Zdrada i Kontrola: Piekło Przedślubnej Dramy

Advertisements

Konflikt, który zaczął się od prywatności telefonu

Advertisements

“Co robisz? Natychmiast odłóż!” — krzyknęła Tatiana, stojąc w progu pokoju, wyraźnie zaskoczona tym, co zobaczyła.

„Chciałam tylko zobaczyć, jakie masz aplikacje” — niewinnie odpowiedziała Olya, przyszła bratowa. — „I co w tym takiego?”

Advertisements

Tatiana trzymała granice rozpiętego, niebieskiego szlafroka, właśnie wychodząc z łazienki. Jej mokre włosy zostawiały ciemne plamy na ramionach, z których spływały krople wody. W tym momencie zastała Olyę siedzącą na kanapie i z zaciekawieniem przeglądającą jej telefon.

„Nie zrobiłam tego celowo! Po prostu byłam ciekawa, jaki masz smartfon” — próbowała się tłumaczyć dziewczyna, lecz jej oczy nerwowo się rozglądały.

Narzeczona błyskawicznie podeszła do Olyi i zdecydowanym ruchem zabrała telefon z jej rąk.

„Nie wolno bez zgody sięgać do czyichś rzeczy” — powiedziała Tatiana spokojnie, lecz stanowczo, starając się nie okazać irytacji. — „To jest przestrzeń prywatna, zwłaszcza jeśli chodzi o telefon.”

Olya parsknęła, jakby niesprawiedliwie ją oskarżono:

„A co masz do ukrycia? Jeśli wszystko jest jawne, to nie ma powodu do awantury!” — powiedziała wyniośle, unosząc podbródek. — „Albo jest coś, czego brat nie powinien się dowiedzieć?”

Ta młodsza siostra jej narzeczonego i relacje między nimi były napięte od samego początku.

„Nie o to tu chodzi” — odpowiedziała Tatiana, starając się mówić spokojnie. — „Nawet jeśli ktoś nie ma tajemnic, prawo do prywatności trzeba szanować. Moje wiadomości, zdjęcia, notatki — to moje sprawy. A czy ty zgodziłabyś się, żebym bez pytania zabrała twój telefon?”

Do pokoju weszła Julia — starsza siostra Olyi, ubrana w luźny sweter. Miała czujne spojrzenie, które przechodziło znad jednej dziewczyny na drugą.

„Co się stało? Dlaczego się denerwujesz?” — zwróciła się do Tatiany.

Olya natychmiast wykorzystała obecność siostry, aby się popierać:

„Ja tylko zerknęłam do jej telefonu, a ona robiła wielkie sceny. Widać, że ma coś ważnego do ukrycia” — dodała złośliwie.

Julia podeszła bliżej i stanęła obok Olyi.

Tatiana poprawiła rozczochrane włosy i ponowiła próbę wyjaśnienia:

„Wyobraźcie sobie, że ja sięgam po wasze telefony i zaczynam czytać wasze rozmowy z przyjaciółkami, oglądać albumy ze zdjęciami, sprawdzać historię przeglądania. Czy to by wam się podobało?”

Siostry spojrzały po sobie.

„Nie mam nic do ukrycia” — z dumą oświadczyła Julia. — „Mam czyste sumienie.”

„Właśnie!” — podchwyciła Olya. — „A jeśli tak się denerwujesz, to znaczy, że coś ukrywasz przed moim bratem. Przecież to twój narzeczony, prawda?”

Tatiana zdała sobie sprawę, że rozmowa nie ma sensu. Siostry celowo wykręcały sedno problemu. Bez słowa odwróciła się szybko, ruszyła do salonu i zatrzasnęła za sobą drzwi na klucz. Dopiero wtedy wzięła głęboki oddech.

„To nie do wiary. Po prostu nie do wiary” — wymamrotała. — „Jak można bezczelnie grzebać w cudzych rzeczach, a potem jeszcze obwiniać?”

Usiadła na łóżku. Krople wody kapały z włosów na ekran telefonu, który odblokowała i irytująco odsłoniła dłonią.

Nagle urządzenie zaczęło wibrować, na ekranie pojawiła się twarz uśmiechniętego Denisa. Tatiana drgnęła, jakby przyłapana na czymś niedozwolonym, jednak szybko się uśmiechnęła do siebie.

„Cześć, kochanie” — odpowiedziała.

„Cześć, Tania. Jak się masz? Co tam u ciebie z siostrami?” — jego głos był ciepły, ale ton pytania wyczuwalnie ostrożny.

Tatiana przewróciła oczami. Wiadomości rozchodzą się tu szybciej niż światło.

„Głupoty same. Wyszedłam spod prysznica, a twoja siostra już grzebała w moim telefonie. Po prostu powiedziałam, że tak nie wolno.”

Na linii zapanowała cisza.

„I dlatego się zdenerwowałaś?” — zapytał. — „Olya twierdzi, że prawie awanturę zrobiłaś.”

Tatiana policzyła w myślach do dziesięciu.

„Żadnej awantury nie było. Po prostu wytłumaczyłam, że nieładnie jest grzebać bez zgody w cudzych rzeczach.”

„No a jak ona chce, niech patrzy” — zbagatelizował Denis. — „Przecież nie masz nic do ukrycia, prawda?”

Te same słowa, te same intonacje, co u jego sióstr.

„Nie o to chodzi” — powiedziała wolno Tatiana, dobierając słowa. — „Chodzi o granice prywatności. Każdy człowiek ma swoje sprawy, notatki, rozmowy. Może chcę kupić Ci prezent-niespodziankę albo coś osobistego przedyskutować z przyjaciółką… To nie powód, by się wtrącać.”

„Sekrety?” — głos Denisa ochłodził się. — „Coś przede mną ukrywasz?”

Tatiana przeklęła w myślach — za niefortunne brzmiało słowo „sekrety”.

