Skoro postanowiliście przepisać mieszkanie na Irinę, to niech teraz ona się tobą zajmie — oznajmiła Marina swojej teściowej.

Advertisements

Galina Iwanowna czuła się przyciśnięta do muru. Nadal nie potrafiła pogodzić się z przegraną.

Advertisements

Jak mogła Irina tak ją zawieść? Galina Iwanowna starała się znaleźć dla córki usprawiedliwienie — może miała ważne powody, by postąpić w ten sposób. Młoda, musi układać swoje życie, to jasne, ale… kobieta utknęła w martwym punkcie.

Nagle zadzwonił telefon — na wyświetlaczu pojawiło się imię synowej.

Advertisements

— Galino Iwanowno, czy jutro wszystko jest aktualne? — zapytała Marina.

— Tak — odpowiedziała cicho Galina.

— Świetnie — odparła Marina. — Wpadnę o 10 rano. Bądź gotowa.

Tym razem Galina Iwanowna nie odezwała się już nic i rozłączyła. Mogła tylko przewidzieć, jaką burzę wywoła Irina, gdy wszystko się wyda.

„To ja sama wszystko sprowokowałam” — przemknęła przez jej myśli jedna myśl, którą szybko odrzuciła. Nie była gotowa obwiniać siebie. To przypadek, zrządzenie losu, zbiegi okoliczności — cokolwiek, byle nie ona.

— Marino, już jadę — powiadomiła telefonicznie wieczorem 30 grudnia.

— Jak to? — zapytała zaskoczona Marina, która właśnie wróciła z pracy, gdzie kończyła pilny projekt, by przygotować się do świąt. Bolała ją głowa, była zmęczona, marzyła tylko o kąpieli i śnie.

— Co znaczy „jak to”? — zirytowana odpowiedziała Galina. — Jadę do ciebie z Kasią. Postanowiłyśmy u ciebie przenocować, a rano zrobić zakupy przed kolacją sylwestrową. Wieczorem świętujemy.

— Ale ja miałam inne plany — próbowała tłumaczyć się Marina. — Czemu nie mogłyście wcześniej powiedzieć?

— Jakie plany? — zniecierpliwiona odpowiedziała teściowa. — Mówiłam ci przecież, że na Nowy Rok jadę do ciebie.

— No właśnie, mówiłaś… latem — przypomniała Marina. — Galino Iwanowno, powinnaś ze mną ustalać swoje plany.

— Marina, co to za gadki — mruknęła teściowa. — Wiesz, że jestem sama. Irina znowu pojechała do swojego, tam ją czeka.

— Nie jesteś sama, jest z tobą Kasia — przypomniała Marina.

— Kasia też już starsza — powiedziała Galina. — Też ma ciężko z porządkami, gotowaniem… A Pawła dawno nie widziałam. Kupiłam mu prezent.

Teściowa zrobiła chwilę przerwy, jakby coś rozważała. Marina słyszała ciężki oddech.

„Ciekawe, co jeszcze powie” — pomyślała.

— I jeszcze jedno — kontynuowała Galina — Mam z tobą ważną rozmowę. Na pewno ci się spodoba. Po prostu czekaj.

Rozmowa się zakończyła, wraz z ciszą w życiu Mariny. Oczywiście mogła stanowczo odmówić, ale nie zrobiła tego.

Po pierwsze, jej 10-letni syn Paweł bardzo kochał babcię. Była ostatnią żywą osobą, która przypominała mu zmarłego zbyt wcześnie ojca. Galina naprawdę go rozpieszczała, dawała prezenty, często pomagała Marinie, zabierając Pawła do siebie.

Po drugie, Marina była ciekawa tej „ważnej rozmowy”, którą zapowiedziała teściowa.

Mąż Galiny, Kostia, zmarł pięć lat temu na pęknięcie tętniaka. To była tak nagła i tragiczna wiadomość, że Marina wciąż nie mogła się z tym pogodzić.

— Niestety, ten diagnoza dotyka coraz młodszych — wzruszył ramionami lekarz, przekazując wiadomość.

— To pewnie dziedziczne — dodała wtedy Galina. — Jego ojciec też tak nagle odszedł. A ja sama mam problemy z ciśnieniem.

Galina Iwanowna miała wtedy zaledwie 52 lata, ale często udawała chorą i słabą. Marina czasem chciała się pośmiać z jej udawanej gry, bo widziała, jak zwinna potrafi być, gdy nikt nie patrzy.

Z drugiej strony Kostia był w dobrej formie do ostatnich chwil i nic nie zapowiadało tragedii. Dlatego w stosunku do teściowej Marina postanowiła zachować ostrożność.

Zresztą starsza siostra Galiny, Katarzyna, miała 57 lat i nadal pracowała. „Kasia też już starsza” — pomyślała Marina z uśmiechem. Teraz będzie miała pod opieką dwie „starsze panie”.

Obie panie przyszły za godzinę.

— U was ciepło — zauważyła Katarzyna. — U mnie ledwo kaloryfery działają.

— Trzeba spuścić powietrze — rzuciła Marina.

— Gdyby był kto — westchnęła Katarzyna. — A ja sama nie umiem.

Marina milczała. Przygotowała im łóżka w pokoju syna, a łóżko Pawła przeniosła na rozkładaną sofę w salonie.

Paweł próbował protestować, ale zaraz, gdy Galina Iwanowna wręczyła mu prezent na Nowy Rok — inteligentny głośnik, o którym marzył — natychmiast zmienił zdanie.

— Super, babciu, dzięki — objął ją — Dla takich rzeczy warto trochę pocierpieć.

