Pasierb ze spokojem wysłuchał treści testamentu, podczas gdy wdowa po zmarłym i jej kochanek dusili się ze śmiechu, odkrywając, że cały jego „spadek” to zaledwie pocztówka z życzeniami.

Advertisements

List z przeszłości

Advertisements

Smutny, przenikliwie zimny listopadowy dzień wypełniał kancelarię notarialną ciężką ciszą. Sergiusz Woronow siedział w bezruchu, szczęki zaciśnięte, dłonie kurczowo zaciśnięte na podłokietnikach fotela. Emocje w nim wrzały, ale nie pozwalał im wydostać się na zewnątrz.

Trzy dni wcześniej stał przy grobie Wiktora Palejewa – człowieka, który wychował go jak syna, choć nie łączyła ich krew. Oficjalnie uznany za zmarłego po pół roku poszukiwań w Himalajach, Wiktor odszedł w ciszy i tajemnicy. Dziś nadszedł dzień odczytania testamentu.

Advertisements

Po drugiej stronie siedziała Marina – wdowa po Palejewie, w czerni, lecz z wyraźną nutą elegancji. Jej palce opierały się delikatnie o kolano Arkadiusza Dubrawskiego, „przyjaciela rodziny”, z którym wymieniała porozumiewawcze spojrzenia.

— Pani Marinie Palejew przekazuję dom pod miastem, konta bankowe oraz siedemdziesiąt procent udziałów w firmie PalejewBud — odczytał spokojnie notariusz.

Marina teatralnie zasłoniła usta dłonią, udając wzruszenie. Sergiusz dostrzegł jednak błysk triumfu w jej oczach. Chwilę później padły słowa, które zabolały go bardziej niż cokolwiek wcześniej:

— Panu Sergiuszowi Woronowowi przekazuję kartkę z życzeniami, znajdującą się w załączonej kopercie.

Przez moment nie potrafił złapać oddechu. Piętnaście lat poświęcenia – od stażysty do dyrektora finansowego, rezygnacja z marzeń o architekturze po pierwszym zawale Wiktora – i wszystko, co otrzymał, to… kartka?

Arkadiusz uniósł brew, Marina posłała mu spojrzenie, jakby nakazujące spokój, lecz jej usta zadrgały, gdy z trudem powstrzymywała śmiech.

— Szkoda, że nigdy nie byłeś naprawdę jednym z nas, Seriożka — powiedziała słodko. — Teraz możesz wreszcie zacząć żyć po swojemu.

Drzwi otworzyły się gwałtownie. Arkadiusz wszedł z dwoma ochroniarzami do gabinetu Sergiusza, który siedział, wpatrując się w kartkę z latarnią morską.

— Zbieraj rzeczy, Sergiuszu. Od dziś już tu nie pracujesz.

— Co takiego? Mam podpisaną umowę…

— Już nieaktualna. Nowy prezes właśnie ją wypowiedział — powiedział Arkadiusz, pokazując sygnet identyczny z tym, który nosił Wiktor. — Firma potrzebuje nowej energii. A ty? Cóż… powodzenia z tą kartką.

Wyprowadzany z budynku, usłyszał jeszcze szept Arkadiusza:

— Wiktor nigdy nie uznał cię za swojego. I miał powody.

W ciasnym mieszkaniu Sergiusz ponownie otworzył kopertę. Wewnątrz kartki widniały słowa zapisane ręką Wiktora:

„Pamiętasz naszą rozmowę o skarbach? Latarnia wskaże drogę. P.S. Klucz z dzieciństwa znajdziesz tam, gdzie chowałeś swoje rysunki.”

Wspomnienia powróciły. Ostatnia rozmowa z Wiktorem przed wyprawą:

— Dlaczego Marina nie jedzie z tobą?

— Uważaj, synu. Czasem prawda kryje się tam, gdzie byliśmy naprawdę szczęśliwi.

I inne słowa, wcześniej niezrozumiałe… O jego matce, Elenie, o oczach pełnych ciepła, o ojcu, którego nie znał.

Zadzwoniła Krystyna.