„Nie przyczepiaj się do słów. Mówię o zwykłych prywatnych rzeczach. Może rozmowy z przyjaciółką, może coś odnośnie organizacji ślubu… Teraz muszę się przebrać i jechać — siostra czeka.”

„Tylko siostra?” — dodał żartobliwie, lecz wyczuć można było podejrzliwość.

Tatiana głęboko westchnęła, starając się opanować irytację.

„Proszę, nie zaczynaj. Niedługo się pobierzemy, pamiętasz? Naprawdę muszę iść. Kocham Cię.”

„Ja też Cię kocham.”

„Całuję ekran” — powiedziała z figlem i rozłączyła się, nie dając mu szansy odpowiedzieć.

Potrząsnęła głową, rozchlapiąc resztki wody. „Wszystko się ułoży” — powtórzyła w myślach. — „Muszę tylko tego dopilnować.”

Wspólne wyjście i narastające napięcie

Dwadzieścia minut później Tatiana wychodziła już z sypialni. Włosy były spięte w niedbały koczek, założyła jeansy i luźną tunikę. Pragnęła jak najszybciej opuścić dom.

„Poczekaj, pójdę z tobą!” — zawołała Julia, wybiegając z kuchni.

Tatiana zatrzymała się, unosząc brwi ze zdziwieniem.

„Po co? Mam swoje sprawy.”

Julia narzuciła kurtkę i poprawiła fryzurę.

„Denis kazał, żebym się tobą zaopiekowała” — prawie z dumą oznajmiła. — „Powiedział, że jesteś zdenerwowana i nie powinnaś być sama.”

Zaopiekować? Jak nad dzieckiem czy więźniem podejrzanym?

Julia zauważyła zmarszczenie na twarzy Tatiany i zwróciła się do Olyi:

„Zobacz, jak zaciska usta! Pewnie nie zamierza iść z siostrą. A może nasza Taniunia ma romans?”

Olya zaśmiała się, zasłaniając usta dłonią.

Kłótnia była bezcelowa — każde słowo Tatiany mogło zostać wykorzystane przeciwko niej.

„Jeśli chcesz iść — chodź” — odpowiedziała stonowanie. — „Ale ostrzegam: chodzę szybko.”

Nie czekając na reakcję, wyszła z mieszkania. Julia, zaskoczona, przyspieszyła kroku.

„Hej, poczekaj!” — zawołała, próbując nadążyć, choć nie miała wygodnego obuwia.

Tatiana nawet się nie obejrzała.

„Mówiłam: albo dojdziesz, albo zostaniesz w tyle.”

Julia narzekała pod nosem, ale przyspieszyła. Tatiana kroczyła szerokimi krokami, słysząc za sobą szybkie oddechy przyszłej bratowej.

Zakupy i ukryte napięcie

„To absurdalne” — myślała, przechodząc przez podwórko. — „Co to znaczy ‘zaopiekować się’? Kim? Mną? Przecież jeszcze nie jesteśmy mężem i żoną, a ja już pod nadzorem. Co będzie dalej?”

Gdy wyszły na ulicę, Julia w końcu dogoniła Tatianę, zziębnięta i zirytowana.

„Specjalnie idziesz tak szybko?” — zrzędziła.

„Zawsze tak chodzę” — odpowiedziała spokojnie Tatiana. — „Siostra czeka na mnie przed centrum handlowym za pięć minut.”

Wera już stała przy wejściu, przeglądając coś w telefonie. Gdy zobaczyła siostrę, pomachała, ale uśmiech lekko zbladł, gdy zauważyła Julię.

„Cześć, siostrzyczko” — objęła ją Tatiana. — „To Julia, siostra Denisa. Prosił, by mi towarzyszyła” — ironicznie dodała, robiąc cudzysłów palcami.

Wera spojrzała zdziwiona, myśląc, że to żart.

„Serio?” — zaśmiała się. — „Przecież jesteście prawie małżeństwem!”

„W rodzinie mojego narzeczonego chyba rozumienie zaufania jest inne” — odpowiedziała oschle Tatiana.

„To idziemy wybierać sukienkę na wieczór panieński” — zaproponowała Wera, łapiąc siostrę za rękę.

Wchodząc do centrum, Wera szepnęła Tatianie:

„Później porozmawiamy — bez niepotrzebnych uszu.”

Tatiana skinęła głową, wdzięczna za zrozumienie.

Podczas przeglądania butów w jednym z butików Julia oddaliła się, wyciągając telefon. Tatiana to zauważyła, ale nie przerwała oglądania pary sandałów z paskami.

„Myślisz, że do sukienki pasują?” — zapytała siostra.

Wera potwierdziła skinieniem głowy, ale jej uwagę przyciągał telefon Julii, która szeptała coś do słuchawki.

„Tak, Denis, jesteśmy w centrum handlowym. W sklepie obuwniczym. Nic specjalnego… Po prostu rozmawiam z siostrą…”

Wera nachyliła się do Tatiany i szepnęła:

„Czy ona ci zdaje raport?”

„Wygląda na to.”

„Taniu, co się dzieje?” — zapytała poważnie, odsuwając Tatianę na bok. — „To bardziej wygląda na inwigilację niż troskę.”

Tatiana krótko opowiedziała o porannym incydencie z telefonem.

„Weszłam do pokoju, a ona już grzebała w moim telefonie. Potem obie mnie obwiniały, jakbym coś ukrywała.”

Wera zmarszczyła brwi.

„Nie podoba mi się to. Bardzo przypomina zazdrość albo kontrolę.”

„Nie, Denis taki nie jest” — pokręciła głową Tatiana. — „Jesteśmy razem półtora roku — zauważyłabym.”

„Za kilka dni zostaniesz jego żoną” — przypomniała Wera, rzucając wymowne spojrzenie w stronę Julii, która znów próbowała dyskretnie zrobić zdjęcie przez szybę witryny. — „Czasem mężczyźni zaczynają zachowywać się inaczej, gdy czują, że mają już związek w kieszeni.”

