nie bierz sobie tego do serca — zaczęła teściowa, używając tonu, który w myślach nazywałam „miodowym jadem”. — Jesteśmy ludźmi prostymi, lubimy muzykę melodyjną, z duszą. A u ciebie wszystko jest takie… niepokojące.
Skinęłam głową. Co mogłam odpowiedzieć? Że ten “niepokojący” soundtrack zdobył aż trzy Oscary? Że mieszkanie, które uważają za granicę moich możliwości, to tylko jedna z kilku inwestycji? Oni nigdy by w to nie uwierzyli. Dla nich wciąż byłam biedną sierotą, której ich Lukas podarował rodzinne szczęście.
— A propos niepokojów — Hanna odstawiła filiżankę z niedopitą kawą — jutro w pracy będzie wielkie wydarzenie. Nowy właściciel firmy ma się przedstawić zespołowi.
Hanna, sekretarka w holdingu rolniczym „Złote Pole”, często narzekała, ale nie zamierzała zmieniać stanowiska ze względu na „status, kontakty i biuro w ścisłym centrum miasta”.
— Nowy właściciel? — zmarszczył brwi Lukas. — Przecież wszystko było stabilne?
— Było, ale to się skończyło. Firma została całkowicie sprzedana. Nazwisko nowego właściciela utrzymywane jest w tajemnicy — jakaś czarna owca — prychnęła Hanna. — Oby tylko pensje zostały wypłacane na czas. Zaplanowałam właśnie wakacje na Malediwach.
Rzuciła mi spojrzenie pełne oceny. Ja odpowiedziałam spokojnie, z lekkim uśmiechem i pewnością siebie, która wyraźnie pokazywała mój brak szacunku.
Przykład:
„Czarna owca” – zabawne określenie dla osoby, która miała przejąć firmę.
Malediwy jako symbol wysokiego statusu i luksusu.
Przekonanie rodziny o mojej rzekomej biedzie.
W duchu uśmiechnęłam się. Nie sądziłam, że przejęcie „Złotego Pola” wywoła aż takie poruszenie, nawet w sekretariacie.
— Wspaniały wybór, Malediwy to przepiękne miejsce — odparłam łagodnie.
— Och, Emmo, chyba ci to wszystko nie robi różnicy — Hanna machnęła ręką, wyrażając zmęczenie rozmową. — Wy z Lukasem żyjecie w zupełnie innym rytmie. My jesteśmy przyzwyczajeni do świata, gdzie ceny nie mają większego znaczenia.
Zawahała się, próbując znaleźć bardziej delikatne słowa, lecz tylko to pogorszyło sytuację:
— Nie chcę cię urazić, ale nasz poziom jest nieosiągalny dla ciebie. Poczujesz się obco.
Lukas przełknął ślinę i udawał, że ogląda tapetę. Teściowa potakiwała z zadowoleniem.
Patrzyłam dalej na Hannę – perfekcyjny makijaż, drogi zegarek i wyraz samozadowolenia w oczach. Nie miała pojęcia, że wszystkie jej podróże, kariera i kontakty teraz są pod moją kontrolą.
— Może masz rację — powiedziałam powoli. — Albo mam własne talerze, które są o wiele ciekawsze niż te, które sobie wyobrażasz.
Wstałam od stołu:
— Goście mogą sami się obsłużyć. Muszę wykonać parę ważnych telefonów.
W innym pokoju wybrałam numer telefonu:
— Dobry wieczór, Aleks. Zmieniam plany: jutro pojawię się osobiście na spotkaniu w „Złotym Polu”. Przedstaw mnie jako nową właścicielkę. I przygotuj dokument o zwolnieniu sekretarki dyrektora – Hanny Stein. Powód: brak odpowiednich kwalifikacji do tego stanowiska.
Rano Lukas nie zauważył nic niezwykłego. Wyszedł do pracy, całując mnie w policzek: „Powodzenia na rozmowie o pracę!”. Kiedyś mówiłam mu, że rozglądam się za zajęciem, by miał spokój w domu.
Myśl, że jego żona mogłaby nie tylko pracować, ale i prowadzić własny biznes, dla niego była fantazją z bajki.
Przygotowałam się starannie. Nosiłam granatowy garnitur, idealnie dopasowany, z subtelnym makijażem i włosami upiętymi w niski kok. Wyglądałam bardziej jak prawniczka niż właścicielka wielkiej firmy.
W holu „Złotego Pola” panowała napięta atmosfera. Pracownicy rozmawiali cicho i grupowali się w kątach. Weszłam i stanęłam z boku, obserwując wszystko uważnie.
