Deszcz bębnił o blaszany dach starego domu na obrzeżach Quezon City. Lara siedziała przy kuchennym stole, sącząc herbatę z imbiru i słuchając monotonnego kapania wody z nieszczelnego kranu. Każdy dźwięk w tej ciszy wydawał się głośniejszy, ostrzejszy, niemal złowrogi.
Miguel znów wyjechał – delegacja, projekt, praca do późna.
Zostali tylko ona i Mang Ernesto.
Od śmierci teściowej dom wypełniało echo – jakby w ścianach pozostał jej głos, szelest jej sukien, zapach gotowanego ryżu. Ale od pewnego czasu Lara miała wrażenie, że coś więcej kryje się pod tą ciszą. Coś, co porusza się po nocach po drewnianych korytarzach.
Kiedy po raz pierwszy Mang Ernesto poprosił ją, by przyszła do jego pokoju, pomyślała, że chodzi o rachunki. Gdy jednak poprosił, by zamknęła drzwi, coś w niej drgnęło.
Zawsze mówił to samo:
– Nie mów o tym Miguellowi.
Nigdy nie rozumiała dlaczego.
Noc wezwania
Tamtego wieczoru było inaczej. Deszcz bił mocniej, niebo rozdzierały błyski, a wiatr jęczał w szczelinach okien. Lara właśnie odkładała talerze, gdy z góry rozległ się jego głos – głośniejszy niż zwykle, bardziej pośpieszny:
– Lara! Szybko, chodź tutaj!
Jej serce przyspieszyło.
Wbiegła po schodach, otworzyła drzwi i zobaczyła teścia siedzącego przy biurku.
Na stole stało drewniane pudełko, otwarte, wypełnione starymi fotografiami, medalami, a pod nimi – coś, co wyglądało jak mały, metalowy krzyż.
– Zamknij drzwi – powiedział Ernesto. – I usiądź.
Zrobiła, co kazał.
Jego oczy błyszczały niepokojem.
– Ten dom… – zaczął – …nie jest taki, jak myślisz. Twoja teściowa nie umarła w szpitalu. Umarła tutaj. W tym pokoju.
Lara wciągnęła gwałtownie powietrze.
– Co… co pan mówi?
Ernesto odsunął pudełko. Pod spodem leżał klucz.
– Ten klucz otwiera drzwi do piwnicy. Nigdy nie mów o niej Miguellowi. On nie pamięta. I nie może sobie przypomnieć.
– Ale dlaczego?
– Bo to, co tam jest, nie pozwoli mu żyć dalej.
Zanim zdążyła zapytać więcej, rozległ się huk – drzwi wejściowe trzasnęły.
Kroki na schodach, szybkie, ciężkie.
Drzwi do pokoju otworzyły się z impetem.
W progu stał Miguel – przemoczone ubranie, twarz napięta gniewem.
– Co tu się dzieje? – jego głos był zimny, stłumiony, jakby ledwo nad sobą panował.
Lara otworzyła usta:
– Twój ojciec… chciał mi coś pokazać.
Ale Ernesto wstał gwałtownie.
– Nie, Miguel. Nie teraz.
– Nie teraz? – powtórzył syn. – Zawsze tylko tajemnice! Od dziecka coś przede mną ukrywasz!
Pudełko
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Miguel chwycił pudełko ze stołu i wysypał zawartość.
Fotografie rozsypały się po podłodze.
Lara pochyliła się – na jednym z nich zobaczyła młodą kobietę o znajomych oczach.
– To twoja matka? – zapytała.
Ale Miguel nie odpowiedział.
W jego rękach pozostał tylko metalowy krzyż.
Odwrócił go i zobaczył coś wygrawerowanego na spodzie:
„Dla mojego syna. Nie zapominaj.”
– Co to ma znaczyć, tato? – syknął. – Co mam pamiętać?
Ernesto spuścił wzrok.
– To był wypadek. Ona chciała odejść… nie mogłem jej powstrzymać.
Miguel cofnął się o krok.
– Wypadek? Całe życie mówiłeś, że umarła w szpitalu!
– Bo tak było lepiej – wyszeptał starzec. – Dla ciebie.
Piwnica
Tej nocy Lara nie mogła zasnąć. Słyszała, jak ojciec i syn kłócą się do późna, jak coś się tłucze, jak kroki uderzają o drewnianą podłogę.
A potem cisza.
Wstała po północy.
Drzwi do pokoju Ernesto były uchylone. Nikogo w środku.
Ale na stole leżał klucz.
Zeszła na dół. W kuchni, za starym kredensem, znalazła wąskie drzwi prowadzące w dół.
Otworzyła je.
Zimne powietrze uderzyło w twarz. Schodziła po skrzypiących schodach, czując jak serce bije coraz szybciej.
Na dole – ciemność. I zapach wilgoci.
Włączyła latarkę w telefonie.
Na ścianach – zdjęcia. Dziesiątki.
Miguel jako dziecko, Ernesto, kobieta o łagodnej twarzy.
Ale na jednym zdjęciu kobieta miała coś w dłoniach.
Ten sam metalowy krzyż.
Podpis: „Ostatnie zdjęcie, 1999.”
Wtedy usłyszała za sobą głos:
– Lara… dlaczego tu zeszłaś?
Odwróciła się gwałtownie.
W świetle telefonu stał Miguel. Twarz miał bladą, oczy puste.
W dłoni trzymał krzyż.
– Twój ojciec mi wszystko powiedział – powiedziała cicho. – O twojej matce.
– Nic nie rozumiesz. – zrobił krok bliżej. – Ona tu jest. Wciąż.
– Miguel…
– Widzisz? – wskazał ścianę. – Ona patrzy.
Z ciemności wyłoniła się sylwetka.
Lara cofnęła się przerażona.
Była to postać kobiety, stojąca w półcieniu. Włosy miała mokre, twarz – rozmazaną jak na starej fotografii.
– Miguel… – wyszeptała Lara. – To niemożliwe.
– Matka wróciła – odparł. – I czekała na ciebie.
Zanim Lara zdążyła cokolwiek zrobić, postać poruszyła się, a światło telefonu zgasło.
W ciemności rozległ się tylko krzyk.
Poranek
Następnego dnia sąsiedzi zobaczyli Miguela siedzącego na schodach przed domem.
Był bosy, mokry, wpatrzony w nic.
Gdy zapytano, co się stało, odpowiedział spokojnie:
– Lara już śpi. Razem z matką.
Policja przeszukała dom.
Na stole w pokoju Ernesto znaleziono pudełko, a w nim krzyż.
Na odwrocie ktoś wydrapał nowe słowa:
„Dla mojej nowej córki. Nie zapominaj.”
Piwnica była zamurowana.
Nie znaleziono w niej ani Lary, ani Ernesto.
Epilog
Trzy miesiące później Miguel sprzedał dom.
Wyjechał na prowincję, zaczął pracować w warsztacie, milczący, wychudzony.
Pewnej nocy odwiedził miejscowy kościół. Położył na ołtarzu metalowy krzyż i szeptem powiedział:
– Już ich nie słyszę, mamo.
Odwrócił się, by odejść, gdy nagle z wnętrza świątyni dobiegł delikatny głos kobiety:
– Ale ja wciąż słyszę ciebie, synu.
Światło świec zadrżało, a w cieniu konfesjonału widać było dwie sylwetki.
Jedna z nich miała włosy Lary.