„Bzdura” — potrząsnęła głową Tatiana. — „Po prostu ma zbyt opiekuńcze siostry. Są przyzwyczajone, że muszą doglądać Denisa, a teraz uznały, że powinny kontrolować również mnie.”

Wzięła ze półki parę butów i dodała:

„Pójdę je przymierzyć.”

Konfrontacja w kawiarni

Po kilku godzinach zakupów dziewczyny zatrzymały się w kawiarni. Wera podeszła do baru, by złożyć zamówienie, zostawiając Tatianę samą z Julią.

„No i? Złożyłaś kolejny raport bratu?” — zapytała Tatiana z uśmiechem, choć cały czas czuła napięcie.

Julia spojrzała na nią bez śladu uśmiechu.

„A co? Masz powód do niepokoju?”

„Czy wy wszyscy nie macie obsesji na punkcie słowa ‘ukrywać’?” — Tatiana pochyliła się lekko do przodu. — „A ty? Nie masz niczego, co wolisz ukryć przed mężem?”

Julia zarumieniła się gwałtownie i odwróciła wzrok.

„Dobra, żartowałam” — machnęła ręką Tatiana, zaskoczona reakcją przyszłej bratowej. — „Twoja sprawa, gdzie chcesz spędzać czas.”

Julii telefon nagle zadzwonił. Natychmiast go chwyciła.

„Halo? Tak, Denis… jesteśmy w kawiarni ‘Moskwa’, na trzecim piętrze… Jasne, rozumiem…”

Wera wróciła z tacą, spojrzała pytająco na Tatianę i szeptem zapytała:

„To już trzeci telefon w ciągu dwóch godzin?”

Tatiana wzruszyła ramionami, udając obojętność, ale w środku rosło złe przeczucie.

Powrót do domu i wybuch konfliktu

Po powrocie do domu panowała cisza. Olya i Julia już tam były — siedziały w salonie i szeptały między sobą. Gdy zobaczyły Tatianę, zamilkły, ale na ich twarzach pojawił się dziwny, niemal triumfujący uśmiech.

Tatiana jedynie skinęła im głową i szybko poszła do swojego pokoju, zatrzaskując drzwi. Porzucone na fotelu zakupy nie wzbudzały jej zainteresowania.

Pokój był cichy. Wyjęła telefon z kieszeni i zamyśliła się, patrząc na niego. Jakby to zwykłe urządzenie było źródłem wszystkich kłopotów.

Usiadła na łóżku i rozważała: co się stało z Denisem? Kiedyś był zupełnie inny. Przez półtora roku dzielili radości, plany, nawet drobne nieporozumienia. Dlaczego teraz, tuż przed ślubem, zaczął ją podejrzewać?

Jego nagłe brak zaufania zranił ją bardziej, niż się spodziewała.

Pojawił się nieoczekiwany pomysł — może głupi, lecz ciekawy. Chwyciła telefon i zadzwoniła do siostry.

„Wera?” — wyszeptała, obawiając się podsłuchu ze strony Julii lub Olyi. — „Potrzebuję pomocy.”

„Słucham…”

„Pomyślałam… czy mogłabyś wysłać mi kilka wiadomości? Bez imion, po prostu… sama zrozumiesz.”

„Dobrze, ale bądź ostrożna, dobrze?”

Po zakończeniu rozmowy Tatiana położyła telefon ekranem do góry i zaczęła czekać. Minęły minuty, a na ekranie pojawiły się pierwsze wiadomości:

“Jak się cieszę…”

“Nie mogę się doczekać…”

“Całuję…”

Uśmiechnęła się delikatnie i odpisała:

„Wzajemnie… Czekam…”

Wstała, zostawiła otwarty telefon na stole i poszła do łazienki.

Powrót Denisa i narastanie napięcia

Denis wrócił wcześniej niż zwykle. Jego kroki były szybkie i zdecydowane. Tatiana od razu poczuła, że coś jest nie tak. Układała akurat naczynia, gdy wszedł.

„Cześć” — przywitała się.

On nie odpowiedział. Zdjął marynarkę i rzucił ją na oparcie krzesła, nie spuszczając z niej chłodnego spojrzenia.

„Musimy iść” — nagle powiedziała Olya, wstając z kanapy. — „Obie z Julią obiecałyśmy mamie…”

„Tak, tak, już późno” — wtrąciła szybko Julia.

Przechodząc obok Denisa, Olya szepnęła mu coś do ucha. Jego twarz stała się jeszcze bardziej napięta.

„Idziemy” — teatralnie westchnęła Olya.

„Oddałaś wartę, otrzymałaś rozkaz” — rzuciła Tatiana, chociaż jej żart nie wywołał efektu.

Drzwi za siostrami zatrzasnęły się.

Tatiana spokojnie podeszła do kuchni, włączyła czajnik i wyjęła kawę.

„Chcesz?” — zapytała przez ramię. — „Czy herbatę?”

Denis powoli podszedł do framugi drzwi i oparł się o nią.

„Jak praca?” — ciągnęła Tatiana, wsypując kawę do filiżanki. — „Skończyłeś?”

„Kto to?” — nagle ostry był głos Denisa.

Tatiana obróciła się, pokazując zdziwioną minę.

„Co?”

„Nie udawaj!” — podniósł głos. — „Kto jest tym człowiekiem, z którym piszesz? ‘Moja kochana’, ‘całuję’… Kto to?”

Tatiana zrozumiała, że ktoś sprawdził jej telefon, prawdopodobnie Olya, i od razu doniósł bratu. Eksperyment zadziałał szybciej, niż myślała.

„O co ci chodzi?” — udawała niewinną.

„Przestań!” — uderzył dłonią w stół. — „Masz kogoś! Przez cały ten czas mnie okłamywałaś!”

„Może powiesz, co dokładnie masz na myśli?” — starała się mówić spokojnie, ale wewnątrz złość narastała.

