Spacerowaliśmy z mężem po plaży, gdy nagle podbiegła do niego kobieta i uklękła, wymawiając jego imię.

Advertisements

Razem z mężem spacerowaliśmy plażą, celebrując naszą rocznicę, gdy nagle do nas podbiegła kobieta w kostiumie kąpielowym. Bez wahania uklękła przed nim i wypowiedziała jego imię. Moje serce zamarło. Kim ona jest i czego chce od mojego męża? Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że czeka mnie emocjonalny cios…

Advertisements

Była to nasza dziesiąta rocznica ślubu, a Szymon przygotował dla mnie niespodziankę — bilety na wyjazd do Dominikany. Dał mi tylko dwadzieścia minut na spakowanie się i od razu ruszyliśmy na lotnisko.

Ostatnie miesiące spędzaliśmy praktycznie osobno — Szymon pochłonięty był nowym projektem, a ja zajęta codziennymi obowiązkami. Spotykaliśmy się tylko wcześnie rano i późnym wieczorem, dlatego ta wspólna podróż była dla nas prawdziwym prezentem.

Advertisements

Podczas pobytu piliśmy świeże mleko kokosowe prosto z orzechów, rozkoszowaliśmy się owocami morza i każdego wieczoru tańczyliśmy bachatę, jak młodzi zakochani. Czułam, że na nowo się zakochaliśmy.

Pewnego wieczoru, spacerując brzegiem morza i podziwiając zachód słońca, położyłam głowę na jego piersi, słuchając bicia jego serca.

— Dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? — szepnęłam.

— Bo teraz jest na to najlepszy czas — odpowiedział, całując mnie w czubek głowy.

W mojej głowie tlił się mały sekret, który skrywałam od początku wyjazdu — byłam w ciąży i tego wieczoru zamierzałam mu o tym powiedzieć.

— O czym myślisz? — zapytał, zauważając mój zamyślony wyraz twarzy.

— O tym, jak bardzo mam szczęście — uśmiechnęłam się.

— Ja mam jeszcze większe szczęście — wyszeptał, obejmując mnie.

— Chodźmy na spacer po plaży — zaproponował. — Ten zachód słońca jest magiczny.

Zgodziłam się, gotowa wyjąć z kieszeni małe pudełeczko. Szliśmy boso po piasku, trzymając się za ręce.

— Szymon, muszę ci coś powiedzieć… — zaczęłam.

Nagle spośród cieni wybiegła kobieta w białym kostiumie kąpielowym. Z ciężkim oddechem uklękła przed moim mężem.

— Szymon! Jesteś miłością mojego życia! Przestań udawać! Powiedz jej wszystko! Poślub mnie!

Zamrugałam zaskoczona, jak w zwolnionym tempie obserwując tę scenę. Spojrzałam na Szymona, potem na nią i znowu na niego. Zapanowała cisza. Nagle on wybuchnął śmiechem.

Jego śmiech rozniósł się po plaży, a ja stałam jak zamurowana.

On objął kobietę.

— Wybrałaś sobie idealny moment…

Łzy napłynęły mi do oczu.

— Co tu się, do diabła, dzieje?! Kim ona jest?!

Szymon odwrócił się w moją stronę.

— Róża, wybacz… To Julia. Studiowaliśmy razem na uczelni.

Julia szeroko się uśmiechnęła i wyciągnęła do mnie rękę.

— Miło mi cię poznać! Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłam.

Szymon dodał:

— Kiedyś w teatrze zażartowałem z niej, a ona obiecała się zemścić. Wygląda na to, że dzisiaj spełniła tę obietnicę.

— Zobaczyła go z daleka i nie mogła się powstrzymać! Przepraszam, Róża, to tylko aktorski odruch — dodała, śmiejąc się.

Poczułam ulgę, choć w gardle wciąż miałam gulę.

— Ty… Nie zostawisz mnie, prawda? — zapytałam.

Szymon mocno mnie przytulił.

— Nigdy. Przepraszam, nie wiedziałem, że ona tu będzie.

Zaśmiałam się przez łzy i lekko uderzyłam go w pierś.

— Prawie dostałam zawału, ty głupku.

Wtedy przypomniałam sobie o pudełeczku w kieszeni.

— Wiesz… Nie uklęknę, ale… chciałam ci coś powiedzieć…

Wyjęłam pudełko i włożyłam mu do dłoni. Otworzył je, a w środku był delikatny, srebrny wisiorek w kształcie małych stópek niemowlęcia.

— Ty… My… Róża!

Podniósł mnie na ręce i zatańczył ze mną w objęciach. Obie wybuchnęliśmy śmiechem.

— Jestem w ciąży — powiedziałam przez uśmiech.

— No to teraz na pewno nie przebijesz tej niespodzianki — zaśmiała się Julia. — Pozwól, że was sfotografuję!

Stanęliśmy razem na tle zachodzącego słońca. Julia pożegnała się i odeszła, a Szymon znów mocno mnie przytulił.

— Będziemy rodzicami… — wyszeptał.

— Tak, tato. Jesteś szczęśliwy?

Pocałował mnie tak, że zakręciło mi się w głowie.

— Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kocham cię, Róża.

— Ja też ciebie, Szymon.

Staliśmy na brzegu morza, spleceni za ręce, z sercami pełnymi miłości i nadziei. Ta podróż stała się nie tylko świętem, ale początkiem nowego życia.

— Wracamy? — zapytał.

— Wracamy. Tylko razem.

I ruszyliśmy — ramię w ramię, śladem zachodu słońca, ku naszej wspólnej przyszłości.

Advertisements