To był zwyczajny poniedziałkowy poranek. Wiera podjechała do biurowca pół godziny przed umówioną godziną. Zamiast od razu wysiąść z auta, postanowiła sprawdzić pocztę na telefonie, nie zauważając, że tuż obok zatrzymały się dwie osoby. Głosy wyraźnie do niej dochodziły przez lekko uchylone okno.
— Co myślisz o firmowej imprezie? Czy Natalia przyjdzie? — rozbrzmiał znajomy głos Siergieja, dawnego przyjaciela jej męża.
— Nie zaczynaj — odpowiedział zirytowany Paweł, jej mąż. — Jeszcze nie podjąłem decyzji.
Wiera zamarła, przestała oddychać, palce zastygnęły nad ekranem telefonu.
— Serio? A co z Wierą? — zaśmiał się Siergiej.
— Wiera… — Paweł ciężko westchnął i ściszył głos, ale Wiera usłyszała każde słowo. — Nie wiem, jak jej powiedzieć. Natalia jest już w czwartym miesiącu ciąży.
Wiera poczuła ucisk w gardle i z trudem złapała oddech.
— Kurczę, Pawle! Naprawdę wpakowałeś się w kłopoty. Jak długo to trwa?
— Prawie rok. Na początku to nie było poważne, wiesz, jak to bywa. Ale potem Natalia zaczęła nalegać na poważny związek. Teraz jest w ciąży i żąda ode mnie rozwodu z Wierą.
— I co zamierzasz zrobić?
— Nie wiem — głos Pawła brzmiał zmęczeniem. — Mamy wspólny majątek: mieszkanie, działkę, samochody. Jeśli się rozwiedziemy, połowa wszystkiego trafi do niej.
— No tak, sytuacja trudna… Ale Wiera zasługuje na lepsze traktowanie. Ile jej lat? Czterdzieści pięć?
— Czterdzieści cztery — poprawił Paweł.
— A co z tego? — machnął ręką Siergiej. — W tym wieku trudno znaleźć kogoś nowego, wiesz sam.
Wiera zacisnęła telefon tak mocno, że pobielały jej knykcie. To oznaczało, że Natalia… jej własna asystentka, ta sama, którą zatrudniła półtora roku temu — młoda, dwudziestopięcioletnia dziewczyna z rudymi włosami i nieustannym uśmiechem.
Z trudem powstrzymała się od wyjścia z auta i wyrażenia wszystkiego, co myśli o nich obu. Ale coś ją powstrzymało — nie tylko wściekłość czy szok, lecz lodowata, trzeźwiąca złość.
— Dobra, muszę iść — powiedział Paweł. — Wiera powinna lada moment przyjechać.
— Powodzenia, stary — Siergiej poklepał go po ramieniu. — Dzwoń, jak coś.
Kiedy zniknęli w budynku, Wiera wydechła i zauważyła, że ma mokre policzki od łez. Szybkim ruchem otarła je chusteczką, sięgnęła do torebki po lusterko i poprawiła makijaż.
W odbiciu zobaczyła zwykłą, czterdziestoczteroletnią kobietę: zadbaną fryzurę, pierwsze zmarszczki przy oczach i lekki cień zmęczenia w spojrzeniu. Czy naprawdę jestem aż tak stara i nieatrakcyjna?
Nie.
Zdecydowanie zatrzasnęła lusterko. Dziś nie będzie płakać. Dziś zacznie działać.
Odczekała jeszcze dziesięć minut, zbierając myśli, po czym wysiadła z auta i ruszyła do biura. Paweł czekał na nią w holu, coś sprawdzając w telefonie.
— Cześć, kochanie — pocałował ją w policzek. — Czekałaś długo?
— Właśnie przyjechałam — skłamała z uśmiechem. — Co się stało z twoją twarzą? Wyglądasz na zdenerwowanego.
— Po prostu jestem zmęczony — potarł nos. — Problemy w pracy.
— Spokojnie, wkrótce wakacje — wzięła go pod rękę. — A tak przy okazji, rozmawiałam ostatnio z Siergiejem. Zaprasza nas na firmową imprezę w sobotę. Nie masz nic przeciwko?
Paweł na chwilę zamarł, potem skinął głową.
— Jasne, pójdziemy. Tylko… — zawahał się — nie wiem, czy dam radę. Może będę musiał wyjechać służbowo.