„Za dwa dni mamy ślub!” — wykrzyknął. — „A ty…”

„Dokładnie! Ślub!” — próbowała go objąć, ale odtrącił ją. — „Wreszcie będziemy razem!”

„Miałaś kogoś przede mną?” — zapytał, patrząc prosto w oczy.

„Oczywiście, że tak. Jak ty. Nie jesteśmy dziećmi, Denis. Każdy z nas miał swoją przeszłość.”

Zawahał się, potem odwrócił się gwałtownie i wyszedł.

Telefon Tatiany zaczął wibrować. Pojawiła się nowa wiadomość od Very — zabawny naklejka z napisem: „No i jak, zadziałało?”

Uśmiechnęła się, lecz jej uśmiech zgasł, gdy wrócił Denis.

„Znów on?” — wymamrotał przez zęby.

Tatiana chwyciła telefon, lecz Denis gwałtownie wyrwał go z jej rąk.

„Oddaj!” — krzyknęła.

„Chcę zobaczyć, jakie masz ‘małe sekrety’” — powiedział, próbując odblokować ekran.

„To mój telefon! Nie masz do tego prawa!”

„Wiem, że za moimi plecami flirtujesz!” — krzyknął.

„Co się z tobą dzieje?!” — wyrwała telefon i cofnęła się. — „Nie poznaję cię!”

„Oddaj!” — żądał.

„Nie!” — ścisnęła telefon w dłoniach. — „To paranoja!”

Nie czekając na dalsze starcia, odwróciła się i poszła do sypialni.

Rozpacz i koniec

Rano, gdy Denis wyszedł do pracy, Tatiana podeszła do szafy. Tam wisiała jej suknia ślubna. Wolno przejechała palcami po białej tkaninie, dotknęła koronek na gorsecie.

„To miał być piękny dzień” — pomyślała z goryczą.

Wczorajsza kłótnia nie dawała jej spokoju. Jak niewinna sprawa telefonu mogła tak się zakończyć? Tydzień temu Denis wydawał się najbardziej rozsądnym człowiekiem na świecie, a teraz, dwa dni przed ślubem, zamienił się w zazdrosnego i podejrzliwego człowieka.

Nagle otworzyły się drzwi. Tatiana napięła się na dźwięk kroków. Denis zwykle nie wracał tak wcześnie, a tym razem wraz z nim przyszły trzy kobiety — matka Denisa, Elżbieta Kirillowna, a za nią Olya z Julią.

„Wzmocnienie przyszło” — pomyślała gorzko, zamykając drzwi szafy.

Elżbieta zatrzymała się w progu, uważnie spoglądając na synową.

„Dziewczynki, idźcie do kuchni, zaparzcie herbatę” — powiedziała, nie spuszczając oczu z Tatiany. — „Musimy porozmawiać.”

Olya i Julia wymieniły niezadowolone spojrzenia, ale odeszły, przelatując przed Tatianą i rzucając sobie pełne znaczenia słowa.

Kiedy zostały same, Elżbieta podeszła bliżej. Pachniała drogimi perfumami i delikatną goryczką papierosowego dymu.

„Nie zachowuj się głupio, dziewczyno” — zaczęła bez ogródek. — „Za kilka dni masz ślub, a ty tu się obłapiajesz. To niedopuszczalne.”

„Proszę, wyjaśnij, co masz na myśli przez ‘obłapiać’ i ‘głupio’” — poprosiła spokojnie Tatiana, nie spuszczając wzroku.

Elżbieta parsknęła, jej usta rozciągnęły się w suchym, niemal pogardliwym uśmiechu.

„Doskonale wiesz, o czym mówię.”

„Nie mówię waszym językiem” — odparła stanowczo Tatiana. — „Jestem przyzwyczajona, że ludzie mówią wprost, więc powiedzmy jasno: kto co robi i dlaczego?”

Teściowa zmrużyła oczy, jakby oceniała stopień oporu.

„Wszystko wiem” — głos miał lodowaty chłód. — „Przed ślubem znalazłaś kogoś na boku. Okłamujesz mojego syna. Pewnie masz cały haremu w zapasie…”

Tatiana nie czuła wstydu o siebie, a raczej o nich — za ich podłe myśli i podejrzenia.

Spojrzała kątem oka, widząc, jak Olya i Julia ostrożnie wyglądają z kuchni, wyraźnie podsłuchując. Na twarzy Julii grał zadowolony uśmiech, co było ostatnią kroplą dla Tatiany.

„Zawsze odnosiłam się do was z szacunkiem, Elżbieto Kirillowno” — powiedziała powoli, ale stanowczo. — „Nie warto odwracać prawdy do góry nogami. Jeśli ktoś ma romans z boku, to lepiej szukać wśród waszych własnych córek.”

Tatiana była zaskoczona własną determinacją. Elżbieta gwałtownie obróciła się, rzucając spojrzenie na córki, które, udając, że nic nie słyszą, nie kryły triumfalnego zadowolenia.

„Daj telefon” — nagle zażądała teściowa, wyciągając rękę.

„Co?” — nie mogła uwierzyć Tatiana w swoje uszy.

„Swój telefon” — powtórzyła Elżbieta. — „Chcę zobaczyć, z kim piszesz.”

„Nie zamierzam…” — zaczęła Tatiana, ale nie zdążyła dokończyć.

Olya wykorzystała zamieszanie, rzuciła się na stolik, chwyciła telefon Tatiany i podała go matce.

„Proszę, mamo” — powiedziała dumnie.

„Oddajcie mój telefon!” — krzyczała Tatiana, próbując odebrać urządzenie, lecz Elżbieta zręcznie ją odepchnęła.

Olya roześmiała się — śmiech ostry i nieprzyjemny, jak dźwięk tłuczonego szkła.

„Oddaj mój telefon!” — żądała Tatiana, próbując przejść obok Julii, która stanęła jej na drodze.

