Ais Malikov i Golsirin Derbeniewa, rodzice wielodzietni, wychowują wspólnie trzydzieścioro dzieci. Od początku ich rodzina była duża – razem opiekowali się sześciorgiem dzieci. Jednak z czasem te dorosły, opuściły dom rodzinny i założyły własne rodziny. Wtedy ich dom opustoszał. Jak wspomina Golsirin, bez dzieci przestrzeń wydawała się martwa.
Golsirin Derbeniewa, matka wielodzietna:
„Mieszkaliśmy właściwie w dwóch pokojach. Było dużo miejsca, ale w domu panowała pustka. Zaproponowałam mężowi: może adoptujemy dzieci? Na początku się obawiał. Przecież to obce dzieci, nie byliśmy pewni, czy damy radę.”
W 2011 roku podjęli odważną decyzję – adoptowali dwie dziewczynki. Choć początkowo para miała wiele wątpliwości, pragnienie ofiarowania miłości i ciepła dzieciom, które tego potrzebowały, przeważyło.
Golsirin wspomina:
„Kiedy przyszły do nas, byliśmy zagubieni. Dziewczynki ciągle czegoś szukały w szafkach, przeglądały nasze rzeczy. Nie wiedzieliśmy, jak z nimi rozmawiać. Były nieśmiałe i zamknięte w sobie. Jednak z czasem wszystko się zmieniło. Od razu zaczęły nazywać nas mamą i tatą. Starsza z dziewczynek powiedziała wtedy coś, co mnie poruszyło: każdemu dziecku marzy się mieć mamę i tatę.”
Tak rozpoczęła się ich droga. Z czasem do rodziny dołączały kolejne dzieci. Najmłodszy z nich pojawił się wiosną 2022 roku, razem z trójką swojego rodzeństwa. W rodzinie Malikovów takie sytuacje nie są rzadkością – często przyjmują nie jedno, ale od razu kilkoro dzieci, by nie rozdzielać rodzeństw.
Ais Malikov, ojciec wielodzietny:
„Bywało różnie. Z chłopcami łatwiej nawiązać relację, z dziewczynkami to zwykle żona buduje więź. Ja jestem od praktycznych rzeczy – żeby dzieci były ubrane, obute. Potem reszta sama się ułoży.”
Oboje wiedzą, że fundamentem rodziny jest zaufanie. Wspólnie z dziećmi spędzają czas na różnych zajęciach – zbierają diamentowe mozaiki, wypalają wzory na drewnie. Starają się, by każde dziecko miało chwilę uwagi, nawet kosztem odkładania własnych spraw.
Golsirin opisuje ich codzienność:
„Zaczynamy rozmawiać – jedno dziecko podchodzi, potem drugie, trzecie, czwarte. Tata siedzi na kanapie, ja obok, a wokół nas gromadka dzieci – na kanapie, na podłodze. Każde chce coś opowiedzieć, podzielić się swoimi przeżyciami. Domowe obowiązki muszą czasem poczekać. Ważne jest, żeby wysłuchać dzieci, poświęcić im uwagę.”
W ich domu panuje ścisła dyscyplina – każde dziecko ma swoją odpowiedzialność i wie, za co jest odpowiedzialne.
Ildar, adoptowany syn:
„Mieszkam tutaj od 9 lat. Po dwóch latach zrozumiałem, że w tej rodzinie można ufać. Rozmawiamy z braćmi i siostrami o wszystkim – dzielimy się radościami i smutkami. To niezwykle ważne.”
W wolnym czasie dzieci pomagają w domu lub jeżdżą z rodzicami na ryby. W święta dom Malikovów przypomina ul – zjeżdżają się dorosłe dzieci i wnuki, tworząc wyjątkową atmosferę.
Mimo swojego wieku, Golsirin i Ais nie czują się starzy. Ais ma 58 lat, a Golsirin żartuje, że jej wiek to tajemnica.
Golsirin śmieje się:
„Tata jest duży, miękki, taki… pluszowy. Dzieci się go trzymają. Ja jestem bardziej wymagająca, czasem surowa. Ale nie czuję się starsza od nich. One dają mi tyle energii, że czuję się młodsza. Czasami Ais mówi: pamiętaj, ile masz lat, ale ja naprawdę tego nie czuję.”
Ais uważa, że jego rolą jako ojca jest nauczyć dzieci pracy, odpowiedzialności i przygotować je do dorosłego życia. Ale najważniejsze, co chce im dać, to szczęście.
Ais podsumowuje:
„Chcę, żeby każde z moich dzieci znalazło swoje miejsce w życiu, swoje powołanie. My z Golsirin już znaleźliśmy swoje – nasze szczęście to nasza rodzina.”
Ta para wychowuje 30 dzieci i nie planuje na tym poprzestać.
Advertisements
Advertisements
Advertisements