— Naprawdę? — przechyliła głowę. — Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?
— To jeszcze niepewne — odpowiedział szybko. — Jeszcze nie wiem.
— Jeśli nie dasz rady, pójdę sama — uśmiechnęła się. — Nie martw się.
— Nie, postaram się — ścisnął jej rękę. — Obiecuję.
Wieczorem Wiera siedziała w biurze, przeglądając dokumenty. Natalia przyniosła jej kawę i położyła na stole teczkę z raportami.
— Czy coś jeszcze, pani Wiero? — zapytała.
Wiera spojrzała na nią uważnie. Natalia wyglądała blado, a jej zwykle obcisłe ubrania zastąpiła luźna bluzka, która ukrywała kształty.
— Nie, dziękuję, możesz iść — starała się zachować neutralny wyraz twarzy. — Chociaż… poczekaj. Masz plany na sobotę?
Natalia zamarła.
— Co masz na myśli?
— Firmowa impreza u Siergieja Wiktorowicza. Wiesz, że jest partnerem mojego męża — obserwowała jej reakcję. — Pomyślałam, że powinnaś pójść. Będzie dużo okazji do poznania nowych ludzi.
— Ja… nie jestem pewna — Natalia nerwowo odgarnęła włosy za ucho. — Ostatnio nie czuję się najlepiej.
— Nie mów bzdur — machnęła ręką Wiera. — Świeże powietrze i dobra atmosfera ci nie zaszkodzą. Poza tym wyglądasz inaczej. Co się stało?
Natalia zaczerwieniła się i spuściła wzrok.
— Nic, tylko jestem trochę zmęczona.
— No dobrze — Wiera stłumiła uśmiech. — Mimo wszystko nalegam, żebyś poszła na imprezę. Będzie fajnie.
Kiedy Natalia wyszła, Wiera odchyliła się w fotelu i zamknęła oczy. Plan zaczął się klarować w jej głowie. Nie zamierzała robić awantury ani sceny zazdrości. Nie, chciała czegoś więcej — sprawiedliwości.
Następnego dnia Wiera spotkała się z prawnikiem.
— To częsta sytuacja — przyznał adwokat. — Ale macie przewagę: ty wiesz, co się dzieje, a twój mąż nie.
— Co radzisz?
— Przede wszystkim zbierz informacje o majątku. Wszystkie dokumenty, wyciągi bankowe, rejestry nieruchomości. Również postaraj się zdobyć dowody na zdradę.
— Po co? Czy to ma znaczenie przy podziale majątku?
— Nie bezpośrednio — adwokat złożył dłonie w piramidkę. — Ale może to dać ci przewagę psychologiczną podczas negocjacji. A jeśli twój mąż jest osobą publiczną, ryzyko utraty reputacji może go skłonić do ustępstw.
Wiera zamyśliła się. Paweł był znanym biznesmenem, szanowanym i cenionym w mieście. Skandal związany z kochanką w ciąży mógł poważnie nadszarpnąć jego wizerunek.
— Rozumiem — skinęła głową. — Co jeszcze powinnam zrobić?
— Staraj się nie pokazywać, że coś wiesz. Zachowuj się normalnie, ale przygotuj się na najgorsze. I jeszcze jedno — jeśli możesz, przetransferuj część pieniędzy na osobne konto. Lepiej dmuchać na zimne.
Kolejne dni Wiera spędziła jak w transie. Zbierała dokumenty, rozmawiała z bankami, przenosiła środki na konta, o których Paweł nie wiedział. Jednocześnie udawała, że nic się nie dzieje.
W piątkowy wieczór, wracając do domu, zobaczyła Pawła już czekającego.
— Coś się stało? — zapytała, zdejmując płaszcz.
— Nic poważnego — potarł skronie. — Po prostu sprawy w pracy. A propos, co do jutrzejszej imprezy…
— Tak?
— Jednak pójdę. Odwołali mi wyjazd służbowy.
— Super — uśmiechnęła się Wiera. — Zaprosiłam Natalię.
Paweł zamarł.
— Natalię?
— Tak, moją asystentkę. Znasz ją, prawda?
— Oczywiście — przełknął ślinę. — Dobry pomysł.
Wiera obserwowała go z lodowatym spokojem.
Jutro wszystko się zmieni.