„No właśnie, to właśnie mówiłam” — drwiła Julia. — „Dlaczego się tak stresujesz, jeśli nie masz nic do ukrycia?”

Elżbieta już aktywowała ekran i szybko przeglądała wiadomości. Jej doświadczone palce zręcznie poruszały się po menu. Tatiana próbuje odzyskać telefon, ale Olya i Julia tworzyły żywy mur.

„Puśćcie!” — krzyczała Tatiana. — „Jak śmiecie tak postępować?”

„O mój Boże!” — nagle zawołała teściowa, wskazując na ekran. — „’Całuję’! Spójrzcie! To dowód!”

Trzymała telefon jak trofeum, pokazując go córkom z triumfalnym wyrazem twarzy. W jej oczach świeciło zadowolenie.

„Spójrzcie, dziewczyny!” — pokazała im wiadomości. — „’Moja kochana’, ’całuję’, a ona odpowiada: ’Wzajemnie, czekam.’ To trzy dni przed ślubem!”

Julia i Olya zbliżyły się, z zainteresowaniem patrząc na ekran. Na ich twarzach malowały się dumne uśmiechy, jakby odkryły wielką intrygę.

Tatiana zebrała siły, odepchnęła Julię i wyciągnęła telefon z rąk Elżbiety Kirillowny.

„Dość!” — krzyknęła.

„Jak możesz mówić tak do matki mojego brata?” — parsknęła Julia, ale Tatiana już nie słuchała.

„Jesteś podłą kobietą, Elżbieto Kirillowno” — jej głos był chłodny i cichy, ale pełen pogardy. — „A twoje córki to małe, złośliwe bestie, które karmią twoimi chorymi pomysłami.”

Olya i Julia spojrzały po sobie i, ku zdziwieniu wszystkich, zaczęły się śmiać. Ten śmiech tylko pogłębił gniew Tatiany.

„Śmiejecie się?!” — zwróciła się do nich. — „Pewnie dlatego, że do tego przywykłyście. Jesteście nazywane sukami. Grzebiecie w cudzych torebkach, podsłuchujecie, szpiegujecie. Jesteście po prostu niskimi, podłymi ludźmi. Wynoście się natychmiast z mojego mieszkania!”

Olya chichotała, Julia zasłaniała usta dłonią. Elżbieta Kirillowna zachowała powagę.

„Ty drańsko!” — warknęła i, nie dając Tatianie czasu zareagować, uderzyła ją z całej siły w twarz.

Dźwięk klapsa rozległ się echem w pokoju. Nawet Olya i Julia zamilkły, zszokowane.

Tatiana zamarła. Ręka powoli uniosła się do policzka, który palił od bólu. Nie mogła uwierzyć, że ją uderzono. Po raz pierwszy w życiu. Nikt nigdy nie podniósł na nią ręki. Ani w rodzinie, ani w szkole, ani nigdzie.

Powoli cofała się, przyciskając dłoń do zaczerwienionej skóry. Łzy wypełniały oczy, ale powstrzymywała je — nie tutaj, nie teraz, nie przed tymi kobietami.

Bez słowa odwróciła się i szybko zeszła do sypialni, zatrzaskując drzwi i zamykając je na klucz.

Tylko teraz, w samotności, pozwoliła sobie zapłakać. Bezgłośne szlochy trzęsły całym ciałem, a łzy spływały po policzkach. Usiadła na podłodze, obejmując kolana i długo tak siedziała, dusząc ból.

„Jak to wszystko mogło tak szybko się rozpaść?” — szepnęła przez łzy.

Za drzwiami dochodziły przytłumione rozmowy. Elżbieta Kirillowna mówiła surowo do córek, ale w jej głosie nie było żadnej skruchy. Wręcz przeciwnie — wyglądała na zadowoloną.

“Sama winna…” — docierały do Tatiany urywki. — “Nie powinna była prowokować…”

Dzień upłynął w ciężkiej ciszy. Leżąc na łóżku, Tatiana wpatrywała się w sufit, przeżywając wydarzenia ostatnich dni. Półtora roku miłości i zaufania — a teraz taki gwałtowny zwrot. Jakby Denis stał się innym człowiekiem.

Około godziny 18 usłyszała otwierające się drzwi. Znane kroki — Denis wrócił do domu.

„Taniu? Jesteś tam?”

Nie odpowiedziała. Kroki zbliżyły się do sypialni, klamka się poruszyła, ale drzwi były zamknięte na klucz.

„Taniu, otwórz, proszę.”

Powoli wstała, podeszła do drzwi, ale nie spieszyła się z otwieraniem.

„Co się stało?” — zapytał. — „Mama dzwoniła, mówiła, że kłótnia.”

„Kłótnia” — powtórzyła w myślach Tatiana z gorzką ironią. Jak nazwać to inaczej?

W końcu otworzyła drzwi. Przed nią stał Denis — w garniturze, z zatroskaną miną. Widząc jej czerwone oczy i potargane włosy, zmarszczył brwi.

„Co się stało?” — zapytał ponownie, robiąc krok w jej stronę.

Tatiana cofnęła się.

„Znasz prawdę, prawda?” — jej głos był zmęczony i chłodny. — „Wiesz, że twoja mama mnie uderzyła? Że twoje siostry śmiały się z tego? I jeszcze pytasz?”

Denis zawahał się, był zdruzgotany.

„Mama… uderzyła cię?” — nie dowierzał. — „To niemożliwe. Ona nigdy…”

„Możliwe” — przerwała mu Tatiana ostro. — „Tu, w tym pokoju.”

„Znam swoją mamę. Ona jest powściągliwa. Możliwe, że sama ją sprowokowałaś?”

Tatiana spojrzała na niego jak na obcego. Następnie krótko, z suchym śmiechem powiedziała:

„Sprowdziłam? Twoja siostra chwyciła mój telefon i dała go mamie. Prosiłam o zwrot, a one ignorowały. Powiedziałam, co myślę — a twoja mama mnie uderzyła. I mówisz, że to ja sprowokowałam?”

