Zameldowałam się w hotelu, nie mając pojęcia, że mój mąż był już tam wcześniej… w towarzystwie innej kobiety.

Advertisements

Zdrada w hotelu: gdy prawda czeka za rogiem

Advertisements

Clara wyruszyła w podróż służbową pełna entuzjazmu i nadziei. To miał być kamień milowy w jej karierze — szansa, by zamienić swoją restaurację w prawdziwą markę. Ale jedno nieoczekiwane spotkanie z nieznajomym… zburzyło wszystko, co znała.

Od zawsze lubiła podróżować sama, zwłaszcza gdy chodziło o pracę. W byciu anonimową w obcym mieście było coś wyzwalającego. Praca często rozdzielała ją z mężem, Tomem, ale to nie przeszkadzało im w utrzymaniu bliskości. On zostawał w domu, zadowolony z telewizora i przekąsek. A ona… goniła marzenia.

Advertisements

— I tak nie planuję niczego zmieniać — rzucił Tom z uśmiechem, kiedy żegnał się z nią na lotnisku. Trzymał jej walizkę i pomachał lekko ręką.

Ale tym razem wszystko miało być inaczej. Bo Tom też miał swój „plan podróży”.

Przed wylotem Clara czuła się podekscytowana, ale i dziwnie niespokojna. Jej partner biznesowy, Malcolm, nie mógł jej towarzyszyć — jego żona miała lada chwila rodzić.

— Zaufaj sobie. Pracowaliśmy nad tym pół roku. Jesteś gotowa — zapewnił ją z przekonaniem.

— Powinieneś tam być — powiedziała cicho.

— Ty poradzisz sobie świetnie — odpowiedział.

Tom również próbował ją uspokoić.

— Prezentacje to twoja specjalność. Po prostu bądź sobą. I wracaj do mnie.

Uśmiechnęła się, choć coś w niej drżało. Ten projekt oznaczał wszystko — sukces lub koniec marzeń.

Po opóźnieniu lotu miała zaledwie chwilę na odebranie auta z wypożyczalni i dotarcie na spotkanie.

Prezentacja przebiegła znakomicie. Głównego inwestora, Granta, zachwyciło jej wystąpienie.

— Gratulacje, Clara. To była jedna z najlepszych prezentacji, jakie widziałem — powiedział, ściskając jej dłoń.

W końcu mogła odetchnąć. Najgorsze było za nią. Teraz pozostało tylko czekać na decyzję.

Gdy dotarła do hotelu, jedyne, o czym marzyła, to prysznic i telefon do Toma oraz Malcolma z dobrą nowiną.

W recepcji czekała na zameldowanie. Obok niej stała kobieta, którą wcześniej widziała w samolocie. Miały krótki kontakt wzrokowy, a potem nieznajoma zagadnęła:

— Też tu mieszkasz? — zapytała z uśmiechem.

Clara przytaknęła. Miały zamiar spędzić tylko kilka dni w tym samym miejscu. Rozmowa potoczyła się naturalnie.

— Potrzebowałam chwili oddechu… — powiedziała kobieta. — Jestem tu z chłopakiem. Trochę to skomplikowane.

— Skądś to znam — zażartowała Clara.

— On jest żonaty — dodała cicho tamta, jakby nie było to nic niezwykłego. — Ale jego żona ciągle wyjeżdża. On podejrzewa, że ma romans z kolegą z pracy.

Clara napiła się wina musującego, próbując nie pokazać, jak bardzo ją to zdziwiło.

— To brzmi… chaotycznie.

—Pewnie. Ale czasem nie warto wszystkiego analizować, prawda?

Kobieta podeszła do recepcji.

— Dzień dobry. Nazywam się Veronika. Mój partner, Tom Harrison, zrobił rezerwację. Jeszcze nie dotarł — przyleci dziś wieczorem.

Clara zamarła.

Tom Harrison.

Jej mąż.

Nie… to niemożliwe. To musi być zbieg okoliczności.

— Oczywiście — odpowiedziała recepcjonistka. — Czy mogłabym poprosić o numer kontaktowy lub e-mail w celu potwierdzenia?

Veronika bez zawahania podała numer.

Numer Toma.

Świat się zatrzymał. Serce Clary waliło jak oszalałe, a w głowie rozgrywał się emocjonalny huragan: niedowierzanie, wściekłość, ból.

— Miłego pobytu — rzuciła Veronika z perfidnym uśmiechem. — Pewnie jeszcze się spotkamy.

Clara odebrała swój klucz do pokoju jak przez mgłę. Nie była nawet pewna, czy mówiła Tomowi, w którym hotelu będzie. Czy pytał?

W pokoju emocje wzięły górę. Sukces spotkania przestał mieć znaczenie. Liczyło się tylko to, że została zdradzona.

Wiedziała jedno: nie będzie płakać. Będzie działać.

Wieczorem zeszła do recepcji. Na szczęście podsłuchała, do którego pokoju przydzielono Toma i jego kochankę. Z kieszeni wyjęła notatnik i napisała krótką wiadomość: zaproszenie na darmowy masaż w hotelowym spa.

Czekała, aż Veronika wyjdzie.

Gdy zmieniła się obsługa, Clara podeszła do recepcji z pewnym siebie uśmiechem.

— Chciałabym dostać drugi klucz do pokoju mojego męża, Toma Harrisona. Już się zameldował.

Recepcjonistka poprosiła o numer kontaktowy. Clara podała go bez wahania.

Klucz otrzymała w kilka sekund.

Weszła do ich pokoju. Usiadła na łóżku. Zdjęła buty. Włączyła telewizor.

Po chwili usłyszała znajomy głos:

— Kochanie, jestem…

— Niespodzianka! — zawołała Clara z gorzkim uśmiechem. — Nie wiedziałam, że też zatrzymałeś się w tym hotelu.

Tom pobladł. Oczy rozszerzyły się w szoku. Czoło pokryło się potem.

— Clara… to nie tak…

— Naprawdę? — skrzyżowała ramiona. — Powiedz mi tylko jedno: jak długo?

Nie kręcił.

— Siedem miesięcy.

Clara zaśmiała się. Nie z rozbawienia, ale z rozpaczy.

— Zasługuję na kogoś, kto mnie szanuje. Ty już nim nie jesteś.

Nie odpowiedział. Żadnych przeprosin. Żadnego „wybacz”.

Wyszła. Bez krzyków, bez łez. Wiedziała, że właśnie zostawiła za sobą coś, co już nie było warte ratowania.

Po powrocie do swojego pokoju zadzwoniła do Malcolma.

— Prezentacja poszła świetnie — powiedziała.

— Świetnie. Teraz tylko czekać.

— Tak… teraz tylko czekać — powtórzyła cicho, czując, jak w jej wnętrzu coś się zmienia. Coś, co już nigdy nie wróci do poprzedniego stanu.

Wzięła gorący prysznic, zamówiła kolację do pokoju i czekała na e-mail od Granta.

Od tego momentu mogła już tylko iść naprzód.

A Tom? On został tam, gdzie jego miejsce — w przeszłości.

Advertisements

Leave a Comment