Teściowa, która na siłę wprowadziła się, by kontrolować ciążę synowej

Advertisements

„Zamieszkam z wami i dopilnuję, aby wszystko szło tak, jak powinno” — te słowa towarzyszyły sytuacji, gdy teściowa wręczyła synowi walizkę, po czym ruszyła, by zająć się porządkami w ich domu.

Advertisements

Katarzyna wraz z Grzegorzem tworzyli szczęśliwe małżeństwo od pięciu lat. Początkowo, z pełną świadomością, odkładali decyzję o powiększeniu rodziny. Ich decyzja zapadła dopiero podczas rocznicy ślubu.

— Jestem gotowa — promiennie uśmiechnęła się Katarzyna. — Marzę o dziecku.

Advertisements

— Myślę, że to idealny moment! — odparł Grzegorz. Po zdobyciu dobrze płatnej posady oraz zakończeniu remontu mieszkania nic nie stało na przeszkodzie, by na świat przyszło ich pierwsze dziecko. Jednak zajście w ciążę nie przebiegało łatwo. Konieczne były liczne badania, konsultacje lekarskie, a nawet sięgnięcie po medycynę niekonwencjonalną. Kiedy teściowa, Zofia Pawłowska, dostrzegła, że synowa nie może obdarzyć męża widokiem dwóch kresek na teście, jej reakcja była natychmiastowa.

Od chwili, gdy dowiedziała się o ich planach potomstwa, Zofia intensywnie angażowała się w życie pary. Każdy weekend wypełniały rozmowy telefoniczne, pełne wymuszonych pytań:

„Kiedy się uda?”

„Znowu nic?”

„Co robicie źle?”

„Trzeba was wszystkiego nauczyć!”

Niebawem Zofia zjawiła się u Katarzyny z nieoczekiwaną deklaracją:

— Mam adres do znachorki. Jutro idziesz do niej.

— Pani Zofio, podchodzę z ostrożnością do takich rzeczy. Wolę tradycyjne metody — odpowiedziała Katarzyna.

— Wasze tradycyjne metody znam — odparła teściowa. — Wydacie tylko fortunę na lekarzy, a efektów brak!

— Jestem osobą wierzącą i do znachorki się nie wybiorę — zaznaczyła Katarzyna. Choć Zofia skrzywiła się lekko, temat wydawał się zakończony. Jednak znalazła inną drogę, przekonując syna o cudownych właściwościach kobiety, która ma leczyć i dawać natychmiastowe rezultaty.

Ku zdziwieniu Katarzyny, Grzegorz zaczął popierać matkę, nalegając na wizytę u zielarki.

— Jedź tam. To nic złego. Ona to zielarka, nie czarownica. Mama nie doradziłaby niczego złego — przekonywał wręcz mąż.

Katarzyna, nie chcąc wywołać sprzeczki, zgodziła się, rozumiejąc intencje obu najbliższych osób.

Spotkanie z zielarką nie przypadło jej do gustu. Kobieta mruczała zaklęcia, spryskiwała ją czymś, a na koniec wręczyła torebkę z miksturą.

— Weź to raz dziennie — poleciła zielarka.

Po powrocie Katarzyna chciała natychmiast wyrzucić preparat, jednak zauważyła, że jest obserwowana z okna. Obawiając się, że zostanie zauważona, postanowiła zachować miksturę i ukryć ją w szafce. Nie zamierzała korzystać z tej rady.

Miesiąc później, mimo że nie zażywała zaleconych ziół, Katarzyna zaszła w upragnioną ciążę. Choć uważała to za przypadek, teściowa przypisała sobie zasługę i przekonała Grzegorza, że tylko dzięki jej rekomendacji synowa w końcu jest w ciąży.

Od tej pory Zofia Pawłowska czuła się uprawniona do ingerowania we wszelkie sprawy pary, niezależnie od ich zakresu. Uważała, że ze względu na doświadczenie i wiek powinna mieć głos decydujący, co skutkowało narzucaniem swoich rad, od diety po harmonogram snu przyszłej matki. Jej troska przeradzała się w przesadę. Jednej z nocy, około północy, gdy małżonkowie oglądali film przy świecach, do drzwi zadzwoniła właśnie teściowa, aby zweryfikować, czy Katarzyna rzeczywiście szykuje się do snu.