Mój asystent Aleks był już na miejscu, rozmawiając z obecnym dyrektorem. Hanna, jak zwykle, zachowywała się jak gospodyni — chodziła, wydawała polecenia i dzieliła się „wewnętrznymi informacjami”.
— Mówią, że to chyba jakiś informatyk. Pewnie nauczy nas, jak zbierać zboże przez Zooma. Oby tylko wypłaty były na czas — mówiła.
Nagle jej wzrok spotkał mój.
Hanna zatrzymała się na moment, jej twarz zbledła, a w oczach pojawił się strach, który próbowała ukryć. Zrobiła krok w tył, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Szukała słów, ale z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk.
Dyrektor Adam zauważył nagłą zmianę jej zachowania. Spojrzał na Hannę z zaskoczeniem, a potem przeniósł wzrok na mnie. Wtedy zrozumiałam, że nie była jeszcze świadoma całej sytuacji — nic z tego nie było zaplanowane.
— Pani Elizo? — zapytał, starając się opanować zaskoczenie. — To Pani jest właścicielką?
Spokojnie na niego spojrzałam, usiłując nie pokazać żadnych emocji, które mogłyby zdradzić moje plany.
— Tak, to ja — odparłam powoli, ale z pełną determinacją. — Nadszedł czas na zmiany.
Hanna, stojąca jeszcze w pół kroku, zupełnie się zgubiła. Jej usta drżały, dłonie nerwowo zacisnęły się na torebce. Próbowała odzyskać panowanie nad sobą, ale nie wychodziło jej to.
— Co ty… co ty robisz? — zaczęła z trudem, jakby nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje.
Wziąłam głęboki oddech i spojrzałam na nią z wyraźnym przekonaniem.
— Tak, Hanna. To ja przejęłam „Złote Pole” — powiedziałam, patrząc jej w oczy bez cienia wahania. — Firma, której nie rozumiesz. Od teraz to ja odpowiadam za jej losy.
W pomieszczeniu wszyscy poczuli, że zaczyna się nowa era. Jeszcze niedawno byłam tylko jedną z wielu sekretarek szukających swojego miejsca, a teraz stałam się kimś, kto zmieni ich życie.
Adam milczał, a jego wzrok błądził po mojej twarzy. Był wyraźnie zdumiony, lecz również pełen podziwu. Właśnie wtedy zrozumiał, że to ja prowadzę teraz tę grę.
Hanna trwała w milczeniu, ręce jej drżały. W końcu odezwała się, próbując na nowo zdobyć kontrolę.
— Nie możesz tego zrobić! — wykrzyczała, a jej głos miał piskliwy ton. — Myślałam, że to tylko przejściowa zmiana. Ty… ty… jesteś za mała…
Zawahała się, nie wiedząc, jak dokończyć zdanie.
Uśmiechnęłam się z wyższością, patrząc na nią z pewnością siebie.
— Chciałaś, by wszystko było tymczasowe? — zapytałam spokojnie, nie kryjąc satysfakcji. — Szkoda, że nie zauważyłaś, kto tu tak naprawdę ma kontrolę. Ale obiecuję, wszystko się zmieni. Zacznijmy od ciebie, Hanna.
Jej twarz zezłościła się, oczy rozszerzyły z niedowierzania. Zanim zdążyła się odezwać, do biura wszedł Aleks. Jego spojrzenie pokazywało, że rozumie, iż nadchodzi czas na rewolucję.
— Eliza — powiedział z podziwem. — Wiesz, że czeka cię trudne zadanie, prawda? Ale wierzę, że sobie poradzisz.
— Będziemy w tym razem, Aleks — odpowiedziałam z pełnym przekonaniem, zdając sobie sprawę, że nie ma odwrotu. — Zaczynamy nowy rozdział.
Hanna stała nieruchomo, milcząc. Moje słowa trafiły prosto w serce jej świata, w który była pewna i niezachwiana. Teraz to ja trzymałam w rękach przyszłość tej firmy.
— Dziękuję, Hanna — rzekłam chłodno, zanim opuściłam biuro. Za mną zamknęły się drzwi starego porządku, przed mną otworzyły się nowe możliwości.
Po wszystkim czułam się silniejsza i bardziej pewna siebie, mimo burzy emocji w sercu. Ten moment należał do mnie i wszystkich, którzy kiedykolwiek wątpili w moje możliwości. Teraz to ja byłam właścicielką. Nie było już miejsca na współczucie.
Podsumowując: Ta historia ukazuje, jak silnym impulsem do zmiany może być przejęcie kontroli nad własnym życiem. Niezależnie od uprzedzeń, które niektórzy żywią względem naszej osoby, determinacja i pewność siebie pozwalają osiągać cele i odmieniać losy nawet najbardziej skostniałych struktur.