— Niewyobrażalna nędza, jak w domu dziecka! Świetę krytykowali zarówno teściowa, jak i mąż, ale po rozwodzie gorzko pożałowali swoich słów. Wszystkie szczegóły — na naszej stronie.

Advertisements

Czy dzieci wychowane w domach dziecka mogą znaleźć szczęście? Historia Swiety jest doskonałym tego przykładem. Jej życie zmieniło się diametralnie, kiedy w wieku 13 lat trafiła do domu dziecka po tragicznej śmierci rodziców i obojętności rodziny. Jednak los się odmienił, ponieważ jedna z opiekunek zauważyła jej inteligencję i dobroć.

Advertisements

Kiedy Świeta miała 18 lat, opiekunka wydała ją za swojego syna Olega, który był znacznie starszy. Ten związek okazał się tylko kalkulacją: mieszkanie, które Świeta otrzymała od państwa, szybko sprzedano, a dokumenty przekazano na nazwisko nowej rodziny. Opinie Świety nikogo nie interesowały.

„Powinnaś codziennie dziękować, że zostałeś przyjęta do rodziny” – mówiła teściowa, Anna Pawłowna.

Advertisements

Życie z nią było gorsze niż w domu dziecka. Po ukończeniu szkoły Świeta nie mogła kontynuować nauki i została zmuszona do pracy jako zmywaczka w kawiarni. Anna Pawłowna, mająca szerokie kontakty w mieście, zabierała całą pensję Świety, a ona musiała nosić ubrania nie tylko po teściowej, ale i po jej znajomych.

Teściowa często ją poniżała, nazywając ją: „Lenka, bezużyteczna, pasożytnica, brzydka jak koń!” Z kolei rodzina starała się pomóc, przynosząc jej nowe ubrania i obuwie.

Pomimo trudności, Świeta została matką – urodziła córkę Alinę. Jednak narodziny dziecka nie przyniosły radości w domu, ponieważ nikt nie był zadowolony z wyglądu noworodka. Codziennie Anna Pawłowna przekonywała Świetę do pracy, narzekając:

„Ta dziewczyna wcale nie wygląda jak mój syn. On jest piękny, a to… jakieś potworne stworzenie!”

Świeta nadal pracowała, myjąc naczynia, a mała Alina spała w wózku obok niej. Kiedy Świeta była zajęta, jej współpracownicy chętnie opiekowali się dzieckiem. Z kolei teściowa nieustannie narzekała:

„Dlaczego ja mam to znosić? Ta niewdzięczna kobieta zawsze zabiera dziecko, jakby nie ufała nam. To moja wnuczka, też chciałabym się z nią pobawić!”

Pewnego dnia Eugeniusza z księgowości, która planowała kolejny urlop macierzyński, podeszła do Świety:

„Dość już męczysz siebie i dziecko. Rzuć męża i przeprowadź się do mnie. Mamy dużo miejsca: w domu mieszkają mąż i jego matka, a dla was mamy osobny budynek z gościnnym domkiem, kuchnią i wszystkimi udogodnieniami. Nie zostaniesz sama.”

Świeta, widząc łzy w oczach Eugeniuszy, odpowiedziała:

„Eugeniuszo Michajłowno, nie mogę tak żyć. Nawet u was jest duża rodzina, a my z córką to tylko dodatkowy ciężar do wykarmienia.”

„Nasza rodzina jest spora,” zapewniała Eugeniusza. „Ale mama jest już starsza i trudno jej robić wszystko sama. Będziesz mieszkać z nami i pracować jako pomocnica. Będziemy ci dobrze płacić.”

Świeta długo się wahała. Zdecydowała się jednak na zmiany, patrząc na to, jak jej córka zmuszona jest spać w zniszczonym wózku i bawić się starymi zabawkami. Postanowiła wyjść z tej sytuacji.

Szybko spakowała niezbędne rzeczy, w tym dziecięce ubrania, pieluchy i zabawki, a potem uciekła, zanim teściowa wróciła do domu. Eugeniusza Michajłowna zabrała ją i Alinę do swojego domu, gdzie zapewnili im skromne, ale przytulne mieszkanie. Dzieci Eugeniuszy z radością bawiły się z Aliną, a nowa rzeczywistość nabrała nadziei.

Tymczasem, kiedy teściowa i mąż dowiedzieli się o wszystkim, byli w panice, obawiając się, że Świeta może domagać się części mieszkania. Anna Pawłowna postanowiła rozdzielić matkę z dzieckiem, zgłaszając opiekunowi, że Świeta w pijaństwie porwała dziecko, nie dbała o nie, biła i nawet miała świadków. Dzięki swoim kontaktom teściowa była pewna zwycięstwa, ale pewnego dnia wszystko się zmieniło…

Ktoś dzwonił do drzwi domu Eugeniuszy. Otworzyła je matka gospodyni. Przed nią stał wysoki mężczyzna w garniturze z teczką.

„Czy mieszka tu Świeta Pylcowa?” – zapytał głosem pełnym pewności.

„Kim pan jest?” – zapytała kobieta, myśląc, że to kolejny prawnik wysłany przez teściową.

„Muszę pilnie porozmawiać z nią” – odpowiedział mężczyzna.

Eugeniusza wpuściła go do środka i poprosiła Świetę, która w tym czasie pracowała w ogrodzie, a dzieci bawiły się z Alinką.

„Dzień dobry, Świeta. Jestem Sergiej” – przedstawił się mężczyzna, a jego głos drżał od emocji.

Okazało się, że Sergiej to biologiczny ojciec Świety. Kiedyś mieli romans na wakacjach, a po tym, jak dowiedział się o ciąży, dziewczyna napisała mu list, który jednak ukryła jego matka. Dopiero później, przypadkiem znajdując list, Sergiej zorientował się, że ma córkę. I tak spotkali się twarzą w twarz.

Sergiej, będący zamożnym człowiekiem, bez problemu przeprowadził rozwód i pomógł Świcie walczyć o jej prawa do córki. Przeprowadził ich do innego miasta, do przestronnego domu, zapewniając wszystko, czego potrzebowały do nowego, szczęśliwego życia.

Kiedy mąż Świety dowiedział się o wszystkim, próbował naprawić relacje z byłą żoną, ale ta zmieniła numer telefonu i już nigdy nie pojawiła się w mieście.

Advertisements