Denis był zakłopotany, lecz niechętnie popierał jej wersję.

„Przykro mi, że tak wyszło” — wreszcie powiedział, spuszczając wzrok. — „Ale musisz zrozumieć: one się o mnie martwią. Szczególnie po tym, co znalazły w twoim telefonie.”

„Po czym dokładnie?”

„No… te wiadomości” — zaplątał się. — „Od kogo one były?”

„To nie twoja sprawa” — odpowiedziała krótko Tatiana.

„Jak to nie twoja sprawa?!” — głos Denisa drastycznie wzrósł. — „Moja! Za dwa dni masz być moją żoną, a ja dowiaduję się, że masz kogoś na boku!”

„Jesteś pewny?”

„Oczywiście!” — wykrzyknął. — „Te wiadomości mówią same za siebie! Twoje dziwne zachowanie ostatnio, twoje zdenerwowanie… Masz kogoś!”

Z sąsiedniego pokoju dobiegł stłumiony śmiech i szuranie kroków. Tatiana instynktownie spojrzała i dostrzegła dwie sylwetki za lekko uchylonymi drzwiami.

„Olya i Julia tu są?”

Denis wzruszył ramionami, jakby nie widział w tym niczego niezwykłego.

Ta rodzina ją prześladowała.

„Powiedz im, żeby wyszły” — zdecydowanym tonem powiedziała Tatiana.

„Co?” — zapytał zaskoczony Denis.

„Wezwij swoje siostry i mamę, i powiedz im, żeby opuściły nasze mieszkanie. Natychmiast.”

Patrzył na nią, jakby mówiła w obcym języku.

„Po co? Przecież prawie jesteśmy rodziną…”

„Jeszcze nią nie jesteśmy” — przerwała surowo. — „I naprawdę zaczynam wątpić, czy w ogóle nią zostaniemy.”

Denis zignorował jej słowa i wrócił do istoty sprawy:

„Jak on się nazywa? Twój… tajemniczy wybranek?”

Tatiana nie mogła uwierzyć, że kiedyś uważała go za rozsądnego, kochającego człowieka. Zamienił się w podejrzliwego, zaborczego obcego, ślepo wierzącego krewnym, a nie jej.

Znowu zza drzwi rozległy się stłumione chichoty. Wyglądało na to, że to widowisko bardzo im się podoba.

Tatiana wyciągnęła telefon i podała go Denisowi:

„Otwórz ostatnie wiadomości” — spokojnie poprosiła.

Niepewnie wziął telefon, przetarł palcem ekran i zaczął czytać na głos:

„Moja kochana… Jak się cieszę… Nie mogę się doczekać… Całuję…”

Jego twarz ciemniała z każdym przeczytanym słowem.

„A teraz” — cicho powiedziała Tatiana — „spójrz na numer i zadzwoń z własnego telefonu.”

Denis mrugnął, ale wykonał polecenie. Wpisał numer, przyłożył słuchawkę do ucha. Po kilku sygnałach odezwał się kobiecy głos, który od razu rozpoznał.

„Halo?”

„Wera?” — zdziwiony wymówił, spoglądając na Tatianę.

„Tak, Denis, to ja” — spokojnie odpowiedziała siostra narzeczonej. — „Gratulacje, okazałeś się kompletnym idiotą. Teraz rozumiesz, w co wdepnąłeś?”

Denis stał z otwartymi ustami, nie wiedząc, co powiedzieć. Tatiana zabrała mu telefon i zakończyła rozmowę.

„Nie spodziewałam się, że dasz swoim siostrom zadanie odbywania za mną i raportowania wszystkiego tobie” — zaczęła, patrząc mu prosto w oczy. — „Nie myślałam, że twoja mama będzie grzebać w moich rzeczach. A już na pewno nie spodziewałam się, że dorosła kobieta uderzy mnie, bo ma na to ochotę. Ale najbardziej zaskoczyło mnie, że mój przyszły mąż oskarża mnie o zdradę bez żadnych dowodów, poza kilkoma frazami w czyimś telefonie.”

Zrobiła pauzę, dając słowom opaść.

„Wiesz co, Denis?”

Polknął nerwowo.

„Co?”

„Nie chcę takiego męża. Chcę kogoś, kto mi ufa, kto nie zdradza przy pierwszym podejrzeniu. Więc teraz ty zbierasz siebie, mamusię i siostrzyczki i wychodzicie. Od razu.”

Jak na rozkaz do pokoju wtargnęła Elżbieta Kirillowna.

„Co za bzdury pieprzysz!” — wrzasnęła.

Tatiana spokojnie odwróciła się do niej:

„Zamknij się. Nie dałam wam prawa się mieszać.”

Teściowa zbladła, jakby wrzucono ją do lodowatej wody. Chciała coś odpowiedzieć, lecz tylko nerwowo przełknęła ślinę.

„Wszyscy słyszeliście” — kontynuowała Tatiana. — „Więc teraz odwracacie się i wynosicie z mojego mieszkania.”

Za drzwiami spojrzały Olya i Julia, chichocząc jak nastolatki.

„Histeryczka” — parsknęła Olya.

„Cała psychopatka” — dodała Julia.

Niespodziewanie Denis odwrócił się gwałtownie do sióstr:

„CISZA! WYJDŹCIE!” — jego głos przetoczył się przez pokój jak grzmot.

Siostry cofnięły się przestraszone i zniknęły na korytarzu, jakby ich nie było.

Denis powoli spojrzał na Tatianę. Jego twarz zmieniła się — pojawiło się coś na kształt żalu.

„Taniu, zapomnijmy o tym wszystkim. To był głupi żart. Naprawimy to.”

Ale Tatiana widziała już, że przed nią nie stoi już mężczyzna, którego kochała.

