To jest historia o Polinie, która znalazła sposób na to, by odzyskać kontrolę nad swoim życiem i zabezpieczyć przyszłość swojej rodziny. W tym pełnym napięcia opowiadaniu, Polina staje twarzą w twarz z manipulacjami swojego męża i teściowej. Oto jak Polina podjęła decyzję, która zmieniła wszystko.
„Ten apartament musi być prawnie nasz!” – wrzasnęła teściowa, wściekła, jak zawsze, gdy nie dostawała tego, czego chciała.
„Zrozumiałeś, nicpoń? Tylko nasz! I dopiero wtedy będziesz mógł narzucić swoje warunki swojej opornej żonie! Trzymać ją na smyczy!” – dodała, z gniewem w głosie.
Kilka minut wcześniej…
„Ależ zimno, zimno! Zima już nadchodzi…” – Polina zadrżała, wychodząc na balkon w lekkich ubraniach, zamiast w kurtce.
Zwyczajowo wychodziła na balkon, by szybko rozwiesić pranie. Po powrocie do mieszkania, zdziwiła się, słysząc głos męża, który rzekomo pracował w biurze.
„A jednak, to śmieszne, że tutaj jest. Lenka zadzwoniła, gdy wychodziłam z domu, żeby mi powiedzieć, że mają zrobić dezynsekcję przeciwko karaluchom w jej biurze…”
„Zrobili to w końcu. Zmęczyli szefa do tego stopnia, że się zgodził. W przeciwnym razie te robaki wyrzuciłyby nas z budynku.” – dodała Lenka z radością.
Tak, więc Polina miała niespodziewany dzień wolny, co sprawiło jej radość. Ostatnio miała dużo pracy, którą musiała nadrobić, bo weekend minął na sprzątaniu, gotowaniu i innych obowiązkach domowych.
Chciała w końcu odpocząć, zrobić coś dla siebie.
Zaskakująco, mąż Poliny, który zawsze wychodził wcześniej niż ona, wrócił tego dnia do domu.
„Czy wszyscy dziś zajmują się tymi karaluchami?” – pomyślała Polina, słysząc go.
„Co za pomysł, mama! Polina nie jest głupia, by to zaakceptować!” – powiedział Arkady głośno.
Polina, ukrywając się za drzwiami balkonowymi, zdecydowała, że nie wyjdzie już na zewnątrz. Coś było nie tak. Zaczęła podejrzewać, że coś knuje jej teściowa.
Poszła więc do kuchni, nie robiąc hałasu, przysłuchując się rozmowie.
Arkady właśnie nakładał jedzenie. „Zaraz zrobię sobie mały przekąskę”, powiedział, słysząc głos matki przez telefon.
„Arkady, nie rozumiesz powagi sytuacji! Polina nie ma pojęcia, co się dzieje! Jesteś już w pełni przekonany?” – pytała Lydia Iósifovna, matka Arkadego.
„Tak, jest już kilka opcji. Znaleźliśmy kupców na mieszkanie Poliny. Za tydzień podpisujemy umowę.”
Matka była jednak pełna obaw: „Musisz to załatwić szybciej. I przekonaj Polinę. Żadnych zmiłowań!”
Po chwili rozmowa stała się bardziej napięta. Polina, starając się nie zdradzić swojej obecności, postanowiła działać.
„A wiesz co? Mamy już kupców na nasze mieszkanie. Nawet moje koleżanka z pracy je kupuje! A co do nowego miejsca – już je mamy. Wszystko idzie szybciej, niż myśleliśmy!” – powiedziała Polina z uśmiechem, ciesząc się z efektu zaskoczenia.
Lydia nie mogła uwierzyć w to, co słyszała. Polina kontynuowała: „Mieszkanie będzie zarejestrowane tylko na moje nazwisko. Arkady się zgodził.”
Arkady wcale nie miał nic przeciwko – wszystko było na korzyść Poliny, choć nie chciał tego przyznać.
Polina zdobyła przewagę. Teraz wszystko było pod jej kontrolą. Zawsze może zadecydować o przyszłości, nawet jeśli to oznacza, że Arkady nie będzie miał nic do powiedzenia w sprawie ich wspólnego domu.
Tak zakończyła się gra manipulatorów. Polina była gotowa na każdy krok, by w końcu mieć to, co jej się należało.