Marina nigdy nie wyobrażała sobie, że znajdzie się w takiej sytuacji. „Beluga” – to właśnie w tej restauracji Viktor poprosił ją o rękę trzydzieści lat temu. Teraz stała się miejscem jego tajnych spotkań. Stała przy panoramicznym oknie i patrzyła, jak mąż delikatnie splata palce z młodą blondynką, której wiek nie przekraczał dwudziestu pięciu lat.
„Jesteś wyjątkowa,” – głos, który kiedyś kochała, teraz brzmiał dla niej obco.
Dziewczyna uśmiechnęła się figlarnie, odsłaniając swoje perfekcyjne zęby i urocze dołeczki. Delikatnie musnęła swój idealnie wymalowany paznokieć o nadgarstek Viktora.
„A co z twoją żoną?” – wtrąciła brunetka, z wyrazem niezadowolenia na twarzy.
„Marina?” – Viktor machnął ręką lekceważąco. „Zajmuje się kwiatami i serialami. Wiesz, w naszym wieku…” – urwał, zostawiając niedopowiedzianą myśl.
Marina poczuła, jak ogarnia ją uczucie duszenia się, jej ręce zaczęły drżeć, zdradzając ją. Trzydzieści lat małżeństwa, troje dorosłych dzieci, niezliczone wspólne wieczory – wszystko to zostało unicestwione jednym lekceważącym gestem.
Pierwszym impulsem było wbiegnięcie do środka, wywołanie skandalu i wylanie wina na tę parę. Ale coś ją powstrzymało – może lata wypracowanej powściągliwości, a może wrodzona roztropność.