„To nie żart, Denis. To ty. To ty pozwoliłeś siostrom mnie szpiegować. To ty pozwoliłeś mamie grzebać w moim prywatnym. I ty sam wymagałeś wyjaśnień, oskarżając mnie o zdradę” — jej głos drżał z bólu. — „Nie mogę ci już ufać. Dla mnie jesteś nikim. Ślubu nie będzie. Wynoś się.”

Ostatnia konfrontacja i rozstanie

Elżbieta Kirillowna w końcu wróciła do siebie.

„Jeśli nie masz nic do ukrycia, to po co cały ten spektakl?” — wyzywająco zapytała.

Tatiana powoli się obróciła i spojrzała na nią z lodowatym spokojem:

„Znów się zaczęło? Czas, byście były na korytarzu. Myślicie, że jestem waszą dziewczynką, którą można dyrygować? Nie jestem waszą córką, która będzie wykonywać wasze rozkazy i raportować każdy krok. Nie jestem waszą synową. Jeśli jeszcze nie słyszeliście: wynoście się. Teraz.”

„A jeśli nie?” — podniosła głos teściowa, robiąc groźny krok naprzód.

Nagle Denis stanął między nimi:

„Mamo, proszę, wyjdź” — jego głos był błagalny. — „Proszę.”

Elżbieta rzuciła synowi niezadowolone spojrzenie, ale odeszła, zatrzaskując drzwi z hukiem.

Denis gwałtownie zwrócił się do Tatiany:

„Przestań robić sceny!” — krzyknął. — „Za dwa dni ślub! Rozumiesz?!”

Tatiana nie wytrzymała. Odepchnęła go i z impetem uderzyła w policzek. Głośne klaśnięcie odbiło się echem po pokoju.

„Nie rozumiesz?!” — wrzasnęła. — „Nie jestem twoją narzeczoną, siostrą ani zabawką! Wynoś się natychmiast!”

„Ty… uderzyłaś mnie” — jęknął, przykładając dłoń do piekącego policzka.

„Mówię po raz ostatni: ślubu nie będzie. Oddaj mi klucze do mieszkania i zmykaj.”

„To nasze mieszkanie” — spróbował się sprzeciwić.

„MOJE!” — krzyknęła Tatiana. — „WYNOSIĆ SIĘ!”

Biegła do szafy, otworzyła drzwi z takim impetem, że uderzyły o ścianę. Drżącymi od gniewu rękami zrywała z wieszaków koszule, spodnie, marynarki i rzucała je po całym pokoju.

„Zabieraj swoje rzeczy!” — krzyczała. — „Natychmiast!”

Denis stał oszołomiony, podczas gdy ubrania latały wokół niego. Najpierw koszula spadła mu pod nogi, potem krawat, a następnie spodnie.

„Przestań!” — próbował ją powstrzymać, zbierając rzeczy. — „Zachowujesz się jak histeryczka!”

„Nienawidzę!” — wrzasnęła Tatiana rzucając ostatnią parę spodni. — „Nienawidzę was wszystkich!”

Kopnęła plątaninę ubrań, rozrzucając je po pokoju. Denis zdezorientowany krążył, pakując je do torby.

„Oszalałaś.” — mamrotał. — „Zupełna głupia…”

Tatiana błyskawicznie znalazła się blisko niego:

„Co powiedziałeś?” — syknęła, podchodząc. — „Powtórz!”

Denis robił krok w tył, plącząc się w ubraniach, ale było za późno.

Tatiana kopnęła go w tyłek. Denis stracił równowagę i upadł z hukiem na podłogę, rozsypując swoje rzeczy.

„Za ‘głupią’!” — krzyknęła.

Na progu sypialni stały trzy sylwetki — Elżbieta Kirillowna i jej córki, które zszokowane patrzyły na scenę.

„Boże…” — wyszeptała teściowa.

Tatiana odwróciła się do nich:

„Co tutaj stoicie? Spektakl się skończył! Wszystkim wynosić się z mojego mieszkania!”

Elżbieta otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, lecz Tatiana nie pozwoliła jej:

„MILCZCIE!” — krzyknęła, wyciągając palec wskazujący. — „Ani słowa więcej! Wszyscy wynocha!”

Olya, schowana za plecami matki, nie wytrzymała i złośliwie mamrotała:

„Jaka ona głupia…”

„Psychopatka jakaś!” — dorzuciła Julia, marszcząc nos.

Ich słowa wisiały w powietrzu, jednak zamiast oczekiwanej reakcji ze strony matki, wydarzyło się coś nieoczekiwanego: Elżbieta gwałtownie zwróciła się do młodszej córki i zadała jej głośny klaps.

„Zamknij się!” — syknęła, chwytając Olyę za ramię. Odwracając się do Julii, dodała: „I ty się zamknij. Obie na schody. Natychmiast.”

Siostry, zaskoczone nagłą zmianą zachowania matki, szybko zniknęły za drzwiami.

Tymczasem Denis, wciąż leżący na podłodze, zbierał rozsypane rzeczy, mamrocząc pod nosem niezadowolone słowa. Tatiana bez słowa wyrwała mu torbę i rzuciła za drzwi.

„Oto twoje rzeczy! A teraz wynoś się!” — rozkazała, chwytając go za rękę i pociągając do wyjścia.

Denis próbował się bronić:

„Taniu, porozmawiajmy spokojnie… To jakieś nieporozumienie…”

„Nieporozumienie?” — powtórzyła wściekle wyrywając się. — „Nieporozumienie to to, że zgodziłam się w ogóle z tobą być! Nieporozumienie to cała nasza historia!”

Elżbieta Kirillowna, już stojąca na klatce schodowej, obserwowała jak syn niemal wypada za próg. Na jej twarzy malowało się zdziwienie i chyba zrozumienie czegoś ważnego.

„Taniu…” — zaczęła łagodnie, robiąc krok naprzód.

„Nie!” — przerwała stanowczo Tatiana. — „Nie spodziewałam się takiego gówna ani od ciebie, ani od twojego syna. Więc znikajcie. Wszyscy troje. Z mojego życia.”