Rano, zgodnie z planem, kobiety zjadły śniadanie i wyszły na zakupy. Marina zrozumiała, że nikt nie pomoże jej w przygotowaniach do świąt. Do tego musiała tłumaczyć się przed Michałem, kolegą z pracy, z którym zaczynała się zbliżać. Planując spędzić razem Sylwestra, musieli zmienić plany przez wizytę teściowej.

Wieczorem, podczas wspólnej kolacji, Galina Iwanowna zapowiedziała, że zamierza przepisać swój lokal na Irinę, bo syn rośnie, a mieszkanie nie będzie zbędne.

Marina zdziwiła się.

— A co z Iriną? — zapytała.

— Irina wyjechała za granicę i długo nie wraca — odparła teściowa. — To ty będziesz się mną opiekować.

Perspektywa opieki nad teściową nie była dla Mariny kusząca, ale mieszkanie za to… to już inna sprawa, choć wciąż nie mogła się domyślić, co kryje się za tą decyzją.

Irina, młodsza córka Galiny, wyszła za mąż za mężczyznę z gorącego południa i ich relacje były pełne emocjonalnych wzlotów i upadków.

Czasem Irina wracała do domu płacząc, mówiąc o rozwodzie, ale potem jej mąż Azis ją zabierał z powrotem i wszystko się powtarzało. Marina podejrzewała, że w końcu Irina na stałe wróci.

Ta rozmowa miała miejsce rok temu, a przez ten czas Galina korzystała z pomocy Mariny na każdym kroku. Prosiła ją o sprzątanie, zakupy i wizyty bez uprzedzenia.

Marina znosiła to z trudem. Wiele razy dawała subtelne sygnały, że pora spełnić obietnicę, ale Galina tylko się uśmiechała i odwlekała sprawę.

— Zrobię to, Mariso, jak obiecałam — mówiła. — Po co mnie już grzebiesz, jeszcze pożyję.

Niestety, jak się okazało, choroba nie była tylko wymówką. Teraz Marina widziała, że teściowa naprawdę źle się czuje i musiała wziąć na siebie jej opiekę.

Irina, szwagierka, czasem dzwoniła, by zapytać, jak mama. Skarżyła się na patriarchalne zwyczaje, męża i nie do zniesienia upały. Coraz częściej dawała do zrozumienia, że myśli poważnie o powrocie.

Marina milczała na temat rozmowy z teściową. W końcu to była decyzja Galiny, a ona musiała myśleć o przyszłości swojego syna.

Zbliżały się święta, postanowili spędzić sylwestra u Galiny, bo ze względu na stan zdrowia nie mogła już sama się poruszać.

Marina zaczęła wcześniej robić zakupy. Pewnego dnia, będąc u teściowej, podsłuchała rozmowę telefoniczną.

— Irina, wpadłabyś na chwilę, żeby przepisać mieszkanie na ciebie? — mówiła Galina. — Bo nie wiadomo, co się ze mną stanie. Kasia też może mieć swój udział.

Marina zatrzymała się, nasłuchując.

„Stara wiedźma” — pomyślała z goryczą. „Wiedziałam, że to nie jest takie proste”.

Doskonale zrozumiała plan teściowej. Kiedy ta skończyła rozmowę, weszła do pokoju.

— No dobrze, Galino Iwanowno, skoro zdecydowałaś się przepisać mieszkanie na Irinę, niech teraz ona się tobą zajmie! — oznajmiła Marina i wyszła do kuchni.

Tam zaczęła wyrzucać z lodówki wszystkie produkty kupione na świąteczny stół. Galina próbowała ją powstrzymać, twierdząc, że synowa źle zrozumiała.

— Nie jestem głucha i nie mam halucynacji — powiedziała stanowczo Marina. — Daję ci czas do jutra. Albo rano idziemy do notariusza i wszystko załatwiamy, albo żyj sobie, jak chcesz. Nie pojawię się tu więcej i nie wpuszczę cię do siebie.

— Nie możesz tak ze mną postąpić! — oburzyła się Galina. — Jestem matką twojego męża i babcią twojego syna.

— Widzę, jak się troszczysz o wnuka — odparła z sarkazmem Marina. — Ostrzegałam cię.

Zabrała wszystkie produkty i wyszła, zostawiając teściową w stanie szoku.

Perspektywa spędzenia nowego roku samotnie przeraziła Galinę Iwanownę. Zadzwoniła do Katarzyny z pytaniem, czy mogłaby u niej przenocować.

— Galino, ja ze swoimi — odpowiedziała Katarzyna. — W tym roku nikt nie wyjeżdża na rejs. Zostajemy w domu.

— A mnie możesz zabrać? — zapytała bez nadziei Galina.

— Gdzie, Galunia? — odpowiedziała Katarzyna. — Ledwo się mieścimy sami u siebie. Przepraszam, nie mam czasu. Szczęśliwego nowego roku!

I rozłączyła się. Galina Iwanowna zadzwoniła do córki, prosząc o przyjazd.

— Mamo, nie mogę — odparła Irina. — U nas są rodzice Aziza. Muszę się nimi zająć.

Galina rozważała wszystkie opcje i doszła do wniosku, że musi ustąpić Marinie.

Następnego ranka Marina podjechała po teściową i razem poszły do notariusza, gdzie Galina podpisała darowiznę mieszkania na synową.

— Nie martw się, Galino, nie wyrzucę cię na ulicę — uspokoiła ją Marina, gdy razem z Pawłem i teściową zasiadły do noworocznego stołu. — Spokojnie pożyjesz w swoim domu.

— W tym roku babcia była skąpiutka z prezentami — zauważył Paweł, pomagając Marinie w kuchni.

— Synku, babcia zrobiła ci piękny prezent — uśmiechnęła się Marina. — Za kilka lat docenisz to.

Paweł jeszcze nie do końca rozumiał, o co chodzi, ale postanowił zaufać mamie.

Advertisements

Leave a Comment