Bezwzględnie weszła do pokoju, zabierając z stołu ulubione sushi Katarzyny i makaron ryżowy.

— Co pani robi?! — próbowała protestować Katarzyna, gdy teściowa zaczęła pakować jedzenie do torby.

— To nie jest jedzenie dla kobiety w ciąży! — niezadowolona mówiła Zofia.

Grzegorz, pomimo zaistniałej sytuacji, nie był zdenerwowany, choć przemyślał, że surowa ryba może zaszkodzić dziecku.

— Ciąża to nie choroba! — podjęła próbę obrony Katarzyna, lecz została zasypana kontrargumentami.

— Dobrze, mamo, nie będziemy już zamawiać takiego jedzenia. Przepraszam — poddał się mąż.

Warto zauważyć: Katarzyna poczuła się upokorzona, zwłaszcza gdy łzy spłynęły po jej policzkach. Mimo to Zofia spokojnie opuściła mieszkanie z zabranym jedzeniem.

W kolejnej rozmowie para próbowała wyjaśnić sytuację. Katarzyna nie potrafiła zrozumieć, że ma być na każdym kroku kontrolowana przez teściową.

Inne kobiety w ciąży jedzą nietypowe rzeczy, a ja nie mogę pozwolić sobie na to, co lubię?

Grzegorz zaoferował zakup wszystkiego, czego żona zapragnie, z wyjątkiem sushi, co spowodowało łzy Katarzyny i ruinę wieczoru.

Podobne incydenty powtarzały się wielokrotnie, gdy Zofia wchodziła nieproszona, aby narzucić swoje porządki.

Pełen napięć dzień spędziła także Katarzyna, która wcześniej opuściła pracę z powodu złego samopoczucia. Wracając do domu z zakupionym jogurtem i bułką zastąpiła jej teściowa.

— Co to za jedzenie? — zapytała z dezaprobatą, odbierając kanapkę.

Przez chwilę niemal doszło do kłótni, którą powstrzymała interwencja sąsiadki. Po chwili kobiety nawiązały rozmowę i uchwyciły wspólny język.

Katarzyna weszła do mieszkania i zamknęła drzwi, ale teściowa nie zrezygnowała i zaczęła pukać. Z czasem w akcji pojawił się Grzegorz, co znowu doprowadziło do kłótni.

Zofia wycofała się, gdy Katarzyna płakała z poczucia bezsilności. Mąż jednak zrzucał wszystko na hormony i nie traktował poważnie narastającego problemu.

W miarę zbliżającego się terminu porodu napięcie wzrastało, a kontrola teściowej nasilała się coraz bardziej.

Zdenerwowana Katarzyna spróbowała szczerze porozmawiać z mężem:

— Grzegorz, wiem, że kochasz mamę, ale ja nie chcę, żeby wpuszczała się do naszego domu bez zaproszenia… — przerwała, słysząc wkładanie klucza do zamka. Z przerażeniem pomyślała, że to włamywacze, jednak zamiast nieproszonych gości zobaczyła Zofię Pawłowską, która z walizką weszła do mieszkania.

— Jak pani weszła? — zapytała z niedowierzaniem.

— Kluczem, syn dał mi drugi komplet — odparła z dumą teściowa. — Martwi się o ciebie, więc postanowiliśmy, że potrzebujesz wsparcia. Mam teraz zamieszkać z wami i dbać o wszystko — powiedziała, wkładając walizkę na podłogę.

Natychmiast zaczęła kontrolować każdy aspekt życia Katarzyny:

Krytykowała jedzenie i wyrzucała niezdrowe produkty.

Oferowała bulion domowej roboty i nalewkę z ziół od znachorki do wypicia bez dyskusji.

Katarzyna spojrzała na męża, który tylko uśmiechnął się, tłumacząc, że matka ma rację i taki sposób postępowania będzie najlepszy.

Podsumowując, historia Katarzyny i Grzegorza pokazuje, jak ingerencja teściowej w prywatne sprawy młodej pary może prowadzić do konfliktów, stresu i poczucia braku kontroli. Mimo intencji dobrej troski, nadmierna kontrola, brak poszanowania granic i niezrozumienie potrzeb partnerów mogą poważnie nadwyrężyć relacje rodzinne. To ważna lekcja o potrzebie komunikacji, szacunku i autonomii w bliskich związkach.

 

Advertisements

Leave a Comment