Z tymi słowami zamknęła drzwi przed ich twarzami i przekręciła klucz.

Za drzwiami rozległa się prawdziwa histeria. Olya i Julia wrzeszczały, zagłuszając siebie nawzajem. Denis biegał między nimi, próbując przywrócić choć trochę porządku. Tatiana oparła się plecami o drzwi, słuchając tego chaosu, który sama wywołała.

„Taniuś, otwórz, porozmawiajmy!” — głos Elżbiety był łagodny, niemal błagalny.

„Psychopatka!” — wrzeszczała Olya. — „Wyobraź sobie, brat prawie się z nią ożenił!”

„Ucichnij już!” — ostro pokazał palcem Denis, i na krótką chwilę w korytarzu zapanowała cisza.

Następnie podszedł do drzwi i delikatnie zapukał.

„Taniu…” — jego głos był zupełnie inny — skomlenie, niemal zagubienie. — „Proszę, otwórz. Zrozumiałem. Byłem idiotą. Ale kocham cię. Otwórz, kochanie.”

Tatiana odsunęła się od drzwi, czując, jak wszystko w niej marznie.

„Przebaczyłam ci wczoraj! I przedwczoraj! I nawet dziś rano! Dość! Koniec z szansami!”

Jej wzrok padł na suknię ślubną, starannie wiszącą w pokrowcu. Biała, z perełkowymi zdobieniami, była idealna. „Idealna dla kogoś innego” — przemknęło w myśli. To, co miało być symbolem szczęścia, teraz przypominało o zdradzie i poniżeniu.

Ze zdecydowaniem zerwała pokrowiec, chwyciła suknię za wieszaki i szybko skierowała się do drzwi. Otworzyła je gwałtownie i zobaczyła zdumionych krewnych.

„Chwyćcie!” — krzyknęła i rzuciła suknię przez balustradę. Uniosła się w powietrze niczym skrzydła spadającego ptaka i lekko opadła na dolne schody.

Elżbieta Kirillowna zachowała się zszokowana, zaciskając dłonie na ustach.

Lecz Tatiana nie zwolniła tempa. Wracając, przyniosła pudełko z butami — drogimi, zdobionymi kryształami, prezent od Denisa.

„I to też zabierzcie!” — wyrzuciła, rzucając buty dalej. Pudełko się przewróciło, a buty rozsypały się po schodach niczym zabawki.

Olya przytuliła się do Julii, z której zeszła niewinność i zapanował strach. Julia bledła, zaciskając usta. Twarz Elżbiety była blada jak śmierć, jakby widziała koszmar na jawie.

I na koniec — pierścionek. Tatiana powoli zdjęła go z palca, zatrzymała na dłoni, jakby ważąc, po czym rzuciła prosto w Denisa.

„Znajdź sobie inną głupią!” — krzyknęła i zatrzasnęła drzwi przed nimi.

Ostatnie, co zdążyła zauważyć — wyraz twarzy Denisa, pełen bólu i lęku.

Za drzwiami znów rozległy się głosy, lecz tym razem przytłumione, jakby dochodzące z innego świata. Denis stał obok; czuła jego obecność.

„Taniu… a co ze ślubem?” — jego głos brzmiał niemal panicznie. — „Sala opłacona, auta wynajęte, fotografowie…”

„Co za różnica” — pomyślała. — „Życie jest ważniejsze.”

Poszła do salonu i usiadła na kanapie. Łzy napływały jej do oczu, ale tym razem była to raczej zmęczenie niż ból. Paradoksalnie czuła wolność.

Telefon w kieszeni zadzwonił. Na ekranie pojawiła się siostra. Odebrała.

„No i jak twój zazdrosny bohater?” — mówiła Wera z lekką ironią.

Tatiana ciężko westchnęła:

„Wywaliłam go.”

„Wow! Brawo!” — śmiała się Wera. — „Nawet z Iriką postawiłam zakład, że zrobisz to jutro. A ty mnie ubiegłaś — przegrałaś!”

Tatiana niechcący się uśmiechnęła.

„A niech tam” — powiedziała z nieoczekiwaną lekkością. — „Taki mąż mi niepotrzebny, i do tego z taką rodziną.”

Siostra się zaśmiała, a Tatiana poczuła, jak od środka ubywa ciężaru.

„A co z podróżą poślubną?” — niespodziewanie zapytała Wera.

„Jaką podróżą?”

„No przecież hotel nad morzem jest opłacony. Szkoda zmarnować.”

Tatiana zastanowiła się, stukając palcami w podłokietnik.

„Może…” — w końcu powiedziała. — „Przemyślę to.”

Po pożegnaniu odłożyła telefon i zapatrzyła się w sufit. Potem zdecydowanie wyciągnęła urządzenie, otworzyła wiadomości i napisała do męża Julii:

„Jesteś pewien, że jej ufasz?”

Wysłała. Kąciki ust uniosły się w mściwym uśmiechu. Jeśli Julia lubi grzebać w cudzych sprawach, niech zajmie się swoimi.

„Do diabła z tym ślubem” — wyszeptała, odkładając telefon. — „Lepiej być samotną niż z kimś takim.”

Gdzieś tam na ulicy jej były narzeczony i jego rodzina wciąż może snuć plany, jak ją odzyskać. Ale ona wiedziała — to już koniec.

„A teraz” — uśmiechnęła się — „czas przygotować się na urlop poślubny. Bez męża.”

Telefon znów zadzwonił. Denis. Nacisnęła „odrzuć” i dodała jego numer do czarnej listy.

Wkrótce po tym nadeszła odpowiedź od męża Julii: „O co ci chodzi?”

Tatiana parsknęła śmiechem. Zasiała ziarna wątpliwości. Koło się zamknęło.

Poszła do kuchni i poczuła głód. Życie toczyło się dalej. Przed nią był opłacony wypoczynek nad morzem. Sama. Ale wolna.

Advertisements

Leave a Comment