— Nawet nie miałeś odwagi mi powiedzieć, że cię wyrzucili! Marina mi powiedziała! I co teraz?

— Kochasz mnie, czy moją funkcję?

Cisza była wystarczającą odpowiedzią.

— Trzy lata czekałam, aż wybierzesz mnie, a nie jego. Dość.

Sergiusz się rozłączył. Spojrzał na kartkę. „Zatoka Słoneczna, 1990”. Pamiętał to miejsce z dzieciństwa.

Sprzedał samochód, spakował się i ruszył do Zatoki. Tam, przy latarni, spotkał młodą kobietę.

— Alicja Brzegowa — przedstawiła się, mrużąc oczy, jakby widziała ducha.

Coś w jej spojrzeniu go poruszyło.

— Szukam informacji o Wiktorze Palejewie — powiedział. — Zostawił mi wskazówkę, która zaprowadziła mnie tutaj.

Jej twarz natychmiast spoważniała.

— Muzeum zamknięte. Proszę wrócić jutro.

Odszedł z uczuciem niepokoju. Widział, jak Alicja pisze do kogoś wiadomość. W hotelu dowiedział się więcej.

— Wiktor i trzech innych prowadzili tu firmę w latach 90. Byli młodzi, pełni zapału. Ale dwóch z nich zniknęło w dziwnych okolicznościach. Jeden zginął w morzu, drugi podobno uciekł za granicę.

— A Alicja?

— Córka zaginionego Brzegowego. Wróciła tu po studiach. Powiedziała, że nie umie żyć z dala od morza.

Następnego dnia przy latarni Sergiusz znalazł pod starą płytą zakopany dziecięcy rysunek i klucz. Wkrótce potem został zaatakowany przez dwóch nieznajomych.

— Oddaj, co zabrałeś z latarni! — krzyknął jeden z nich.

Sergiusz zdołał uciec. Trafił z powrotem do domu Alicji, zakrwawiony i zrozpaczony.

— Próbują mnie uciszyć — wyszeptał.

— Bo boisz się prawdy — odpowiedziała cicho Alicja. — Wiktor chciał ją wreszcie ujawnić.

Z kluczem wrócili do latarni. Otworzyli ukryty sejf. W środku: dokumenty, stara kaseta, list.

„Jeśli to czytasz, synu, to znaczy, że odszedłem. Nazywasz mnie ojcem, ale twój prawdziwy ojciec nazywał się Andrzej Samarin. Był moim przyjacielem. Zginął, bo odkrył, co Arsen ukrywał. Twoi rodzice zginęli nieprzypadkowo. Ja ocaliłem tylko ciebie. Wszystko, co miałem, należy teraz do ciebie i Alicji. Przebacz. – Wiktor”

Kaseta zawierała nagranie – mężczyzna o oczach podobnych do Sergiusza mówił:

„Jeśli mnie zabiją, wiedz, że to Arsen. On stoi za wszystkim. Wiktor, błagam, chroń mojego syna.”

W Moskwie odbyło się nadzwyczajne zebranie zarządu firmy. Wkroczyli Sergiusz i Alicja z adwokatem i śledczym. Przedstawili prawdziwy testament. Marina i Arsen zostali aresztowani.

— To koniec — powiedział śledczy. — Prawda wyszła na jaw.

Pół roku później.

Przy latarni zawisła nowa tablica: „Muzeum Historii Zatoki Słonecznej im. Michała Brzegowego i Andrzeja Samarina”.

Obok latarni powstawało centrum edukacyjne dla dzieci. Sergiusz – teraz już Andrzej Samarin – i Alicja patrzyli razem na morze.

— Myślisz, że przewidzieli to wszystko? — zapytała.

— Może nie. Ale dali nam drogę — odpowiedział.

W dłoni trzymał starą pocztówkę.

— Czasem prawdziwe dziedzictwo to nie majątek. To prawda. To tożsamość. To ci, których spotykamy, szukając sensu.

Alicja uśmiechnęła się.

— I ci, którzy zostają, by z nami ten sens budować.

Objęli się, patrząc, jak światło latarni znów rozświetla drogę.

Advertisements

Leave a Comment